Mirosława Stachowiak-Różecka przy wejściu do podstawówki nr 47, na ogrodzonym terenie placówki, składała życzenia nauczycielom z okazji ich święta i mówiła o swoich pomysłach dotyczących edukacji. - Szkoła musi być miejscem, w którym każde dziecko będzie miało możliwość odnajdywania w sobie talentów i zdolności - przekonywała. Wyliczała, że gdy wygra wybory, w każdej szkole we Wrocławiu będą szafki, w których uczniowie mogliby zostawiać swoje podręczniki, a także laboratoria. A w szkolnych sklepikach będzie można kupić tylko zdrową żywność.
Wystąpienie kandydatki PiS przerwała dyrektor szkoły, Bogusława Pawłowska. Była bardzo zaskoczona gośćmi. - Nikt do mnie nie dzwonił. Nie pytał mnie o zdanie i nie uzgadniał niczego. Dyrektor powinien wiedzieć o tym, co dzieje się na terenie szkoły - mówiła zdenerwowana Bogusława Pawłowska. Według niej, spotkanie kandydatki Prawa i Sprawiedliwości pod szkołą to zwykła agitacja polityczna, która nie powinna mieć miejsca. - Nie pozwolę na to, żeby politycy prowadzili kampanię wyborczą na terenie naszej podstawówki - mówiła dyrektorka. I poprosiła nieproszonych gości o opuszczenie terenu szkoły.
Mirosława Stachowiak-Różecka nie uważa, żeby zrobiła coś złego. - Nie rozdawałam przecież ulotek wyborczych w szkole, tylko przed budynkiem złożyłam życzenia nauczycielom. Staliśmy tu tylko dlatego, żeby schować się przed deszczem - broniła się kandydatka Prawa i Sprawiedliwości. - To nie jest agitacja wyborcza. Ciekawa jestem, czy podobnie byłby traktowany prezydent Rafał Dutkiewicz. Sądzę, że odpowiedź wszyscy znają - mówiła Stachowiak-Różecka.
Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości prawa nie złamała. Kodeks wyborczy zabrania prowadzenia agitacji na terenie szkół ale tylko wtedy, gdy adresatami tej agitacji są uczniowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?