- Musimy szybko zapomnieć o tej wygranej, bo to nie jest do końca ważne. Liczy się różnica punktowa między drużynami. To jeszcze nie koniec - mówił po pierwszym meczu pomiędzy Ślęzą Wrocław a KSC Szekszard trener wrocławianek Arkadiusz Rusin.
Mistrzynie Polski zadbały o to, żeby w rewanżu działo się naprawdę sporo. W pewnym momencie konfrontacji na Węgrzech prowadziły już szesnastoma punktami. To deficyt zdecydowanie trudniejszy do odrobienia niż pięć punktów, które można zdobyć w dwóch akcjach, w mniej niż minutę. Dziś wieczorem już po pierwszej kwarcie wszystko może rozpocząć się od nowa, tak jakby mecz w Szekszardzie nie miał znaczenia.
Ale ma - i to ogromne. Pokazał, że Ślęza ma głębię w składzie i potrafi zastąpić koszykarkę wyjściowego składu zawodniczką rezerwową bez uszczerbku na jakości gry. Sonia Ursu-Kim zdobyła 22 punkty, trafiając 10 z 16 rzutów. Dołożyła trzy zbiórki i dwie asysty oraz jeden przechwyt. Z nią na parkiecie zespół z Wrocławia był lepszy od rywalek o dziewięć punktów.
Dziś rumuńska obwodowa mistrzyń Polski znów powinna wyjść w pierwszym składzie. Tania Perez Torres ma problemy z kolanem. - Czekamy na wyniki rezonansu, ale jej występ jest wykluczony - tłumaczy Arkadiusz Rusin. Koszykarki Szekszardu pomne świetnej gry Ursu-Kim w ich własnej hali zwrócą na nią większą uwagę. Większe będą też oczekiwania kibiców. Ale trener Ślęzy wierzy w swoją zawodniczkę, jak również zapowiada, że inne są gotowe na podobną eksplozję formy.
- Sonia bardzo dobrze prezentuje się na treningach po świątecznej przerwie. Na Węgrzech dostała swoją szansę i ją wykorzystała. Przed innymi zawodniczkami również stoją otwarte drzwi. Gdy dostaną szansę, to niech ją wykorzystają - motywuje szkoleniowiec 1KS-u.
Mecz w Szekszardzie potwierdził także, że wrocławianki nie potrzebują być faworytkami, żeby wygrywać. Ofensywa zespołu Żelijko Djokicia miała rozstrzelać Ślęzę. Tymczasem Erica McCall nie trafiła żadnego z siedmiu rzutów. Teja Oblak skończyła z 16 punktami, ale trzy razy pomyliła się z dystansu i miała trzy straty. Rozgrywająca Agnes Studer tylko raz trafiła za trzy, i cztery razy zgubiła piłkę.
Mistrzynie Polski miały aż 11 przechwytów. Jeśli jeszcze bardziej poprawią swoją obronę, a atak utrzyma rytm, Węgierki powinny wrócić do domu bez awansu.
- W pierwszym meczu straciliśmy zbyt dużo łatwych punktów. Życzyłbym sobie, żebyśmy powtórzyli naszą postawę w grze ofensywnej. Przede wszystkim chodzi o małą liczbę strat - kończy opiekun Ślęzy.
Na Węgrzech każda zawodniczka 1KS-u dołożyła swoją cegiełkę do zwycięstwa. Teraz niesione żywiołowym dopingiem koszykarki z Wrocławia znów muszą dać z siebie wszystko. O koncentrację zadba Sharnee Zoll-Norman, piłki w jej rękach spodziewajmy się także w przypadku nerwowej końcówki. Ale może do niej nie dojdzie?
Piłka w hali AWF-u pójdzie w górę o godzinie 19. Bilety na to spotkanie można będzie nabyć w kasie przed meczem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?