Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dworzec Świebodzki wymarzony dla parowozów

Marcin Kaźmierczak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Trwa nasza akcja: „Oddajcie nam Świebodzki!”. Nie wierzymy, że Dworzec Świebodzki nie jest potrzebny do rozwoju kolei i aglomeracyjnej, i regionalnej. Uważamy, że właśnie tu mogliby dojeżdżać pociągami wrocławianie z dalekich osiedli i mieszkańcy podmiejskich miejscowości. I wszyscy stąd wyruszać w inne rejony Wrocławia. Łukasz Romaniecki, prezes Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Jaworzynie Śląskiej uważa, że na Dworzec Świebodzki mogłyby wjeżdżać pociągi retro, które otworzyłyby drogę na tą zabytkową stację pociągom regionalnym.

Ma Pan sentyment do Dworca Świebodzkiego?

Przyjazdy na Świebodzki pamiętam raczej z opowiadań rodziców. Opowiadali, że wjazd pociągiem do samego centrum dużego miasta, gdzie praktycznie tuż za drzwiami dworca była starówka, zawsze robił wrażenie. Znacznie bardziej jestem związany jednak z Wrocławiem Głównym.

W jaki sposób?

Przez kilka lat pracowałem w tamtejszej lokomotywowni i wagonowni. Lepiej też pamiętam trasę z Jaworzyny przez Sobótkę i Kobierzyce. Na tej trasie zresztą mój ojciec był kierownikiem pociągu. Opowiadał, że ruch był tak duży, że gdy pociąg składał się z czteroczęściowego wagonu piętrowego, to ledwo sprawdzał bilety w połowie składu, bo po prostu nie dało się przejść. Taki był tłok.

Obecnie też jest możliwe takie zainteresowanie podróżami koleją?

Od wielu lat mówiło się, że kolej jest nieopłacalna, a nierentowne linie trzeba zamykać. Nagle okazuje się, że gdy na tych teoretycznie nierentownych liniach przywróci się pociągi, pojawiają się pasażerowie i to tłumnie. Tak jest przecież na linii z Wrocławia do Trzebnicy, która była praktycznie zniszczona, czy ze Szklarskiej Poręby do Harrachova. Wzrasta świadomość władz jak ważna jest kolej. Ludziom trzeba dać po prostu taką możliwość.

Linii wokół Wrocławia i w regionie mamy sporo, ale w większości są nieprzejezdne.

Niemcy wszędzie, zwłaszcza wokół większych zakładów, budowali linie, bo pociągiem najłatwiej było wywieźć choćby urobek z kopalń. To widać zwłaszcza w okolicach Jaworzyny Śląskiej. Jest linia do Bolkowa, Jawora i dalej Marciszowa, Kamiennej Góry, Lubawki, czy Karpacza. Idealnie byłoby, gdyby władze województwa zdecydowały się w całości odtworzyć ten układ, ale trzeba się cieszyć z tego, co już się robi, choćby z odbudowy linii do Kobierzyc i Sobótki. Ludzie są teraz wygodniejsi, bo mają auta, więc trzeba ich mocniej zachęcać do pociągów.

Jak można to osiągnąć?

Dawniej uważano, że skoro kolej jest jedynym wyborem, to pasażer jeśli będzie musiał dojść do stacji kilka kilometrów, to i tak to zrobi, bo nie będzie miał wyboru. Teraz trzeba budować nowe przystanki i to bliżej osiedli. Do tego niezbędne są duże parkingi przy stacjach, bo nie wszyscy mogą mieć linię pod samym domem.

Chciałby Pan, aby częścią kolei aglomeracyjnej był Świebodzki?

Świebodzki to perełka, a do tego centrum miasta. Wszędzie jest blisko z dworca. Stamtąd najbliżej jest na rynek. Poza tym już teraz, w godzinach szczytu, na estakadzie są problemy, gdy pociągi muszą zatrzymać się przed wjazdem na nią i czekać na swoją kolej. Zwłaszcza rano, gdy ludzie jadą do pracy liczy się każda minuta i takie postoje są niedopuszczalne. Miałem nadzieję, że pociągi wjadą na Świebodzki, gdy remontowany był Dworzec Główny i wiadukt na estakadzie, ale niestety część kończyła bieg na Grabiszynie, który jest znacznie dalej od centrum.

Czołowość Świebodzkiego nie jest problemem?

Oczywiście, że nie. We Włoszech dworce wchodzą w centra miast i przy dzisiejszym taborze elektrycznym nie sprawia to problemu. W Polsce mamy przecież ogromny nowoczesny dworzec Łódź Fabryczna, który też jest czołowy.

A konieczność dojazdu do Dworca Głównego na przesiadkę nie byłaby problemem?

Na Świebodzki mogłaby wjeżdżać tylko część składów. Przewoźnicy robią badania popytowe, więc wiedzą dokąd i kiedy jeżdżą pasażerowie.

Chciałby Pan, aby skład retro stowarzyszenia wjechał kiedyś na Świebodzki?

W tej chwili skupiamy się jednak na naszej prywatnej linii w Pastuchowie pod Jaworzyną, gdzie założyliśmy Muzeum Transportu Kolejowego Bocznicy Pastuchów. W 2019 roku na naszej linii chcemy uruchomić przejazdy zabytkowym taborem. To prawie 5-kilometrowa bocznica po byłej cukrowni w Pastuchowie. Tymi przejazdami chcemy propagować wiedzę o kolei i pokazywać, jak ona kiedyś wyglądała. To byłaby jednak niesamowita sprawa, gdyby tak mała miejscowość jak Pastuchów miała połączenie z samym centrum Wrocławia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska