- Zamiast obiecanych pieniędzy, każdy otrzymał sto kilkadziesiąt euro. Gdy upominaliśmy się o resztę, poinformowano nas, że zostanie wypłacona później. Miało to być spowodowane opóźnieniami na placu budowy - wyjaśnia Bogusław Lewandowski, legniczanin, jeden z poszkodowanych.
Pieniądze jednak nie napływały. Jednocześnie rosła frustracja pracowników, którzy ostatecznie dostali pismo, że mają wracać do Polski, a pieniądze zostaną przelane im na konta. Każdy liczył na ok. 2 tys. euro. Po obiecanych kwotach jednak nie ma ani śladu.
- Nie mogliśmy skontaktować się z firmą, z którą podpisaliśmy umowy. Pozostaliśmy bez środków do życia. Część postanowiła wracać do Polski, inni pozostali na miejscu licząc, że tam będzie zdecydowanie łatwiej zdobyć zaległe wypłaty - dodaje Bogusław Lewandowski.
Nasi rodacy znaleźli się w dramatycznej sytuacji po tym, jak zostali wyrzuceni z zajmowanych mieszkań. Jak się okazało, firma zapłaciła właścicielowi lokali jedynie jedną trzecią wcześniej umówionej kwoty i Polacy trafili na bruk.
- Część osób zawiadomiła poradnię pomocy dla pracowników oddelegowanych, która pomaga w podobnych sytuacjach. O całej sprawie dowiedziały się też lokalne media - dodaje Bogusław Lewandowski.
Szerokim echem w Essen odbiła się demonstracja, którą zorganizowali poszkodowani z Polski. Postanowili dalej walczyć o zaległe pieniądze na miejscu, licząc m.in. na polubowne załatwienie sprawy poprzez poradnię. Są zakwaterowani w noclegowniach w Essen, otrzymali doraźną pomoc od niemieckich związków zawodowych.
Udaliśmy się do legnickiego oddziału firmy Fach-Mann Sp. z o.o., która wysłała pracowników do Niemiec. Niestety, biura były pozamykane na cztery spusty, a na telefony nikt nie odpowiadał. Ludzie z sąsiadujących z Fach-Mannem firm poinformowali nas, że ostatni pracownicy tej spółki opuścili biura niespełna miesiąc temu. Prawdopodobnie również oni mieli problemy z otrzymaniem swoich wypłat.
Od tego czasu do legnickiej siedziby przychodzą jedynie zawiedzeni pracownicy, którzy wrócili z Niemiec. Nie odpowiadają również numery telefonów tej spółki.
- Człowiek pracował uczciwie tyle czasu, a nie otrzymał za to pieniędzy. Planuję zgłosić tę sprawę do sądu. Nie sądziłem, że to się tak skończy. Firma wyglądała poważnie. Nie ponosiliśmy żadnych dodatkowych kosztów. Jak się jednak okazało, chodziło o to, żebyśmy pracowali niemal za darmo - dodaje zawiedziony Bogusław Lewandowski.
O tym, co zrobić w podobnych przypadkach, informuje fundacja Itaka m.in. poprzez swoją witrynę www.bezpiecznapraca.eu.
- W każdym kraju obowiązują inne zasady, dlatego bez względu na to, gdzie zostaniemy oszukani, musimy przede wszystkim jak najszybciej zgłosić się do polskich jednostek konsularnych. Tam zostaniemy poinformowani, co robić dalej w konkretnych przypadkach - wyjaśnia Joanna Matus z fundacji Itaka.
Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?