Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwoje na śniegu, a on jeden w rzece. Czyli o ocieplającym wpływie świąt

Grzegorz Chmielowski
Paweł Relikowski
Last Christmas dopadło mnie w tym roku gdzieś tak na początku listopada. A jak powszechnie wiadomo, ta piosenka zespołu Wham z 1984 roku, śpiewana przez duet George Michael - Andrew Ridgeley, oficjalnie otwiera na świecie bożonarodzeniowy sezon świąteczno-sklepowy. Jej dzieje były przeciekawe. Ponoć nigdy nie brylowała na pierwszych miejscach list przebojów, ale zna ją każdy. A kto jej nie śpiewał?

Przed kilkoma laty ambitną wersję Ostatniego Bożego Narodzenia nagrał nawet Mietek Szcześniak, wspierany m.in. przez Kubę Badacha i Andrzeja Piasecznego. Słyszałem ją też w wykonaniu zespołu Pectus, czyli w tempie dwa razy szybszym niż oryginał. Też fajne. Last Christmas można zanucić, zagwizdać, a nawet da się zatańczyć, co miałem okazję podziwiać na dancingach w czasach nie tak znowu bardzo minionych.

Last Christmas ciągnie się więc już za mną półtora miesiąca. Choć stacje radiowe puszczają piosenkę trochę rzadziej niż w poprzednich latach. Może boją się obciachu (bo to sprzed 32 lat...), albo się słuchaczom przejadło, albo młode pokolenie redaktorów ma swoje preferencje. Ale nadrabiają galerie handlowe. No i mamy inter-net. A tutaj, pod wideoklipem pokazującym romantyczną wyprawę grupki młodych ludzi do domku w zaśnieżonych górach i ich sercowe zawirowania, widnieje już liczba ponad 190 milionów wyświetleń.

Świąteczny nastrój opanował ulice, biura, fabryki i szkoły. Na placach dolnośląskich miast zaroiło się od choinek, reniferów, bombek. A człowiek chciałby przynajmniej część tych wrażeń zostawić sobie na prawdziwie świąteczny czas...

Ale czasem jest fajnie i to się udziela. Np. milsza stała się bolesławiecka policja. Taka historia. Włamanie do domu. Złodzieje pakują towar, m.in. biżuterię. Ale pojawia się właściciel i podnosi alarm. Policjanci ruszają w pościg do pobliskiego lasu, przez który płynie rzeczka. Funkcjonariusze krążą, szukają. Wreszcie po godzinie natrafiają na opryszka, który cały zmoknięty stoi w rzece. Ale to nie był trening morsa. Po prostu tam się schował. No i co zrobili policjanci w ten przedświąteczny czas? Zabrali gościa oczywiście na komendę. Ale nie trzymali go w zimnej piwnicy, lecz - jak mnie poinformowała pani rzecznik „umożliwiliśmy mu wysuszenie odzieży w trakcie wykonywania z nim czynności”.

W tym roku znacznie szybciej niż zwykle, telewizje wyciągnęły z półki świąteczne hity - „Samych swoich” oraz przygody małego Kevina, który raz został sam w domu, a innym razem sam znalazł się w wielkim mieście, czyli Nowym Jorku. „Sami swoi” jak ulał pasują do naszej aktualnej sytuacji, gdzie idzie bój o prawdę najprawdziwszą i rację najbardziej słuszną. I oczywiście tylko naszą prawdę i tylko naszą rację. Najważniejsze więc, żeby na święta choć symbolicznie zmroziło i pośnieżyło. Tak, by ochłodzić nasze gorące głowy i nastroje. Żebyśmy łamiąc się opłatkiem w rodzinnym gronie przy wigilijnym stole, nie połamali sobie przy okazji czegoś innego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska