Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna sytuacja we wrocławskich szkołach. Brakuje pół tysiąca nauczycieli

Andrzej Zwoliński
Andrzej Zwoliński
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Paweł Relikowski/Polska Press
We wrocławskich szkołach i przedszkolach jest już blisko pół tysiąca wakatów. A dyrektorzy zapowiadają, że z wypełnieniem luk będzie coraz trudniej. - Jeżeli nic się nie zmieni i nie zaczniemy wreszcie lepiej płacić tym, którzy jeszcze chcą uczyć, to za kilka lat czeka nas dramat - słyszymy od dyrektorów szkół i samych nauczycieli

Nie chodzi wcale o nieobecności spowodowane koronawirusem i kwarantannami, na które w ostatnich dniach odsyłanych jest coraz więcej nauczycieli i pracowników wrocławskich placówek, ale o coraz bardziej dający się we znaki brak chętnych do pracy w tym zawodzie.

Wrocławski magistrat co roku aktualizuje informacje dotyczące wakatów w szkołach i przedszkolach. Według najnowszych danych zebranych we wrześniu, we wrocławskich placówkach brakuje już blisko 400 nauczycieli, co, biorąc pod uwagę potrzeby przekraczające 10 tysięcy etatów, jest już alarmującą liczbą.

Jakich nauczycieli najbardziej brakuje?

- W przedszkolach i szkołach podstawowych brakuje nam już ponad 250 osób. Najbardziej: nauczycieli wychowania przedszkolnego (72,95 etatów), nauczycieli w świetlicach (59,69 etatów), a także logopedów, pedagogów, osób prowadzących gimnastykę korekcyjna i matematyków - wylicza Anna Bytońska z biura prasowego Urzędu Miasta.

W szkołach ponadpodstawowych i szkołach specjalnych prowadzonych przez miasto Wrocław, jest łącznie 107,45 nieobsadzonych etatów pedagogicznych. Najbardziej brakuje: nauczycieli przedmiotów zawodowych ( 30,59 etatu), nauczycieli matematyki ( łącznie 9,94), i nauczycieli języka angielskiego (łącznie 7,66).

- Z roku na roku mam kłopoty z dopięciem grafiku, najtrudniej znaleźć matematyków, anglistów, ale też nauczycieli, którzy mogliby poprowadzić grupy wyrównawcze - mówi Iwona Kuźnik, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 76, działająca w Stowarzyszeniu Dyrektorów Wrocławskich Szkół Podstawowych. - Staramy się łatać plan lekcji, dzieląc etaty, których nie możemy obsadzić wśród pozostałych nauczycieli, czy zatrudniając pracujących w innych, sąsiednich szkołach. Nie zawsze jest to jednak możliwe i obserwuję, że z roku na roku są z tym coraz większe problemy. Jak już znajdziemy chętnych, by wziąć nadgodziny w naszej szkole, to nie zawsze plan zajęć udaje się dostosować do ich grafiku w szkołach, w których już pracują.

Na coraz większe problemy ze znalezieniem nauczycieli poskarżyła się też Izabela Koziej dyrektorka IX LO.

- W tym roku bardzo trudno było obsadzić etaty nauczycieli przedmiotów ścisłych i języków obcych – mówi Izabela Koziej. - Od nauczycieli z sąsiedniego XIII LO słyszę, że malejącą gwałtownie liczbę chętnych do pracy w zawodzie nauczyciela widać choćby po topniejącej liczbie studentów, którzy trafiają do szkół na praktyki, czy zaraz po studiach – na staże. Jeszcze kilka lat temu do szkoły ustawiała się kolejka chętnych, a teraz są to pojedyncze osoby.

Zobacz także

Kiepskie zarobki głównym problemem oświaty

Co prawda, we wrocławskich szkołach na razie nie widać wyraźnego wzrostu liczby nauczycieli odchodzących z pracy. Odejścia - jak słyszymy od Anny Bytońskiej z magistratu - najczęściej związane są z wygaśnięciem umów, braku godzin dydaktycznych i zmiany miejsca pracy, to jednak sami pracownicy oświaty ostrzegają przed falą tsunami, która już za kilka lat może spustoszyć nasze szkoły.

- Już teraz średnia wieku nauczycieli i pracowników oświaty zaczyna sięgać 55 lat. Za kilka lat ci ludzie zaczną masowo odchodzić na emerytury, a liczba młodych nauczycieli decydujących się na pracę w szkołach w zastraszającym tempie topnieje – komentuje Mirosława Chodubska prezes dolnośląskiego oddziału sekcji oświatowej ZNP. - Młodzi ludzie kończący studia, słysząc od dyrektora szkoły propozycję 2,8 tys. złotych na rękę na dzień dobry, uciekają i szukają miejsca dla siebie w innych zawodach. Osobom po studiach na ścisłych kierunkach czy po filologiach, nawet mimo kryzysu nie trudno znaleźć propozycje pracy poza oświatą.

Zobacz także

Na pytanie, czy ostatnie podwyżki płac w szkołach, które weszły w życie od września, choć częściowo zahamują narastający problem ze znalezieniem chętnych do pracy, dyrektorzy sceptycznie kręcą głowami

- Niedawno pożegnał się ze mną młody nauczyciel, który prowadził lekcje w mojej szkole niewiele ponad miesiąc. Był po studiach, pełen zapału, ale niska pensja, którą mogłam mu zaproponować nie pozwoliła mu na utrzymanie się we Wrocławiu. Oczywiście, że etat nauczyciela wiąże się z pewnością zatrudnienia i rodzajem stabilizacji zawodowej. Do tego dodajmy pasję. Niestety, trzeba jeszcze móc utrzymać rodzinę czy spłacać kredyty. Nawet przy nadgodzinach dla wielu młodych spoza Wrocławia utrzymanie się za nauczycielską pensję staje wręcz niemożliwe – mówi Iwona Kuźnik, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 76. - Nie łudźmy się, że te 200 złotych brutto, a o tyle mniej więcej podskoczyły pensje dyplomowanych nauczycieli po 1 września, są w stanie dodatkowo zachęcić młodych do pracy w tym zawodzie - dodaje.

Jak wspomina, jeszcze niedawno mogła przebierać w kandydatach do pracy, teraz ma coraz większy problem ze znalezieniem kogokolwiek, kto ma kwalifikację do pracy w szkole.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska