Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drużyna Zakaczawie walczy o przetrwanie i pieniądze

Zygmunt Mułek
Napastnik Zakaczawia Grzegorz Dudojc w akcji pod bramką
Napastnik Zakaczawia Grzegorz Dudojc w akcji pod bramką fot. piotr krzyżanowski
Losy drużyny piłkarskiej Zakaczawie wiszą na włosku. W minionym tygodniu szefowie tego amatorskiego zespołu z Legnicy podjęli decyzję o wycofaniu się z rozgrywek klasy A. Oznaczałoby to, że przestanie istnieć klub, który jest wizytówką zaniedbanej dzielnicy, której mieszkańcy walczą o lepsze życie.

- Gdy ludzie usłyszeli, że klub ma upaść, mieli łzy w oczach - mówi Mariusz Kudła, prezes Zakaczawia. - Postanowiliśmy jeszcze dociągnąć do końca rozgrywek tej rundy, ale na dalszą metę nie mamy pieniędzy.

Klub powstał przed sześciu laty. Utrzymywali go sponsorzy. Rocznie potrzeba 22 tys. zł. Główny ciężar finansowy ponosi prezes Mariusz Kudła, który jest piekarzem i do tego grającym jeszcze piłkarzem. - Nie zarabiam już tyle, co jeszcze kilka lat temu - dodaje prezes. - Kiedyś dorzucali się sklepikarze, ale teraz oni też cienko przędą.

Upadek klubu to tragedia dla starszych i młodszych piłkarzy.
- Wielu młodszych może wrócić do bram i pić - prorokuje piłkarz Tomasz Lichocki.
Andrzej Szwedyk, bramkarz drużyny i trener zespołu trampkarzy dodaje, że do niego na zajęcia przychodzi osiemnaścioro dzieci. - Ci chłopcy dzięki temu mają jakieś wzorce do naśladowania - mówi trener. - Nie wałęsają się po dzielnicy. Zresztą, aby grać i trenować, nie mogą podpaść w szkole. Jeżeli nabroją, są zawieszani. To ma dobry skutek wychowawczy.
Mieszkańcy dzielnicy przeżywają trudną sytuację klubu.

- Na każdy mecz przychodzi 200 kibiców - mówi Marek Majewski. - Gdy chłopcy grają, jest święto w dzielnicy.

Gdy drużyna powstawała, mało kto wierzył, że przetrwa tyle lat. Sami zrobili sobie boisko. - Rocznie klub za jego dzierżawę płaci kolei 4 tys. zł - wylicza Kudła. - Trzeba opłacać sędziów.

Ale koszty rosną. Przez kilka lat Zakaczawie dostawało od miasta na drużynę trampkarzy 3 albo 4 tys. zł rocznie. W tym nie dostanie nic, bo nie złożyło dokumentów. - Jeden z urzędników powiedział mi, że dotacji nie będzie - przyznaje prezes. - I dlatego nie występowaliśmy o nią.

- Trzeba było złożyć wniosek - przekonuje Zbigniew Rutka, zastępca dyrektora wydziału oświaty i sportu legnickiego magistratu. - Mamy mniej pieniędzy, ale pewnie by coś dostali. Teraz już za późno.
Prezes Kudła po cichu liczy, że ktoś jeszcze pomoże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska