Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Donos na burmistrza: Nie zadbał o odśnieżenie dróg

Małgorzata Moczulska
Mieszkańcy odkopują zasypane auta.
Mieszkańcy odkopują zasypane auta. Urząd Miejski Ząbkowice Śląskie
Burmistrz nie poradził sobie z atakiem zimy. Śledczy badają, czy naraził życie mieszkańców.

Prokuratorzy w Ząbkowicach Śląskich sprawdzają, czy burmistrz miasta Krzysztof Kotowicz naraził mieszkańców na utratę życia lub zdrowia, bo nie zadbał o odśnieżenie dróg i chodników. Za to można trafić nawet na pięć lat do więzienia. Przez kilka dni Ząbkowice Śląskie były sparaliżowane przez śnieżne zaspy. Nie można było dojść do Rynku, do szpitala czy do szkoły. Prawie pół metra śniegu leżało na głównych ulicach miasta. Możliwość przejazdu graniczyła z cudem. W kierowaniu ruchem pomagała straż miejska.

Zdaniem miejskich radnych, którzy są autorami zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, burmistrz nie poradził sobie z tą sytuacją. Podległe mu służby, zamiast walczyć z zimą, spały. Na drogach pracował jeden pług, który w dodatku się zepsuł, a samorządowiec ograniczył się do wysłania mieszkańcom ostrzegawczego esemesa.

- Kiedy w piątek informowano nas o możliwych, intensywnych opadach śniegu, zwołałem komisję do spraw porządku publicznego, bo zajmuje się ona m.in. sprawą zimowego utrzymania dróg - opowiada Ryszard Barański, przewodniczący tej komisji. - Niestety, burmistrz na nią nie przyszedł. Przez cały weekend padał śnieg, a odśnieżaniem ulic zajmował się jeden samochód - dodaje zdenerwowany.

80 cm śniegu spadło, w ciągu zaledwie dwóch dni, w Ząbkowicach Śląskich.

Efekt był taki, że w poniedziałek drogi i chodniki były całkowicie zasypane. - Owszem, padało wszędzie, ale tylko nasze miasto wyglądało jak zapomniane przez Boga. Jakby nikt tu nie mieszkał i nikt o nie nie dbał - mówi Adrian Kowalczyk, mieszkaniec miasta. - A przecież Ząbkowice to miasto powiatowe i naprawdę trudno zrozumieć, że przez kilka dni władze nie były w stanie uporać się z nieprzejezdnymi drogami i chodnikami, po których nie dało się chodzić - dodaje.
Radny Barański podobnych głosów słyszał mnóstwo. Po kilku pełnych pretensji telefonach od mieszkańców postanowił zwołać kolejną komisję, tym razem w trybie nadzwyczajnym.

- Chcieliśmy się dowiedzieć, czy ktoś panuje nad sytuacją i co mamy robić - tłumaczy. - Ale burmistrz znów nas zignorował i nie przyszedł. W dodatku sytuacja na drogach wcale się nie polepszała. Praktycznie do dziś nie odśnieżono bocznych ulic, uporano się zaledwie z centrum - twierdzi.
Radni poczuli, że władze miasta ich ignorują. Dodatkowo, mieszkańcy wciąż mieli pretensje, twierdząc, że samorządowcy nie radzą sobie z zimą. - Dlatego postanowiliśmy zawiadomić prokuraturę - mówią. Ich zdaniem, burmistrz nie wypełnił swoich obowiązków i naraził wszystkich na niebezpieczeństwo. Prokuratorzy potwierdzają, że wszczęli już postępowanie sprawdzające. - Sprawa jest świeża, trwają pierwsze ustalenia - mówi Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Burmistrz podchodzi do sprawy spokojnie. Przyznaje, że Ząbkowice zasypało, że był to stan wyjątkowy, ale podobnie było w całej Polsce. - Sam utknąłem autem w zaspie i nie mogłem wyjechać - mówi Krzysztof Kotowicz.

Burmistrz podchodzi do sprawy spokojnie. Przyznaje, że Ząbkowice zasypało.

Dodaje jednak, że robił, co mógł, ale tak dużych opadów śniegu nikt się nie spodziewał, a gmina nie dysponowała wystarczającą ilością sprzętu.

- Robiliśmy to, co było w granicach naszych możliwości - twierdzi. - Przez pierwsze dni ulice były zasypane, ale musieliśmy najpierw zadbać o przejezdność drogi krajowej nr 8 i dojazdów do niej, później zajęliśmy się centrum miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska