Dopalacze - czy rzeczywiście pomagają się bawić?

Anna Szejda
Fot. Piotr Krzyżanowski
Około 20-letni Piotr do szpitala zgłosił się sam. Przyszedł prosto z klubu, gdzie bawił się ze znajomymi. Szukał pomocy, bo kołatało mu serce, a przez głowę zaczęły przechodzić złe myśli.

Towarzyszyło mu poczucie lęku. Innego pacjenta - prawie 30-letniego Rafała - przywieźli znajomi. Gdy wrócił z sobotniej imprezy, zaczął gorączkować i podniosło mu się ciśnienie. Miał zaburzenia świadomości. Jeden i drugi zażył tzw. dopalacze. Po co? Żeby się lepiej bawić.

Sklepów z dopalaczami przybywa. We Wrocławiu jest ich kilka. Jednocześnie rośnie liczba pacjentów, którzy trafiają na oddziały toksykologiczne. Przeważnie są to mężczyźni w wieku od 18 do 30 lat. Najwięcej pracy lekarze mają w weekendy i teraz, kiedy trwają wakacje.

- Nie ma tygodnia, żeby nie trafił do nas ktoś po dopalaczach. W skrajnych przypadkach pacjenci mają halucynacje, przywidzenia czy urojenia. Są pobudzeni, często nie wiedzą, gdzie są i co się z nimi dzieje, przez co stają się agresywni - twierdzi Andrzej Antończyk, zastępca ordynatora oddziału toksykologicznego Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. Marciniaka przy ul. Traugutta.

Sprzedawcy dopalaczy sprytnie omijają prawo, a w tej chwili nie ma przepisów, które mogłyby ukrócić ten proceder. W składzie sprzedawanych produktów nie ma substancji, które są nielegalne. Znajdują się natomiast inne, których działanie jest podobne do działania tradycyjnych narkotyków.

Zresztą nazwy dopalaczy i opisy ich działania mówią same za siebie. Na stronie internetowej sklepu, który zajmuje się ich sprzedażą, o poszczególnych produktach czytamy: Każdego, kto go użyje, przeniesie z krainy liliputów do krainy olbrzymów, gdzie wrogowie stają się mrówkami a troski maleją do rozmiarów ziarenek piasku; Doznasz objawienia i zobaczysz, że wiele rzeczy wygląda zupełnie inaczej niż w rzeczywistości; Produkt przeznaczony dla twardzieli z jednostek specjalnych, którym nieobce jest konstruowanie mostów łączących teren realny z nierealnym.

- Niestety, nie mamy narzędzi, żeby walczyć z dopalaczami. Nie są to produkty żywieniowe, więc brakuje podstaw do przeprowadzenia kontroli. Było to możliwe, gdy producenci oznaczali je jako suplementy diety, ale z wiadomych przyczyn z tego zrezygnowali - mówi Magdalena Mieszkowska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu.

Dopalacze oznaczane są jako produkt kolekcjonerski nie do spożycia przez ludzi. Pracownicy wspomnianego sklepu nie potrafili wyjaśnić, co oznacza to sformułowanie. _Kolekcje _można u nich zamawiać przez całą dobę, firma oferuje również dowóz środków na telefon. Niczym pizzę.

Lekarze załamują ręce. Nie są w stanie podać pacjentowi żadnej odtrutki, ponieważ nie wiedzą, co wchodziło w skład dopalacza, który zażył. A znajdują się w nich przeróżne związki chemiczne i roślinne - nawet jeden z niejadalnych grzybów, który ma działanie halucynogenne.

- Możemy więc leczyć tylko objawowo, a więc obniżyć ciśnienie lub gorączkę albo podać leki na uspokojenie - tłumaczy Andrzej Antończyk. I ostrzega, że dopalacze mogą doprowadzić do śmierci. Takie przypadki zanotowano już w wielu krajach.

- Nasi pacjenci chyba nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji i raczej nie wychodzą od nas mądrzejsi. Ich zdaniem dopalacze to sposób na dobrą zabawę, a nie zagrożenie życia - dodaje doktor Antończyk.

Pomysły na walkę z dopalaczami

Resort zdrowia chce zmienić ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii.
Obecnie kontrolą objętych jest 18 substancji i roślin psychoaktywnych. Lista ma zostać uzupełniona o kolejnych 7 zakazanych środków. Inny pomysł dotyczy obejmowania kontrolą substancji, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Plan zakłada, że kiedy na rynku pojawi się nowy środek psychoaktywny, minister będzie mógł wstrzymać jego obrót na 18 miesięcy, aby przeprowadzić kontrolę. Jeżeli badania potwierdzą szkodliwość, zostanie na stałe wycofany z rynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

C
CK
wycofac dopalacze a zalegalizowac czysta bez dodatkowych zwiazkow chemicznych ganjie to bylo by cos hehe
z
zbs
Pomysł zakazywania konkretnych substancji to świetny sposób na nigdy nie kończące się gonienie króliczka. Nie wykluczone, że właśnie o to urzędasom z tego pseudo resortu chodzi, bo w ochronie zdrowia obywateli doprowadzili Polskę do statusu bantustanu.
Załatwić dopalacze można na dwa sposoby - zalegalizować uprawę konopi niepoprawnie nazywanych marihuaną dla celów perswazyjnych lub wprowadzić kilkuset procentową akcyzę na wszystkie substancje chemiczne sprzedawane do celów kolekcjonerskich. A najlepiej zrobić obie te rzeczy jednocześnie.
J
Jaro
denaturatu, płynu borygo i podobnych "wynalazków". Osobiście nigdy nie zażywałem dopalaczy i raczej nie spróbuję, ale też jestem zdecywanie przeciwny wprowadzaniu zakazu ich sprzedaży.

Nie może tak być, że państwo, czy urzędnik wyręcza obywatela w myśleniu i podejmuje za niego decyzje. Zakazując dopalacze dlatego, że są "be", należałoby zakazać sprzedaży denaturatu, płynu borygo, spirytusu salicylowego i wielu innych.

Osobiście nie życzę sobie, aby aparat biurokratyczno-urzędniczy "wiedział lepiej", co jest dla mnie dobre, a co nie, traktował mnie jak skończonego idiotę, który nie wie, co robi, i w imię tego nakładał kolejne zakazy.
m
mlodywroclaw.pl
Delegalizacja miękkich narkotyków jest nieskuteczna, a nawet przeciwskuteczna. Używka zawsze się znajdzie - niestety dużo bardziej niebezpieczna niż marihuana, którą można byłoby poddać regularnej kontroli.
Natomiast dopalacze są nieuchwytne - zdelegalizuje się jedną substancję, natychmiast pojawia się jej zamiennik.
Tak naprawdę sprawa jest prosta - prawo i państwo nie mogą wyręczać swoich obywateli w myśleniu. Brakuje ci wyobraźni i wolisz intoksykować się w poszukiwaniu mocnych wrażeń - droga wolna. Ale sam ponosisz za to odpowiedzialność. Wszelkie interencje prawne przynoszą skutek odwrotny od oczekiwanego - sprawiają, że na rynku pojawiają się coraz bardziej niebezpieczne mieszkanki.
l
laborant
Sklepy z dopalaczami to jest eksperyment idealnie pokazujący jak wyglądałaby legalizacja miękkich narkotyków. Jedyna różnica jest taka, że dopalacze są bardziej szkodliwe... Test jak widać wypada pomyślnie bo nikt nie umiera (no może sporadycznie, tak jak od alkoholu), czarnego rynku nie ma, jest tylko problem z nieletnimi. Wynik esperymentu pokazuje, że żadnej degrengolady młodego społeczeństwa nie ma - każdy myślący omija te wynalazki i nie kupuje tylko dlatego, że są za rogiem.
K
Kamira
Dopalacze to chyba najgorsza rzecz, jaka można kupić legalnie. Nie korzystałam z tego typu wspomagaczy, ale nie wierzę w ich nieszkodliwość dla organizmu. Słyszałam sporo opowieści o nich i mimo, że w niektórych pojawiał się element dobrej zabawy, to kończyły się one potwornym stanem zdrowia na drugi dzień. Nigdy nie skorzystam z tego typu rzeczy, bo bawić można się bez tego, a moje zdrowie jest dla mnie cenniejsze niż eksperymenty z "nowymi rodzajami fazy". Poza tym uważam, że sklepy z dopalaczami powinny zostać zamknięte - raz na zawsze!!!
g
ghostline
Proste..... Mam 25 lat, narkotyki zażywam raz na... pół roku, głównie na imprezach, festiwalach techno. Ostatnio z powodu braku czasu uganiania się za Extasy po mieście (jak się je zażywa raz na pół roku z kupnem jest problemu) zaszedłem do sklepu o wdzięcznej nazwie dajbucha peel. Pierwszy kontakt z dopalaczami.... Opis na opakowaniu czytałem z przerażeniem: Środek nazywał się Rose a na opakowaniu było napisane że jest to nawóz do róż i nie jest przeznaczony do spożycia przez ludzi!!!!! Ludzie! ja czegoś nie rozumiem, nie pozwala nam się spożywać extasy, lsd czy marihuany... środków zażywanych codziennie przez tysiące czy nawet nie przez miliony ludzi. W zamian za to legalnie można sprzedawać jednym słowem trucinze! Bo pod hasłem Zabronione spożywanie przez ludzi sprzedaje się trutkę na szczury. I tak oto mamy w kraju zakaz sprzedwania np. extasy a mozliwosc kupienia duzo bardziej trujących śródków. Nasze państwo nie nadąża z czasem a inni robią na tym grube pieniądze.

pozdro
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska
Dodaj ogłoszenie