O co zapytałbym dziś szefa wrocławskiej policji Jacka Kaczmarka, gdybym był radnym wrocławskiej rady miejskiej? Panie komendancie. Wszystko, co robicie w sprawie dopalaczy jako policja, to ciągle za mało - wygarnąłbym mu patrząc prosto w oczy z mównicy w sali posiedzeń. - Chyba nie dostrzegacie powagi sytuacji Nie macie żadnego pomysłu, żadnej strategii. Wiem. Jest złe prawo. Ono wam nie pomaga. Ale to nie jest wytłumaczenie.
Czy zna Pan statystykę przestępczości w pobliżu punktów sprzedaży dopalaczy? Czy rośnie tam liczba kradzieży, włamań czy rozbojów?
Pamięta Pan początek lat 90. we Wrocławiu? Wtedy plagą byli złodzieje samochodów. Wtedy we wrocławskiej policji wypracowano technologię walki z nimi. Wyniki? Jak na tamte czasy były imponujące. Cała Polska uczyła się od nas, jak to robić. A złodzieje aut na widok forda mondeo z policjantem Markiem M. ps "Broda" za kierownicą, chowali się po domach. Dziś pan Marek jest już emerytem.
Czy dilerzy dopalaczy doczekają się kogoś takiego jak on? Kogo mogliby się bać? Dlaczego wrocławska policja nie może uczyć całej Polski jak się to robi?
Zakładam, że komendant będzie mówił o statystyce. O tym ileż to dopalaczy przechwyciła policja, ileż to punktów zlikwidowała. Zgoda, ale to półśrodki. Ile fabryk tych środków wykryła policja? Moim zdaniem zero, chyba że czegoś nie wiem. Czy doczekamy się kiedyś, że uderzycie gdzieś na górze w szefów tego biznesu, zalewających miasto trucizną? Inaczej to co robicie atakując pojedyncze sklepiki, mija się z celem. Nie mówię żeby tego nie robić, ale to nic nie da.
Co miesiąc kilkadziesiąt osób zatrutych dopalaczami trafia do oddziału toksykologicznego szpitala im. Marciniaka. Czy zgadza się Pan Komendant z oceną, że każda taka osoba jest ofiarą przestępstwa z art. 160 par 1 kodeksu karnego? "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
Jeżeli Pan się zgadza, to dlaczego w sprawie każdej osoby, zatrutej dopalaczami nie jest wszczynane śledztwo? W polskim prawie karnym wciąż obowiązuje wszak zasada legalizmu. Czyli trzeba zajmować się każdą sprawą, o ile jest podejrzenie przestępstwa.
Dlaczego myślę o artykule 160? Bo nie mam wątpliwości, że producenci i sprzedawcy dopalaczy dokładnie wiedzą, co i po co produkują oraz sprzedają. Owszem, piszą na opakowaniach, że to "pochłaniacz wilgoci" albo "środek do czyszczenia komputerów", czy też do czyszczenia monet.
Jest tam też napisane, że to "nie do spożycia". Ale oni doskonale wiedzą, że to jest spożywane. I tylko po to produkują i sprzedają owe środki. Inaczej ich biznes nie miałby sensu. Wiedzą albo co najmniej godzą się, że wciskają uzależnionym truciznę. Naprawdę to takie trudne, żeby im to udowodnić? Z pewnością nie przekracza to możliwości policji.
Zapewne będzie Pan Komendant mówił o działaniach policjantów z komisariatu Rakowiec. O śledztwie jakie prowadzili pod nadzorem prokuratury, a które doprowadziło do oskarżenia czterech osób m.in. o narażanie innych na utratę zdrowia i życia. Zgoda. To może być sposób na walkę z handlarzami i producentami. I to bardzo skuteczny. Ale dlaczego to tylko jedna sprawa? Dlaczego takich śledztw nie ma więcej? W innych komisariatach i innych prokuraturach?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?