Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Działka to ma być oaza spokoju. Tam nie trzeba wąchać spalin

Kacper Chudzik
Prezentujemy kolejną działkę - tym razem ugościli nas Wiesław i Anna Borys

Państwo Wiesław i Anna Borysowie to kolejni głogowianie, którzy postanowili pokazać nam swoją działkę, która znajduje się na terenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Przylesie” w Kulowie.

Swój ogród działkowcy założyli tam 13 lat temu i teraz ciężko jest im wyobrazić sobie, by nie mieli działki.

- Jeszcze zanim poszedłem na emeryturę, konkretnie rok przed, trzeba już było jakieś sobie zajęcie znaleźć, żeby jakoś zabić ten czas. Takie miejsce udało nam się odnaleźć właśnie tutaj, w Kulowie. Tu jest zacisze, daleko od szosy. A właśnie po to bierze się działkę, żeby na niej wypoczywać. A nie jak nad jakimś jeziorem w Sławie czy Boszkowie, gdzie tylko hałas dookoła - opowiada pan Wiesław.

Jak jednak większość działkowców, także i państwo Borys oprócz odpoczynku mają na działce sporo pracy. Ale sami przyznają, że dbanie o swój ogród to sama przyjemność.

- Jak człowiek chce mieć jakiegoś ogórka czy pomidora, to trzeba się trochę postarać. Jak już robi się ciepło i pojawia się bieżąca woda, to staramy się być na działce każdego dnia - przyznają.

Na działce spędzają niemal cały sezon.

- Po wakacjach mamy mniej czasu, bo trzeba w Głogowie pomóc trochę dzieciom i wnukom. Ale i tak staramy się tu być jak najczęściej. Lepiej przecież tu siedzieć niż w mieście wąchać spaliny - opowiadają.

Państwo Borys korzystają też z tego, że w okolicach ich działek znajduje się las. W wolnych chwilach udają się tam na rowerach i zbierają grzyby. Jak dodaje pan Wiesław, w tym roku jest też bardzo dużo poziomek.

Choć zimą na działce nie ma już zbytnio co robić, to państwo Borys i tak ją odwiedzają. Trzeba przecież odśnieżać i sprawdzić, czy wszystko w ich ogrodzie jest w porządku.

- Mamy tu kota, trzeba o niego zadbać. Trzeba też zajrzeć do oczka wodnego, żeby tafla lodu nie zrobiła się za gruba. Bo ja na zimę ryb nie wyciągam. Wierce otworki, żeby powietrze docierało, mam specjalną pompkę, która pracuje cały czas i jeszcze mi nigdy żadna rybka nie padła - opowiada pan Wiesław.

Samo oczko wodne, które jest dumą działkowców, to również dzieło rąk pana Wiesława. W pracy pomagał mu zięć. Co ciekawe, kamienie użyte do budowy zwiziono jednym samochodem - golfem.

- Niektóre z tych głazów ważą po kilaset kilogramów, no ale samochód wytrzymał. Kiedyś auta robili wytrzymalsze, nawet maluch mógł więcej znieść niż te nowe - dodaje ze śmiechem nasz rozmówca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska