Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożynki w środku lata, czyli uczcimy wszystko, co ziemia dała, a jabłka zjemy albo wypijemy

Grzegorz Chmielowski
fot. Polskapresse
Ani się obejrzeliśmy, a tu już druga połowa lata. I gdyby nie upały, pewnie należałoby mówić o jego schyłku. Ale termometr zwariował i pokazuje temperatury niczym na początku lipca w Tunezji. Dzięki temu za złotówki mamy urlopy w śród-ziemnomorskim klimacie nadjeziorami lubuskimi i nad Bałtykiem. Ale kalendarza nie oszukamy. Akurat nie chodzi mi o wiek kandydatów do zbliżających się wyborów samorządowych. Bo tu widać, że czterdziestolatkowie i młodsi chcą wprowadzić się do gabinetów dzisiejszych prezydentów i burmistrzów ze starszego pokolenia.

Na razie politykom dajmy spokój. Mają wakacje i nabierają sił przed jesienną kampanią. Zajmijmy się konkretami, czyli tym, co daje nam aktualna pora roku. Z pewnością będzie to lato z jabłkiem. Pokażemy Putinowi, że z nami zadzierać nie można.

Osobiście z dwóch jabłek tygodniowo przechodzę na siedem. Zwłaszcza, że - jak mówili kiedyś lekarze - każde jabłko to jeden dzień życia więcej. Ponoć zdrowiu służy też produkowany z jabłek lekkoprocentowy napitek, czyli cydr. Prezydentowi Rosji, gdy blokował nasz eksport tych owoców do swojego kraju, ani przez myśl nie przeszło, jak dużo zrobi dla poprawy kondycji Polaków.
Sprawa jabłek wyszła akurat, gdy obchodzimy 70-lecie powstania warszawskiego. Jak twierdzą niektórzy historycy, wtedy Rosjanie też popełnili błąd. Nie uderzyli na Niemców. Przerwali ofensywę na pięć miesięcy, czekając, aż się Warszawa wykrwawi. Nie przewidzieli, że hitlerowcy umocnią się i trudniej będzie gonić ich do Berlina. A być może, gdyby latem 1944 ruszyli za Wisłę, zatrzymaliby się aż nad Renem, zagarniając całą III Rzeszę.

Tego lata możemy stracić na jabłkach, ale powinniśmy zarobić na rzepaku, którego zbiór na Dolnym Śląsku się kończy. Do dożynek jeszcze daleko, ale Dolnoślązacy tworzą nową świecką tradycję, świętując zbiory już w lipcu. Jako pierwsze było Święto Jagody w Chocianowie. Wyszło średnio, bo kilkanaście osób zebrało ledwo 20 kilogramów. Miejmy nadzieję, że nieświąteczne zbiory poszły chocianowianom lepiej. Zwłaszcza, że część z nich z jagód żyje. W Naroczycach (gmina Rudna) urządzono zaś Święto Kapusty, hołd oddając jednocześnie kalafiorowi.

W sobotę Walim zaprasza na II Sowiogórski Festiwal Gulaszu. Jak chwalą się organizatorzy, mięso, pomidory i cebulę na smaczną potrawę zamieni specjalna delegacja Węgrów. A w ogóle region wałbrzyski postanowił cały sierpień cieszyć się tym, co na stół daje nam lato. Następna kulinarna impreza będzie w Dziećmorowicach, też w gminie Walim, gdzie wybiorą najlepsze produkowane w Sudetach sery. To nie koniec. Mieszkanki Boguszowa--Gorców będą się popisywać w sierpniu swoimi potrawami z ziemniaków - na ciepło i zimno. W Jedlinie-Zdroju szykują jak co roku Dolnośląski Festiwal Zupy, a w Czarnym Borze będzie Święto Pierogów. I to wszystko w sierpniu, w jednym zakątku Dolnego Śląska. A przecież podobne, miłe dla podniebienia imprezy organi-zują też inne gminy i powiaty. Zaś ich apogeum nastąpi we wrześniu. Bo wtedy dołączą rolnicy i działkowcy. Wśród imprez będzie moje ulubione Święto Miodu i Wina w Przemkowie. No i dobrze. Niech Putin wie, że w kulinarno-gastronomicznej branży jesteśmy potęgą. A jak jabłek nie zjemy, to je wypijemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska