Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnośląskie koło gospodyń wiejskich ze średnią wieku... 30 lat! Oto Opolniane babki

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Tak wyglądają "Opolniane babki" i ich działalność. Koło Gospodyń Wiejskich z Opolna przełamuje stereotypy
Tak wyglądają "Opolniane babki" i ich działalność. Koło Gospodyń Wiejskich z Opolna przełamuje stereotypy Monika Kwapiszewska
Opolno-Zdrój to urocza miejscowość na Dolnym Śląsku, pod Bogatynią. Prężnie funkcjonuje tam koło gospodyń wiejskich. Co ciekawe, średnia wieku członkiń tej organizacji to około 30 lat. Panie promują swoją małą ojczyznę i bawią się przy tym wyśmienicie. Poznajcie je bliżej!

Monika Kwapiszewska, inicjatorka i szefowa KGW "Opolniane babki", to kobieta z ikrą. Ma mnóstwo świeżych pomysłów i wciąż stara się pozyskiwać środki na różne inicjatywy. W planach są wycieczki dla dzieci na Guślarz i budowa siłowni. Czy w Opolnie Zdroju da się stworzyć "miejsce na ziemi"? Sprawdzamy!

Skąd pomysł na stworzenie KGW "Opolniane babki"?
Chciałyśmy zintegrować ludzi, mieszkających w naszej wsi, sprawić, żeby "coś się tu działo".

Jaka jest średnia wieku w waszym kole?
Najmłodsza z nas ma 23 lata, a najstarsza około 50 lat. "Opolniane babki" tworzy 26 kobiet, ale tak na stałe współpracujemy w mniejszej grupie.

Co udało się osiągnąć "Opolnianym babkom" w ciągu ostatniego czasu?
Zawsze można nas spotkać na meczach. Rozkładamy swój namiot i stajemy z grillem. Sprzedajemy bigos, grochówkę z kociołka i mamy swoją karkówkę. Wymyśliłam marynatę z miodem i musztardą, która sprawia, że nasze mięso jest naprawdę wyjątkowe. Nikt nas nie finansuje, więc środki na działalność musimy pozyskiwać samodzielnie. Dodatkowe fundusze otrzymujemy ze starostwa powiatowego, ale to jest tylko około 3 tysięcy złotych rocznie. Między innymi z tych pieniędzy wyposażyłyśmy nasze kuchenne zaplecze, chociaż gotujemy w domach, bo nie mamy miejsca, gdzie mogłybyśmy to robić. Z własnych środków kupiłyśmy sprzęt do robienia waty cukrowej oraz rozkładany namiot, który jest też naszą wizytówką, posiada nadruk z nazwą naszego koła. Wciąż w coś inwestujemy zarobione pieniądze.

W czerwcu przy pomocy lokalnych spółek miejskich i bogatyńskich firm zorganizowałyśmy Dzień Dziecka. Mieliśmy animatorów z firmy Pro-Staff ze Zgorzelca, strażacy z OSP Sieniawka, z którymi jesteśmy zaprzyjaźnione, woziły dzieci wozem strażackim i polewali je wodą. Dużo się działo i wiele osób nam pomogło w organizacji wydarzenia.

Co planujecie w najbliższym czasie?
Pod koniec lipca chcemy zorganizować z LKS-em festyn. Od dawna ściśle współpracujemy. Dbamy o place zabaw dla dzieci, wspólnie kosimy boisko. Podejmujemy wiele różnych inicjatyw. Chcemy integrować ludzi, robić imprezy. Planujemy uruchomienie kina letniego. Mój mąż z własnych środków zakupił projektor, ale na razie nie dopisuje nam pogoda, żeby z tym wystartować. Wspólnie urządzamy też siłownię. Na razie zbieramy sprzęt. Zorganizujemy również rajd dla dzieci na Guślarz. Chłopaki z drużyny wwiozą nam na górę namiot wraz ze sprzętem, żebyśmy mogły przygotować poczęstunek, a my wspólnie z dziećmi przemaszerujemy ustaloną trasą na pieszo.

Dlaczego koło gospodyń wiejskich?
Chcemy przełamać stereotyp pań, które są już na emeryturach i zazwyczaj występują z repertuarem muzycznym na różnych imprezach. Mamy zamiar pokazać, że młode dziewczyny też mogą coś zrobić. Jesteśmy aktywne zawodowo i wychowujemy dzieci. Jedna z nas prowadziła dla wszystkich zajęcia fitness, ale teraz zdała maturę i wyjeżdża na studia, więc nie będzie miała możliwości ich kontynuowania. Wciąż wpadamy jednak na nowe pomysły.

Wyremontowaliśmy naszą świetlicę wiejską poprzez pozyskane przez panią sołtys fundusze z PGE oraz w dużej mierze dzięki grupie młodych mieszkańców, na których zawsze można liczyć. Do tej pory z różnych przyczyn nie miałyśmy możliwości korzystania ze świetlicy. To jest wielkie utrudnienie, ale jednak coś ruszyło. Dogadałyśmy się z panią sołtys i będziemy mogły działać. Mamy już klucze, ale musimy poczekać do września, ponieważ przez okres wakacji zjeżdżają tu artyści. Liczę na to, że zintegrujemy większą ilość mieszkańców i razem będziemy tworzyć coś fajnego. W końcu, jak to się mówi, "w grupie siła".

Kto wpadł na pomysł rywalizacji na najlepszy jabłecznik?
To była spontaniczna akcja. Ireneusz Kropidłowski, prezes Gminnej Spółdzielni, przyjechał do nas i zachwalał własną piekarnię, więc pomyślałam: w takim razie zróbmy challenge na to, kto upiecze lepsze ciasto. Spotkaliśmy się z mieszkańcami na boisku, gdzie mogli próbować naszych szarlotek. Moja wygrała, ale podejrzewam, że gdyby prezes organizował takie zawody u siebie, to jego ciasto okazałoby się najlepsze. Pan Kropidłowski pomógł nam później z chryzantemami przy okazji Dnia Wszystkich Świętych, kiedy cmentarze z uwagi na pandemię zostały zamknięte, a ogrodnictwo w Sulikowie nie miało, co zrobić z kwiatami. Wspólnie wykładaliśmy je na cmentarzu w Bogatyni, a resztę zabrałyśmy do Opolna. Część z nich trafiła na groby, a pozostałe do kościoła. Ksiądz bardzo ucieszył się z naszej inicjatywy i później dziękował nam z ambony.

Czego wam życzyć?
Najbardziej zależy nam na własnym lokalu, bo jeśli nie będziemy miały miejsca do spotkań, to ciężko będzie nam tworzyć społeczność. Chcemy prężnie działać i mamy mnóstwo ciekawych pomysłów, które tylko czekają na to, żeby je realizować.

Tak wyglądają "Opolniane babki" i ich działalność. Koło Gospodyń Wiejskich z Opolna przełamuje stereotypy

Dolnośląskie koło gospodyń wiejskich ze średnią wieku... 30 ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska