Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drużyna też wskoczyła do historii. "Pokazaliśmy, że można spełniać swoje marzenia"

Przemysław Franczak, Tomasz Biliński, Pjonczang
Drużyna na medal
Drużyna na medal Pawel Relikowski / Polska Press
Skoczkowie meldują wykonanie zadania. Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki, Kamil Stoch w pasjonującym olimpijskim konkursie drużynowym wywalczyli brązowy medal. Skocznie w Pjongczangu to jasna strona księżyca dla polskiego sportu.

- Chłopcy stworzyli kolejną historię – zachwycał się dyrektor PZN Adam Małysz. A potem zaraz zmienił ton. - Dostałem już pytania, które mnie strasznie wkurzyły, o przegrany srebrny medal. Nie, my wygraliśmy brąz i tak to odbieramy.

W tym jednym zdaniu kryje się dramatyczny scenariusz tego konkursu, w którym do ostatniego skoku ważyły się losy drugiego miejsca. W grze o tron wszystkich z tyłu zostawili Norwegowie, a o srebro biało-czerwoni bili się z Niemcami. Polacy wyprzedzali rywali o 0,6 punktu, a w ostatniej serii zostały wytoczone najcięższe armaty – dwóch mistrzów olimpijskich z Pjongczangu.

Najpierw skakał Andreas Wellinger, złoty medalista z normalnej skoczni. 134,5 m i niepewna mina. Zaraz po nim na belce usiadł Stoch. Rozbieg, spóźnione odbicie i lądowanie w tym samym miejscu co rywal. Znowu były chwile napięcia (Dawid Kubacki: „Człowiek liczył, że zapali się ta jedynka”) i długie oczekiwanie na wyniki, ale tym razem trochę zabrakło.
W polskiej ekipie wszyscy się cieszyli, tylko Stoch miał trochę kwaśną minę.

- Był zawiedziony po swoim skoku. Taki jest ambitny. Musieliśmy go pocieszać. „Kamil, kurczę, medal jest” - opowiadał Małysz.
Stoch: - Wiedziałem, że ten skok nie był czysto trafiony, delikatnie mówiąc. Za to był super wykonany technicznie, dzięki czemu zdołałem ulecieć tyle metrów. Każdy z nas dał z siebie maksimum.

Najszczęśliwszym w polskiej ekipie był chyba Stefan Hula. - Chyba to jeszcze do mnie dociera, że mam medal igrzysk. Pewnie stanie się to dopiero wtedy, gdy ochłoniemy. Wtedy będziemy się naprawdę cieszyć – mówił 31-letni skoczek ze Szczyrku.
- Przeszedł Pan do historii i ma olimpijską emeryturę – zagadnął go jeden z dziennikarzy.

- Ale ze skokami nie kończę! - zaznaczył ze śmiechem Hula. - Jestem bardzo szczęśliwy. Wszyscy spisaliśmy się bardzo dobrze, walcząc do samego końca. To piękna chwila dla wszystkich. Pierwszy drużynowy medal dla Polski w historii skoków, coś wspaniałego. Ten sukces dedykuję wielu osobom. Przede wszystkim żonie i dzieciom, tak samo rodzicom, którzy zawsze mnie wspierali.

Hula dopiero w tym sezonie zaczął kolekcjonować sukcesu. Wcześniej zdobył brąz w mistrzostwach świata w lotach, ale przyznał, że teraz emocje były większe. - To są igrzyska, była przed nami wielka szansa, którą wykorzystaliśmy. Motylki w brzuchu miałem – przyznał.

- Pokazaliśmy, że można spełniać swoje marzenia – podkreślał Kubacki.

Dla Stocha to już czwarty olimpijski krążek, ale pierwszy za „drużynówkę”. Smakuje inaczej? - Pewnie, to niesamowity wieczór, bo historyczny dla nas. Dziękuję całej drużynie, tym skaczącym i Piotrkowi (Żyle – red.), którego postawa przez cały pobyt w Pjongczangu jest godny podziwu. To wspaniały duch zespołu. A do tego całemu sztabowi szkoleniowemu za ich wsparcie i pracę – podkreślał lider polskiej kadry.

Norwegowie byli do pokonania? - Nawiązaliśmy z nimi walkę. Po pierwszej serii mieliśmy pięć punktów straty. To niewiele. Nie udało się, taki jest sport. Ale walczyliśmy do samego końca, do ostatniej setnej sekundy, do ostatniego skoku – mówił Stoch. - Czy ten brąz smakuje lepie niż złoto z MŚ w Lahti rok temu? Każdy medal to jest sukces i zasługa bardzo wielu ludzi, zwłaszcza w drużynie. Każdy krążek ma dla nas wielkie znaczenie. Bez względu na rangę wydarzenia. Tyle lat polskie skoki musiały na to czekać… Po prostu jest pięknie.

Trener Stefan Horngacher stworzył drużynę, która działa nie tylko na skoczni. Wszyscy zawodnicy podkreślali wsparcie Piotra Żyły i budowanie przez niego dobrej atmosfery, choć dla niego te igrzyska były zupełnie nieudane. Koledzy mają medal, on nie, a mimo to stał wczoraj na skoczni i cieszył się razem z nimi.
Aha, był jeszcze piąty medalista.

- Usłyszałem pytanie, czy mi żal, że nie zdobyłem medalu olimpijskiego w drużynie. Odpowiedziałem, że ja zdobyłem taki medal. Dzisiaj razem z nimi – podkreślał Małysz. Na podium nie wszedł, ale – co z mocą podkreślają zawodnicy – ma duży wkład w ich sukcesy. We wtorek wieczorem lokalnego czasu ceremonia dekoracji. Do kraju brązowi medaliści olimpijscy wracają w czwartek.

Przemysław Franczak, Tomasz Biliński, Pjonczang

Transmisje najważniejszych wydarzeń z Zimowych Igrzysk Olimpijskich Pjongczang 2018, w tym starty Polaków, w Eurosporcie 1 i Eurosporcie 2. Całe igrzyska w Eurosport Player

Wszystko o IO Pjongczang 2018 - polub nas i bądź na bieżąco!

Sportowy24.pl

Wszystkie polskie medale w historii zimowych IO [GALERIA]

**Sportowy24 na

Igrzyskach Olimpijskich 2018 w Pjongczangu

**

Więcej wideo na Youtube Sportowy24 - zasubskrybuj i nie przegap!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Drużyna też wskoczyła do historii. "Pokazaliśmy, że można spełniać swoje marzenia" - Sportowy24

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska