Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci bawiąc się telefonami, dzwonią 112

Zygmunt Mułek
Oficerowie dyżurni legnickiej straży odbierają codziennie głuche telefony od maluchów
Oficerowie dyżurni legnickiej straży odbierają codziennie głuche telefony od maluchów fot. piotr krzyżanowski
Leszek Gławęda, oficer dyżurny legnickiej straży pożarnej z prawie 30-letnim stażem, podczas każdej służby odbiera kilkanaście głuchych telefonów. Dzwonią najczęściej na numer alarmowy 112. - Po sygnale podnoszę słuchawkę i słyszę często jakąś bardzo dziwną paplaninę malucha - mówi Leszek Gławęda.

- Nie wyświetla się numer tego telefonu i nie zawsze wiem, czy to dziecko się bawi, czy to może jest wezwanie po pomoc. Tylko jak zidentyfikować numer telefonu?

Zdarza się, że strażakom uda się porozmawiać z dziećmi, ale tymi starszymi. - Zawsze prosimy, by poprosiło mamę czy tatę do telefonu - dodaje Leszek Gławęda. - Gdy przedstawiam się rodzicom, są bardzo zdumieni, że ich pociecha dodzwoniła się pod numer alarmowy. Słyszę, że telefon jest bez karty albo nienaładowany i rodzice myśleli, że nie da się z niego nigdzie dodzwonić.

Podobne problemy mają także strażacy w Jeleniej Górze i Wałbrzychu. We Wrocławiu z kolei policjanci, bo to do ich oficera dyżurnego kierowana jest rozmowa z telefonu komórkowego na numer 112.
- Jest to niewątpliwie bardzo uciążliwe - przyznaje mł. bryg. Jerzy Sładczyk, komendant jeleniogórskiej straży pożarnej. - Dzieciaki bawią się telefonem i nawet nie wiedzą, że do kogoś dzwonią. Aparaty są tak skonstruowane, że nawet bez karty można zadzwonić na numer alarmowy. Wystarczy przycisnąć na klawiaturze jakąś liczbę, pod którą zakodowany jest alarm.

Komendant Sładczyk dodaje, że namierzenie numerów telefonów, z których dzwonią dzieci, jest możliwe, ale bardzo trudne. Ale, jak ujmuje to obrazowo, skórka nie jest warta wyprawki. - Najwięcej takich telefonów, gdzie w tle słychać jakieś dziecięce głosy, dyżurni odbierają po południu i wieczorem - przyznaje Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji. - Ten alarmowy numer wybierają dzieci. Ale są też telefony, gdzie przypadkowo numer wciskają dorośli.

Leszek Gławęda: - Rodzice są bardzo zdziwieni, że ich dziecko zadzwoniło na numer alarmowy

W kraju już od dawna trwa akcja uczenia najmłodszych korzystania z telefonów. Bywały sytuacje, że rodzic zasłabł w domu i dziecko uratowało mu życie, dzwoniąc na numer alarmowy. Można oczywiście dawać dziecku telefon także do zabawy, by podczas niej manualnie opanowało cyfry, które należy przycisnąć. Trzeba je też koniecznie uświadamiać, żeby numery alarmowe wybierało tylko w sytuacjach zagrożenia. I uczyć, kiedy i jak wzywać pomoc.

Leszek Gławęda zaznacza, że każdego roku kilka tysięcy dzieciaków odwiedza w regionie legnickim siedziby straży pożarnej. Są to wycieczki z przedszkoli i szkół. Budujące jest to, że nawet przedszkolaki znają często lepiej numery alarmowe od dorosłych.

- Telefonów od małych dzieci wzywających pomocy mieliśmy bardzo mało - wyjaśnia Leszek Gławęda. - Nigdy nie lekceważymy takich sygnałów. I nikt ich nie zignoruje. Ale nie może być tak, że aparat daje się maluchowi, by się bawił w łóżeczku i co chwilę wciska numer 112. To może zablokować linię - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska