Dolny Śląsk: sezon na polskie truskawki. Jak odróżnić je od innych, czemu są nieco droższe i dlaczego powinniśmy jeść nasze owoce?

Aby zobaczyć na własne oczy, jak prezentują się w tym roku dolnośląskie truskawki, wybraliśmy się z wizytą na plantację "Truskawki od Karola" w Jenkowicach. Mieliśmy okazję sami zbierać owoce z krzaków. Potwierdzamy więc słowa jednego z właścicieli plantacji, Karola Maciejczyka. - To ciężka praca - przyznaje plantator.

- Zaczynamy zazwyczaj o 4:00 rano, a kończymy o 9:00, by znów wrócić do tunelu lub na polce koło 18:00. Pracujemy w wysokiej temperaturze i w kucki lub klęcząc - opowiada pan Karol i dodaje. - Ale truskawki to nasza pasja.

Plantację "Truskawki u Karola" założyli 25 lat temu jego rodzice. Owocową pasję podziela także jego siostra, która zajmuje się także żywieniem. - Zarażam teraz tą pasją mojego partnera - śmieje się Weronika Maciejczyk. - To interes rodzinny. Nie wyobrażam sobie, by to mogło się kiedyś zmienić - twierdzi.

Plantatorzy mówią, że w tym roku ceny truskawek są niższe niż w 2021. Wciąż jednak w sklepach za te rodzime zapłacimy więcej niż za zagraniczne. Wynika to z faktu, że sezon truskawkowy tak naprawdę się jeszcze nie zaczął. - Jest to nadal nienaturalny okres dla Polski na tego typu owoce. To import przyzwyczaił nas do tego, że możemy takowe kupić przez cały rok - tłumaczy pani Weronika i zaznacza. - Kiedy już wszyscy polscy plantatorzy będą sprzedawać truskawki, cena tych polskich znacznie spadnie, jak co roku.

Dolnośląskie truskawki, które teraz możemy kupić we Wrocławiu, pochodzą z plantacji tunelowych. Te zbierane są już od kwietnia. - Tunele zabezpieczają krzaki i owoce przed zniszczeniem - wyjaśnia Maciej Dolata, koordynator projektu "Czas na Polskie Owoce", wspierającego i zrzeszającego plantatorów owoców w naszym kraju. - W razie deszczu, czy gradu, folia zabezpiecza plantatorów przed stratami.

- Często słyszymy, że sezon truskawkowy mamy tylko w czerwcu, a potem już tylko wolne - cytuje niektórych klientów pani Weronika. - To nieprawda. Truskawki to praca przez cały rok. Po zbiorach, (a te zaczynamy już w styczniu!) musimy posprzątać, pracować nad jakością krzaków, konserwować maszyny, ule dla trzmieli, i tunele. To wszystko właśnie ma wpływ na cenę owoców. Czerwiec to zaledwie czubek góry lodowej - wyjaśnia.

Truskawki pochodzące z zagranicy, które trafiają do wrocławskich sklepów, podróżują czasem kilka dni. Są już wówczas wyjałowione z cennych substancji odżywczych. Te świeże zaś to źródło m.in. witaminy C, antyoksydantów, ogromnej ilości potasu, czy wapnia. Poza tym truskawka to także owoc składający się w 80 procentach z wody. Schłodzona, nawadnia organizm podczas upałów.

- Najważniejsze w żywieniu jest odżywianie. Nie chodzi o to, by nie kupować produktów zagranicznych, ale kiedy te nasze są dostępne, zadbać o własny organizm. To gwarantują świeże, polskie owoce - mówi pani Weronika. - Niezwykle istotnym elementem gospodarki zaś jest wspieranie lokalnych plantatorów - zauważa.

Na plantacji u pana Karola nabędziemy kilka odmian owoców. - Mamy tu truskawki Twist, Rumba, Verdi, Alba, w hodowli tunelowej oraz z gruntowych: Klery, Fight (zupełna nowość) oraz "Tajemnicza od Karola", dostępna właściwie tylko u nas - wymienia plantator. - Każda z nich jest zupełnie inna w smaku i konsystencji. Na przykład, Twist, którą pokrywa drobny meszek jest odmianą mniej soczystą i nie tak intensywnie pachnącą. Z kolei naszą odmianę "Tajemniczą" charakteryzuje soczystość i słodki smak.

- Jak odróżnić polską truskawkę od zagranicznej? To nie takie trudne - twierdzi Maciej Dolata. - Chodzi o szypułkę - dodaje.

Szypułka to zielona część owocu - korona z liści, która łączy truskawkę z krzakiem. - Szypułki polskich truskawek są intensywnie zielone, żywe i świeże - wyjaśnia koordynator. - Owoce, które przyjeżdżają z zagranicy, ponieważ spędzają sporo czasu w podróży, zrywane są jeszcze gdy nie do końca dojrzały. Choć wyjeżdżają ze swojej ojczyzny zielone, do nas docierają już czerwone. Za to szypułka takiej truskawki więdnie. To właśnie znak rozpoznawczy.

Plantacja oferuje jeszcze jedną atrakcję. Można tu przyjechać i z dala od miejskiego zgiełku zebrać samemu truskawki. - Płaci się za nie mniej, gdyż trzeba osobiście zadbać o to, by napełnić kobiałkę - tłumaczy pan Karol. - To dobra rozrywka dla dzieci, o czym świadczy fakt, że przyjeżdżają do nas całe rodziny.

- Chodzi o to by Polacy umieli wykorzystać sezon na owoce w Polsce - zaznacza pani Weronika. - Truskawki, a niedługo też maliny, czy jagody, we zaś wrześniu typowo polski produkt, jakim jest mini kiwi, które opracował 20 lat temu dendrolog, prof. Piotr Latocha z SGGW, mają najwięcej do zaoferowania. To czas, w którym możemy się fantastycznie odżywiać.

We Wrocławiu produkty z plantacji państwa Maciejczyk możemy nabyć jedynie w zieleniaku przy ul. Grunwaldzkiej, przy wjeździe do Centrum Krwiodawstwa. Teraz jednak wiedząc, jak odróżnić polskie truskawki od sprowadzanych, szukajmy w naszych sklepach tych z zielonymi szypułkami, by wesprzeć także innych, lokalnych, dolnośląskich plantatorów.