- W sobotę na dyżurze przyjmowałem pacjenta z Jeleniej Góry, bo byliśmy najbliższym szpitalem, w którym było wolne miejsce. W chwili, kiedy rozmawiamy, teoretycznie mam dwa wolne miejsca, ale już są zarezerwowane przez pogotowie i zaraz znowu będą zajęte – opowiada doktor.
W szpitalu na Grabiszyńskiej wszelkie możliwości poszerzania liczby miejsc dla pacjentów zakażonych koronawirusem już się skończyły. - Musieliśmy już kłaść pacjentów na oddziale buforowym, gdzie teoretycznie zakażonych nie powinno być. Mogę jeszcze kłaść pacjentów na korytarzach. Ale pacjent z covidem potrzebuje tlenu – mówi doktor Murmyło.
Problemem – opowiada dyrektor – nie jest postawienie zbiornika z gazem na zewnątrz budynku. Kłopot to instalacja, która rozprowadza tlen wewnątrz szpitala. Bywa, że ona nie wytrzymuje, są spadki ciśnień.
I kolejna kwestia – nie da się całego szpitala zamienić w zakaźny. Nie można na przykład zaprzestać leczenia pacjentów z nowotworami płuc, zawiesić onkologiczne zabiegi czy wstrzymać chemioterapię.
- W niektórych szpitalach są jeszcze rezerwy i można powiększyć liczbę miejsc dla chorych na covid. Ale i te rezerwy się kończą – mówi dyrektor z Grabiszyńskiej.
Co można zrobić? Zapewne zwiększać liczbę miejsc w szpitalu tymczasowym. Być może zajdzie konieczność delegowania do pracy przy koronawirusowych pacjentach lekarzy z przychodni.
ZOBACZ TEŻ:
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?