Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnośląski Festiwal Nauki zatacza coraz szersze kręgi (ROZMOWA)

Agata Grzelińska
Dolnośląski Festiwal Nauki od kilku lat odbywa się także w Legnicy, m.in. w V LO im. Jana Heweliusza
Dolnośląski Festiwal Nauki od kilku lat odbywa się także w Legnicy, m.in. w V LO im. Jana Heweliusza Piotr Krzyżanowski
Komu i do czego potrzebny jest Festiwal Nauki, który właśnie się zakończył, mówi nam jego koordynator środowiskowy dr hab. Kazimierz Orzechowski, prof. Uniwersytetu Wrocławskiego

Dla kogo właściwie jest Festiwal Nauki ?

Dla wszystkich. Naszymi gośćmi są małe dzieci, które przychodzą pod opieką rodziców lub dziadków. Do nich kierowane są głównie przedsięwzięcia muzyczne, taneczne, ruchowe. Staramy się dostosować zajęcia do audytorium. Największą grupą odbiorców jest oczywiście młodzież szkolna, głównie gimnazjalna i licealna. Przychodzą całe klasy, czasem całe szkoły. Ofertę dla nich mamy niezwykle bogatą. W czasie festiwalu uczymy inaczej niż w szkole. Nie jesteśmy ograniczeni programami szkolnymi, więc możemy robić najdziwniejsze, najpiękniejsze rzeczy. Możemy robić doświadczenia. Dla młodzieży, która stoi przed wyborem drogi życiowej, festiwal jest zachętą, aby poświęcić się nauce. Nie każdy musi być naukowcem. Dla nas jednak był to wybór, którego nie żałujemy.

Dlaczego?

Mamy możliwość rozwijania zainteresowań, spełniania naukowych ambicji. Nauka, chociaż nie opłaca zbyt dobrze swoich pracowników, potrzebuje jednak znacznych pieniędzy. Potrzebujemy ich na drogie urządzenia, książki, kontakty naukowe. Pieniądze te są czerpane z podatków. Festiwal Nauki jest okazją, aby pokazać naszym gościom, szczególnie tym starszym, którzy już pracują i płacą wspomniane podatki, że pieniędzy nie trwonimy. Udowadniamy, że nauka nie tylko jest ciekawa, czasem zabawna, ale że jest potrzebna. Pokazujemy związki między nauką a życiem codziennym, udowadniamy, że "naukowe szaleństwa" znajdują zastosowanie w przemyśle, pozwalają na podnoszenie poziomu życia, przekładają się na dobrobyt społeczeństwa. Jeszcze nie umiemy naukowych odkryć dostatecznie szybko komercjalizować, ale tak chyba jest na całym świecie, że ten, kto wymyśla, nie potrafi tego sprzedać. Dlatego powstają nowe struktury na styku nauki i przemysłu, biznesu, które mają ułatwić odpowiednie wykorzystanie osiągnięć naukowych. Mam nadzieję, że Festiwal wpisuje się w te działania. Pokazujemy, jak nauka może pomóc społeczeństwu i jak społeczeństwo może pomóc nauce.

Festiwal to jest też miejsce wymiany myśli. Czasem przychodzą do nas ludzie, którzy chcą się czegoś dowiedzieć, czasem tacy, którzy już mają dogłębną wiedzę na dany temat. Uczymy się więc od siebie wzajemnie.

Festiwalu nie organizują przypadkowi ludzie - organizują go wyłącznie pasjonaci. Są tacy, którzy organizują go od wielu lat, przychodzą też nowi, którzy bezinteresownie poświęcają swój czas, dzielą się pasją i radością tworzenia.Czuję się dłużnikiem wszystkich, który włączają się w przygotowanie i prowadzenie dolnośląskich festiwali nauki.

Nauczyciele zapisują całe klasy na zajęcia. A jak to jest z uczniami? Są naprawdę zainteresowani? Czy przychodzą byle nie być na lekcjach?

Odpowiedź nie jest czarno-biała. 10-20 procent przychodzi, bo bardzo chce, inni przychodzą, bo nie ma lekcji, ale to normalne i nie mamy o to do nikogo pretensji.

Bo ważne jest, z jakim uczuciem wychodzą?

Właśnie. Nawet ci, którzy przyszli z przypadku, mogą skorzystać. Dzieci są twórcze, ważne tylko, byśmy potrafili je zainteresować. One często nie wiedzą jeszcze, czy zostaną wielkimi matematykami, czy będą świetnie sprzątać. Myślę, że 80 procent przychodzi z przypadku, ale jeśli w tej grupie znajdą się tacy, których coś zainteresuje, to warto się trudzić. Przyznam, że ja też jako dziecko nie lubiłem szkoły i najbardziej bałem się przedmiotów, z których teraz żyję.

Chemii?

Chemii, fizyki, matematyki. Chyba dlatego, że mi na nich najbardziej zależało. Przypadek rządzi naszym życiem. Sam zostałem chemikiem z przypadku. Moja mama pracowała jako radca prawny w Składnicy Harcerskiej. Co jakiś czas robiono tam remanent i odrzucano uszkodzone zabawki. Leżały na hałdzie, a pracownicy mogli sobie coś wybrać. Mama mnie tam przyprowadziła i znalazłem pudełko z "Małym chemikiem", chociaż szukałem auta strażackiego.

To już 17. Festiwal. Ma Pan sygnały, że ktoś wybrał dane studia po Festiwalu?

Tak, zdarza się, że poznajemy wśród studentów ludzi, którzy brali kiedyś udział w Festiwalu. Czasem mówią nam, że byli na naszych warsztatach, że włożyli palec do ciekłego azotu i postanowili zostać chemikami. Przeważnie jednak trudno ocenić, na ile Festiwal ma wpływ na życiowe wybory.

Festiwal zaczął się we Wrocławiu, a potem przeniósł na Dolny Śląsk.

Muszę powiedzieć, że Festiwal Nauki w regionie rozwija się bardzo intensywnie.

Co roku dołączają nowe miasta?

Wiele miast zgłasza taki wniosek. Oczywiście, chcielibyśmy, aby Festiwal był wszędzie. To jednak nie jest możliwe. Festiwal Nauki oparty jest na ofercie edukacyjnej wrocławskich i dolnośląskich uczelni. Uczelnie proponują określone imprezy festiwalowe, zaś organizatorzy w regionie wybierają zajęcia, które ich interesują, a my podajemy im terminy. Liczba propozycji festiwalowych i grono osób, które mogą jechać w region, jest jednak ograniczona, tym bardziej, że regionalna część Festiwalu trwa już w czasie roku akademickiego. Z drugiej strony, tych dziewięć miast to tak naprawdę są centra festiwalu, który rozlewa się na okoliczne miasta i miejscowości. Jest nas więc znacznie więcej niż wspomnianych 9 miast. Bardzo mnie cieszy, że w regionie Festiwal rozwija się szybciej niż we Wrocławiu.

Dlatego, że tam jest większy głód wiedzy? Czy chodzi o mniejszy dostęp do uczelni?

Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Głód wiedzy jest chyba wszędzie taki sam. Wrocław powoli się już chyba nasyca różnorodnymi ofertami kulturalnymi i edukacyjnymi. A w regionie wygląda to inaczej. Spotkanie z kadrą akademicką jest czasem bardziej wyczekiwane i bardziej docenione. Przyjeżdżają profesorowie z dużych uczelni i mówią o trudnych rzeczach, czasem w sposób łatwy, czasem zawiły. Okazuje się jednak, że nawet element niezrozumienia też może być atrakcyjny. Kiedyś chodziłem z kolegą ze szkoły na kółko chemiczne organizowane na Wydziale Chemii na Uniwersytecie Wrocławskim. Wprowadzał nas w arkana chemii wspaniały nauczyciel, dziś mój kolega, dr Andrzej Vogt. Pamiętam, jak opowiadał o mechanice kwantowej. Mówił szybko jakieś dziwne słowa. Nie rozumieliśmy ich, zapamiętaliśmy tylko kilka, ale byliśmy tak dumni, że jadąc autobusem do domu, głośno je powtarzaliśmy, żeby inni słyszeli. Teraz już rozumiem, co mówił dr Vogt, nawet sam uczę studentów podobnych rzeczy. Zainspirowanie rzeczami niezwykłymi, niezrozumiałymi, może więc być ważne dla naszej edukacji.
A Festiwal w regionie to nie tylko nauka. Włączają się do niego lokalni artyści, przewodnicy górscy, rozmaici ludzie, działający w tamtych społecznościach. I to cały czas jest Festiwal Nauki. Na pewno inny niż ten we Wrocławiu, mający swój rytm, bogatszy w piękno dolnośląskiego regionu. Gorąco zachęcam wrocławian, by pojechali i zobaczyli, jak Festiwal tam wygląda. Jest zupełnie inaczej, ale równie pięknie.

Nauka na Festiwalu jest szeroko rozumiana. To nie tylko tradycyjne pojmowanie, czyli: matematyka, chemia czy biologia bądź prawo. Jest też dużo sztuki. Rzeczy z pogranicza?

Dzieje się tak, bo pogranicze jest najciekawsze. Do Festiwalu włączają się różne instytucje kultury: kina, teatry, muzea. W swoich przedsięwzięciach penetrują pogranicze nauki i sztuki. Mamy ludzi, którzy widzą potrzebę pokazywania sztuki, mówienia o sztuce także z naukowego punktu widzenia. Tym bardziej, że nauka jest przecież sztuką, a sztuka jest także nauką.

Który z tych 17 festiwali uważa Pan za najważniejszy?

Siedemnasty i każdy następny. Te, które już za nami, miło wspominamy, złych rzeczy, jeśli się czasem coś nie udało, staramy się nie pamiętać, choć wyciągamy z nich wnioski. Takimi ścieżkami chadza nasz rozum, że woli dobre wspomnienia. To, co było dobre na poprzednich festiwalach, pamiętamy, udoskonalamy. Ciągle jednak szukamy czegoś nowego, ciekawszego. I dlatego każdy następny festiwal staje się trudniejszy, bo rosną oczekiwania gości i nasze wymagania. Jeszcze zanim tegoroczny Dolnośląski Festiwal Nauki dobiegł końca, myśleliśmy już o następnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska