Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk: Od 31 grudnia będziesz mógł przyspieszyć

Jerzy Wójcik
Prędkość jest najgroźniejsza w mieście, gdzie w każdej chwili na drogę może wyjść pieszy
Prędkość jest najgroźniejsza w mieście, gdzie w każdej chwili na drogę może wyjść pieszy Polskapresse
Choć nadmierna prędkość to najczęstsza przyczyna wypadków w naszym kraju, od 31 grudnia będziemy mogli jeszcze przyspieszyć. Po dziurawych ulicach dolnośląskich miast pojedziemy bezkarnie 60 km/h, a od godziny 23 do 5 rano nawet 70 km/h.

Wszystko za sprawą podpisanej przez prezydenta nowelizacji ustawy o ruchu drogowym. Znalazł się w niej zapis mówiący o możliwym błędzie kierowcy w dostosowaniu się do przepisów - teraz wyniesie on 10 km/h włącznie. Innymi słowy, jeśli jedziemy odcinkiem, na którym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, policja nie ukarze nas również wtedy, gdy radar pokaże, że jechaliśmy 60 km/h.

Czy to dobry pomysł? Zdania wśród kierowców są podzielone. Artur Kurylas, szef wrocławskiego oddziału Polskiego Związku Motorowego, uważa, że zmiana nie jest przemyślana.

- Mam wątpliwości, szczególnie jeśli chodzi o teren zabudowany, gdzie dwa lata temu obniżono przecież maksymalną prędkość do 50 km/h ze względów bezpieczeństwa - zauważa.
- Nie sądzę, by tolerancja do 10 km/h była konieczna - dodaje Kurylas.

Jego słowa potwierdzają policyjne statystyki. W krajach, gdzie zmniejszano prędkość maksymalną na terenach zabudowanych, liczba ofiar śmiertelnych spadła od 20 do 30 proc. W ciągu ostatnich lat sprawdzili to Szwajcarzy, Duńczycy i Francuzi. Polacy, choć również w 2008 roku obniżyli prędkość w miastach do 50 km/h, teraz praktycznie zgadzają się na podniesienie tej granicy o 10 kilometrów. I to mimo faktu, że policjanci na bazie statystyki pokazują, jaka jest różnica między jazdą z prędkością 50 a 60 km/h.

Piesi, którzy zostali potrąceni przez samochód jadący z mniejszą prędkością, mają 40 proc. szans na przeżycie. Ale gdy prędkość rośnie do 60 km/h, wypadek przeżyje statystycznie tylko 15 proc. potrąconych - ponad dwa razy mniej niż w pierwszym przypadku.

Między innymi dlatego nowym przepisom nie był przychylny gen. Andrzej Matejuk, komendant główny policji. Największe jego obawy budził właśnie dopuszczalny błąd kierowcy. Jego zdaniem oznacza to problemy, bo kierowcy zaczną się licytować z policją, a nie będą zwracać uwagi na znaki drogowe. Policja nie wyklucza, że miesiąc czy dwa po wprowadzeniu nowych przepisów będzie wnosić o ich zmianę.

Zmiana przepisów o ruchu drogowym wprowadza także zapis podnoszący dopuszczalne prędkości na autostradach (do 140 km/h) i drogach ekspresowych (120 na dwupasmowych i 100 na jednopasmowych). W połączeniu ze wspomnianym już dopuszczalnym błędem kierowcy (10 km/h), Polska staje się prawdziwym rajem dla lubiących docisnąć gaz.

W tym momencie szybciej mogą jeździć jedynie kierowcy w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, gdzie na autostradach nie ma limitów. Ale mówienie o tym, że panuje tam pełna dowolność, to także mit. W Niemczech, choć nie ma górnego limitu, na wielu odcinkach po prostu stoją znaki ograniczające prędkość do 110, a nawet 100 km na godzinę.

Dlatego podniesienie limitu prędkości w Polsce zaskakuje. Tym bardziej, jeśli popatrzy się na statystyki, które udowadniają, że nadmierna prędkość to przyczyna 30 proc. wszystkich wypadków i połowa tych, w których giną ludzie.

Jednak okazuje się, że nie wszyscy są przeciwni nowym przepisom. Zbigniew Szczygieł, przewodniczący Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, twierdzi, że ważniejszy od konkretnych zapisów jest zdrowy rozsądek kierowców.

- Dobrze, że usankcjonowano wreszcie, że błąd może wynieść 10 km/h. Wcześniej nie było to jasno określone i dawało zbyt duże pole do interpretacji - twierdzi Szczygieł.
- Mam nadzieje, że nowe przepisy zdyscyplinują kierowców - dodaje.
Przeciwniczką nowych przepisów nie jest także Violetta Bubnowska, dyrektor ośrodka doskonalenia techniki jazdy Tor Rakietowa we Wrocławiu.
- Liczę na to, że zmiana przepisów wywoła dyskusję i spowoduje zwiększenie świadomości wśród kierowców - przekonuje.

- Będziemy bezpieczniejsi nie tylko wtedy, gdy kierowcy będą jeździć rozsądniej, ale także piesi zrozumieją, czym grozi wtargnięcie na jezdnię - dodaje. Wyjaśnia, że przy złych warunkach droga hamowania przy prędkości 50 km/h wynosi ok. 25 metrów. Przy 60 km/h rośnie prawie do 40 metrów. Powinni o tym pamiętać i kierowcy, i piesi.

Co ciekawe, nowe przepisy niewiele zmienią w pracy strażników miejskich.
- Mamy taką zasadę, że nie karzemy kierowców przekraczających dopuszczalną prędkość o mniej niż 20 km/h - zdradza Sławomir Chełchowski ze straży miejskiej.
- Będziemy się tego trzymać. Uważamy, że dopiero osoby jadące szybciej stwarzają największe zagrożenie i zasługują na mandat - dodaje.

Pomysłodawcami podniesienia limitów prędkości byli poseł Platformy Obywatelskiej Stanisław Iwan i senator Tadeusz Gruszka (Prawo i Sprawiedliwość).

A4 pod Wrocławiem autostradą tylko z nazwy
Od 31 grudnia fragmentami autostrady A4 pod Wrocławiem całkiem legalnie pojedziemy 150 km/h.
Niestety, ta droga jest kompletnie nieprzystosowana do takich prędkości. Choć oznaczona jako autostrada, nie spełnia wymogów stawianych takiej arterii - brak jej pasa awaryjnego, siatek chroniących przed dzikimi zwierzętami czy telefonów alarmowych. Najgorzej jest na odcinku między Wrocławiem a Krzywą. Choć na wielu odcinkach wprowadzono ograniczenie do 110 km/h, są miejsca, gdzie nie ma ograniczeń. A to oznacza, że będziemy mogli teraz jechać tam 140, a uwzględniając 10 km błędu - nawet 150 km/h i patrol policji nie będzie miał podstaw, by wlepić nam mandat.

Tymczasem stan nawierzchni na tym odcinku pozostawia wiele do życzenia. Zarządca drogi, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, przyznaje, że trasa wymaga przebudowy. W tym momencie trwa analiza ruchu, która poprzedza przygotowanie projektu. Prace ruszą nie wcześniej niż w 2015 r. Pozostaje nam kierować się zdrowym rozsądkiem przy dodawaniu gazu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska