Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnoślązacy wspominają 13 grudnia 1981 roku

MAG, AAG, WIK, ARS
Ulica Grabiszyńska we Wrocławiu. Kolumny czołgów gotowe do akcji przeciwko załogom Hutmenu, Fadromy, FAT-u i za-jezdni MPK, protestującym przeciwko stanowi wojennemu
Ulica Grabiszyńska we Wrocławiu. Kolumny czołgów gotowe do akcji przeciwko załogom Hutmenu, Fadromy, FAT-u i za-jezdni MPK, protestującym przeciwko stanowi wojennemu Wiesław Dębicki
Mija 29. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.

Jarosław Krauze
Skarbnik ZR NSZZ Dolny Śląsk, wrocławski radny

Dzień przed ogłoszeniem stanu wojennego uciekłem z wojska. Żona przyjechała do moich rodziców do Leszna, gdzie byłem skoszarowany. Koledzy mieli dzwonić, gdyby coś się działo. Nie zrobili tego, ale wspólnie z żoną postanowiliśmy, że wrócę do jednostki. 13 grudnia rano zobaczyłem, że wszędzie jest wojsko. O 7, może później, kolega powiedział: Całą noc cię szukali, jest stan wojenny.

Przestraszyłem się. Konsekwencji ucieczki nie odczułem, a dowódca wysłał mnie w teren, gdzie miałem podłączyć kable telefoniczne. Potem kazali nam pobrać karabiny. Atmosfera była makabryczna, bo nikt nie wiedział, co teraz będzie.

Miałem wtedy 23 lata, w wojsku byłem do 25 sierpnia 1982 r.

Ludwik Gadzicki
Nauczyciel polonista, poeta, miłośnik teatru, lubinianin

O stanie wojennym dowiedziałem się, gdy do moich drzwi zapukała pani Prętnik. Pamiętam, że miała przerażone oczy, powiedziała: Panie Ludwiku, stan wojenny. Do mnie nie docierało, co się dzieje. W sobotę wieczorem byłem z młodzieżą na spektaklu Hamlet ze wsi Głucha i nie mogliśmy uwierzyć, że puszczono sztukę tak mocno antysowiecką, antyblokową... Bardziej chyba przeżywałem tamto przedstawienie. Nie ogarniałem świadomością, wiszącego nade mną i nad Polską zagrożenia. Nie miałem telewizora, nie widziałem prezenterów w mundurach. Cały dzień spędziłem w domu, ale nie dlatego, że się bałem. Miałem wtedy 37 lat i byłem bardziej zajęty budowaniem swojego szczęścia.

Zbigniew Ładziński
Jeleniogórski samorządowiec, radny miejski

Ten dzień zapadł mi w pamięci. Mieszkaliśmy wtedy na ul. Ludowej w Cieplicach. Rano włączyłem telewizor i usłyszałem komunikat, a po nim wystąpienie Wojciecha Jaruzelskiego. Siedem miesięcy wcześniej rzuciłem palenie. Tego dnia znowu zapaliłem i to nie jednego papierosa.

Na początku nie bardzo rozumieliśmy z rodziną, co się dzieje i jakie tego będą konsekwencje. Po chwili refleksji doszło do mnie, jak poważna rzecz się właśnie rozgrywa. Panowała bardzo przygnębiająca atmosfera. Wszyscy byli bardzo przestraszeni. Ani ja, ani moi bliscy do końca nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak teraz może wyglądać nasze życie, nasza przyszłość. Dlatego obawy były ogromne. Taki dzień zapada w pamięć na zawsze.

Zbigniew Senkowski
Były wałbrzyski górnik, działacz związkowy, poseł

O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziałem się z telewizyjnego wystąpienia gen. Jaruzelskiego. Natychmiast udałem się do kopalni Thorez w Wałbrzychu, gdzie wówczas pracowałem, i z kolegami górnikami rozpoczęliśmy strajk. Byliśmy pierwszą kopalnią w kraju, która zaprotestowała w ten sposób przeciw wprowadzeniu stanu wojennego. Nasz protest trwał trzy dni. W nocy z 16 na 17 grudnia na teren kopalni wkroczyły oddziały ZOMO i spacyfikowały zakład. Pamiętam, że dopadli nas w łaźni. Wtedy zaczęliśmy śpiewać hymn narodowy. I o dziwo... zomowcy w tym momencie stanęli na baczność. Więc jeszcze raz zaśpiewaliśmy. I znów się zatrzymali. Za trzecim razem już nam się nie udało ich powstrzymać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska