Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor zabronił uczniom wyjść ze szkoły. Rozpętał awanturę

Ewa Chojna
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Przez pięć dni uczniowie Zespołu Szkół nr 2 w Lubinie nie mogli wychodzić ze szkoły w trakcie przerw. To decyzja dyrektora Bogdana Dudka. Postanowił przez tydzień przetestować taki system i sprawdzić, czy nie poprawi bezpieczeństwa. Dyrektor rozpętał tym w szkole prawdziwą awanturę.

- To szkoła, a nie więzienie - krzyczeli uczniowie, którym nie w smak było nowe zarządzenie gospodarza placówki. - Szkoła musi być otwarta, chcemy mieć możliwość wyjścia do sklepu i kupienia czegoś do jedzenia.

I faktycznie, ten argument zyskałby na znaczeniu, gdyby nie fakt, że jest i druga strona konfliktu, która przyznaje, że kanapka czy słodka bułka to mały problem, bo głównie uczniom chodzi o... papierosy.

- Wprowadziłem zarządzenie o zakazie opuszczania szkoły w trakcie przerw między lekcjami. To rozwiązanie zostało wprowadzone na okres próby. Obowiązywało przez tydzień - powiedział nam dyrektor ZS nr 2 Bogdan Dudek. - Po feriach wracamy do starych reguł gry - zapewnia szef placówki przy ul. Szpakowej.

Jak przekonuje dyrektor, kwestia zamknięcia szkolnych drzwi była szeroko omawiana, zarówno z nauczycielami, jak i z uczniami.

Przyczyną takiego działania Bogdana Dudka miało być nagminne i zdecydowanie niewłaściwe zachowanie podopiecznych szkoły.

- Rozwiązanie to ma służyć swego rodzaju refleksji, ponieważ mam bardzo poważne zastrzeżenia dotyczące przestrzegania przez uczniów regulaminu, a w szczególności punktualności i zachowania się poza terenem szkoły.

Jak powiedział nam Bogdan Dudek, uczniowie ZS nr 2 nagminnie spóźniają się na lekcje kilka, a nawet kilkanaście minut. Spóźnienie tłumaczą najczęściej kolejkami do kasy w pobliskim sklepie. - Jednak do szkoły docierają również skargi od okolicznych mieszkańców, którym nie podoba się to, że nasi uczniowie na przerwach palą papierosy czy e-papierosy - przyznaje dyrektor.

Oczywiście część z palących uczniów zasłania się tym, że mają skończone 18-lat więc im wolno. Ale czy na pewno? Przypominamy, że w 2010 roku wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych, a do takich zalicza się okolica szkoły. Kara za puszczenie przysłowiowego dymka może sięgnąć nawet 500 złotych.

Bogdan Dudek przypomina swoim uczniom, że takie same zasady obowiązywały już w niejednym lubińskim gimnazjum i ci, którzy teraz ostro protestują, nierzadko stosowali się do nich jeszcze przed wakacjami.

- Mam nadzieję, że nasze działania zdyscyplinują uczniów. Jeżeli nie, będziemy stosować inne rozwiązania - zapowiada dyrektor.

Uczniowie liczą na to, że dojdą do porozumienia z szefostwem placówki. - Jak wychodzimy ze szkoły to mamy kary. W szkole nie ma sklepiku. tylko mały automat ze słodyczami, więc nie mamy jak kupić sobie czegoś normalnego do zjedzenia. Ale faktycznie na własną prośbę część uczniów to ma - powiedziała nam jedna z uczennic ZS nr 2. - Spóźnienia są głównie przez palenie papierosów, a nie brak śniadania. Nie oszukujmy się - dodaje dziewczyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska