Antoni Barowicz hodowlą pszczół zajmuje się już blisko pół wieku. Pasją do prowadzenia pasiek zaraził go ojciec Franciszek. Nasz rozmówca, który owady hoduje w Oleśnicy i Dobrej, lubi swoje zajęcie. Każdego dnia sprawdza czy pszczelim rodzinom czegoś nie brakuje.
- Jestem hodowcą od wielu lat, to część mojego życia. Znam każdą matkę w ulach, wiem które pszczoły są agresywne, a które nie. To moja pasja, chociaż nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać - mówi Barowicz, który ma pod opieką pięćdziesiąt pszczelich rodzin.
Tegoroczne zbiory miodu z pasieki pana Antoniego już się skończyły. Ale pszczelarz już dzisiaj martwi się o efekty pracy pszczół, które przyjdzie mu zbierać w przyszłym roku. Hodowca już teraz wie, że zbiory miodu nie będą obfite. - Przez suszę ucierpieli wszyscy. Wysokie temperatury i brak deszczu źle wpływa nie tylko na rolników, ale też na zwierzęta i nasze hodowle - mówi pan Antoni, który wyjaśnia:
- Nie ma roślin kwitnących, a co za tym idzie nie ma pożytku, nektaru i pyłku, czyli produktów żywnościowych pszczół. Nektaruje tylko nawłoć, ale to nie pozwoli przezimować owadom – dodaje pan Antoni.
Aby pszczoły były wydajne w kolejnym sezonie, pan Antoni od lipca dokarmia je, dostarczając im podstawowej karmy. To wiąże się jednak z dużymi kosztami. - Są dwie opcje, albo dać im miód, albo go nie zabierać - mówi nam pszczelarz i dodaje, że niestety podczas tegorocznego sezonu, susza była nie do przewidzenia. W związku z tym teraz należy pszczołom dostarczać odpowiednich składników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?