Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk ma smak miodu z Przemkowa, soku z Lutyni, ogórków ze Ścinawy czy piwa z Lwówka

Robert Migdał
Dotarła do mnie miła wiadomość z Wysp Brytyjskich, że Wrocław znalazł się w pierwszej dziesiątce europejskich miast, które warto odwiedzić, zwiedzić, poznać, posmakować. Czyż to nie jest dobra wiadomość?

Ranking przeprowadziła wśród swoich czytelników tamtejsza gazeta "The Guardian". W wyścigu nie brały udziału miasta - turystyczni wyjadacze - przez które przewijają się rocznie miliony zwiedzających (Paryż, Wenecja, Barcelona, Londyn czy Rzym), ale miejscowości zwykłe (choć - jak się okazuje dla wielu Europejczyków niezwykłe). I tak Wrocław - jako jedyne miasto z Polski - znalazł się w dobrym towarzystwie m.in. Nicei, Bazylei, Lublany, Sofii czy Sarajewa.

Uważam, że trzeba się cieszyć, że nasze miasto zostało dostrzeżone, docenione (bo to, że jest super, to przecież my, wrocławianie, wiemy od dawien dawna, żadne rankingi nam do tego nie są potrzebne) i, że nie warto słuchać komentarzy wiecznie narzekających narzekaczy, którzy od razu węszą spisek: "pewnie głosowali ci mieszkańcy, którzy uciekli z Wrocławia do Anglii za pracą", albo "wrocławski urząd miejski wykupił reklamy w "Guardianie" i dzięki temu znalazł się w rankingu"...

Niech sobie jątrzą, jak im z tą żółcią lepiej na sercu. Mnie lepiej na sercu, jak o nas dobrze mówią. Bo tak sobie myślę, że jak taki jeden turysta brytyjski z drugim przeczyta, że u nas jest fajnie, to wsiądzie do samolotu (auta, autobusu) i zechce na własnej skórze przekonać się, czy to prawda. I wtedy już będzie nasz. Bo przy okazji Wrocławia zahaczy - bo mu oczywiście polecimy, żeby odwiedził - i Kotlinę Kłodzką, i żeby wpadł z wizytą do Legnicy, Wałbrzycha, Jeleniej Góry, Głogowa, Karpacza czy też żeby wdrapał się na Śnieżkę, Śnieżnik i na kolejny piękny szczyt na "Ś" - Ślężę. No i żeby jeszcze pojechał nad stawy i w lasy koło Milicza...

I wtedy zakocha się we Wrocławiu i Dolnym Śląsku po uszy. Bo wiadomo - Polak gościnny ("gość w dom, Bóg w dom") i jak taki obcy przyjedzie, to go trzeba nakarmić i napoić ("zastaw się, a postaw się"). A to już krótka droga - przez żołądek do serca. Bo Dolny Śląsk to nie tylko same piękne miejsca (światowej klasy zabytki i cuda przyrody). Dolny Śląsk jest także smaczny. Ba. Przepyszny.

Dlatego zachęcam, żebyśmy naszych gości, którzy przybywają z wizytą na Dolny Śląsk, raczyli nie tylko opowieściami o historii regionu, które pozostaną w ich głowach, ale także dolnośląskimi specjałami, które długo będą pamiętały ich kubki smakowe.

Zabierzmy turystów na wyprawę szlakiem, który wytycza miód z Przemkowa, piwo z browaru w Lwówku Śląskim czy sok z Lutyni. Pochwalmy się kulinarnym dziedzictwem naszego regionu, ziem, na które po 1945 roku przyjechali osadnicy z różnych stron świata (lwowiacy, Łemkowie, Grecy, osadnicy z Francji, Jugosłowianie, Polacy z Małopolski, jak i z Mazowsza), a którzy przy okazji przywieźli swoje smaki, potrawy, zwyczaje kuchenne. Pielęgnujmy tę tradycję, ale przede wszystkim chwalmy się nią.

Bo - proszę mi wierzyć - każdy będzie zachwycony, gdy spróbuje sera zgorzeleckiego, szynki wieprzowej niemczańskiej, karpia milickiego, pstrąga kłodzkiego, kapusty kwaszonej ślężańskiej, ogórków konserwowych ze Ścinawy, chleba chłopskiego z Rogowa Sobóckiego, pierników z Oleśnicy, juhy z Przemkowa, pierogów ruskich z Chrząstawy czy cydru z Trzebnicy. Smacznego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska