Do tego groźnego w skutkach wypadku doszło w ubiegły czwartek. Na wysokości wiaduktu kolejowego w stronę centrum doszło do zderzenia dwóch aut osobowych. Obaj kierowcy zostali ranni i karetki przewiozły ich do szpitali. Mateusz Prokopczak ma połamane obie nogi i rękę, a także zawroty głowy. Przeszedł już kilka operacji.
- Nasz syn tą trasą jeździł setki razy, praktycznie codziennie od 8 lat. Najpierw dojeżdżał na studia na Politechnice Wrocławskiej, teraz do pracy. Nie miał żadnych punktów karnych, zawsze przestrzegał przepisów. Znał każdy metr tej drogi - mówi Jerzy Prokopczak, ojciec poszkodowanego w wypadku Mateusza.
Oba auta miały uszkodzone przody, co mogłoby wskazywać na to, że doszło do zderzenia czołowego. Czy jeden z kierowców jechał przez aleję Sobieskiego pod prąd? Taka informacja pojawiła się w komentarzach pod czwartkowym tekstem dotyczącym wypadku zamieszczonym na portalu GazetaWroclawska.pl.
Przeczytaj więcej
Jeden z naszych Czytelników kilka godzin po zdarzeniu tak pisał w swoim komentarzu: "Uwaga!! Mijałem go jakieś 300 m wcześniej , jakiś dziadu tym srebrnym jechał pod prąd !!!!!!!! Miałem farta bo go jakoś ominąłem i złożył mi tylko boczne lusterko....(...) ktoś już za wiaduktem nie miał tyle farta..."
Tym kimś okazał się właśnie Mateusz. Sprawę bada wrocławska policja. Nie zostało jeszcze jednoznacznie ustalone, jak doszło do wypadku oraz kto ponosi za niego odpowiedzialność. Sprawa jest cały czas w toku.
- Funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. zapisy monitoringu, a także badają, czy do wypadku nie doszło w wyniku poruszania się jednego z pojazdów w kierunku przeciwnym do nakazanego. Aktualnie prowadzone jest postępowanie w sprawie, nikt na tę chwilę nie usłyszał zarzutów - zastrzega st. sierż. Krzysztof Marcjan z wrocławskiej policji.
W okolicy miejsca wypadku z alei Sobieskiego jadąc w stronę centrum można skręcić w ulicę Dobroszycką, przy której znajduje się stacja PKP. Jest to zjazd w prawo z głównej drogi, ale mogło być tak, że kierowca srebrnej skody faktycznie pomylił się i potraktował ją jako skręt w lewo w al. Sobieskiego. Wówczas mógł przejechać kilkaset metrów pod prąd i spotkać się z jadącym prawidłowo Mateuszem na łuku wiaduktu, gdzie doszło do wypadku.
- Byłem na miejscu zdarzenia. Nie zauważyłem żadnych śladów hamowania. Wypadek miał miejsce w środku dnia, to jest bardzo duża i ruchliwa ulica, wokół jest wiele firm posiadających monitoring, wtedy przechodziło tamtędy też na pewno dużo osób. Ktoś musiał coś widzieć. Szukamy świadków zdarzenia, żeby móc wyjaśnić jego dokładny przebieg. Napisałem prośbę do policji o zabezpieczenie monitoringu z kilku firm w pobliżu, bo przecież takie nagrania są kasowane po 7 dniach. Nie ma na co czekać. Liczymy na pomoc mieszkańców miasta - mówi Jerzy Prokopczak.
Jeśli ktokolwiek widział całe zdarzenie na alei Sobieskiego lub ma jakieś informacje w sprawie i chce pomóc w jej wyjaśnieniu, może napisać do naszej redakcji - [email protected]

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?