Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnośląscy politycy zarabiają więcej niż premier. Zobacz, ile

Malwina Gadawa
Ilona Antoniszyn-Klik była wicewojewodą, a teraz jest wiceministrem w resorcie gospodarki. Grzegorz Schetyna to poseł Platformy, były wicepremier i były marszałek Sejmu. Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, pracuje cały czas jako lekarz w szpitalu
Ilona Antoniszyn-Klik była wicewojewodą, a teraz jest wiceministrem w resorcie gospodarki. Grzegorz Schetyna to poseł Platformy, były wicepremier i były marszałek Sejmu. Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, pracuje cały czas jako lekarz w szpitalu
Europoseł zarabia więcej niż premier, prezydent Wrocławia czy marszałek województwa. Zarobki burmistrzów miasteczek nie odstają od pensji najważniejszych polityków w regionie. Zobacz, jak wynagradzamy polityków na różnych szczeblach władzy.

Zacznijmy od najważniejszych osób w państwie. Prezydent Bronisław Komorowski zarabia miesięcznie ponad 20 tys. zł brutto. Na tę kwotę składają się, podobnie jak u innych urzędników: wynagrodzenie podstawowe, dodatek funkcyjny i dodatek za wysługę lat.

Premier Donald Tusk otrzymuje ok. 16 tys. zł miesięcznie. Prawie tyle samo zarabia jego podwładny, pochodzący z Wrocławia minister kultury i dziedzictwa narodowego - Bogdan Zdrojewski (około 195 tys. zł rocznie). Dochodzi jeszcze 30 tys. zł rocznie diety poselskiej.

Ilona Antoniszyn-Klik, która jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki, w ostatnim oświadczeniu majątkowym, jakie złożyła za rok 2012, w rubryce zarobki wpisała kwotę ponad 145 tys. zł, co daje ponad 12 tys. zł miesięcznie. Podobnie zarabia Stanisław Huskowski, który jest wiceministrem w ministerstwie administracji i cyfryzacji.

Europejscy krezusi
Wynagrodzenie na poziomie europosła to chyba marzenie wszystkich polityków. Z Dolnego Śląska w europarlamencie zasiadają: Lidia Geringer de Oedenberg, Ryszard Legutko, Jacek Protasiewicz, Danuta Jazłowiecka i Piotr Borys. Rocznie zarabiają prawie 100 tys. euro. Po odliczeniu podatku daje to ponad 74 tys. euro (ponad 300 tys. zł). To jednak niejedyny ich dochód. Są jeszcze diety - ok. 300 euro za każdy dzień udziału w posiedzeniu Parlamentu Europejskiego oraz każdy dzień pracy w komisji, a także ryczałty na podróże.

Piotr Borys przyznaje, że są to bardzo wysokie zarobki, szczególnie jak na polskie standardy. - Takie kwoty ustalono w Brukseli - mówi Borys. Dodaje, że państwa polskiego nie stać, żeby aż tyle płacić swoim, nawet wysokim urzędnikom.

Wiejska daleko od Brukseli
O takich zarobkach mogą jedynie pomarzyć posłowie z Wiejskiej. Ci zawodowi, których jest zdecydowana większość, otrzymują prawie 10 tys. zł brutto miesięcznie. Dochodzą jeszcze dodatki za funkcje, np. Grzegorz Schetyna, który jest szefem komisji spraw zagranicznych, dostaje niespełna 12 tys. zł.

Posłowie mają też inne dochody. Wszyscy pobierają jeszcze diety (25 proc. uposażenia), ok. 12 tys. zł miesięcznie na utrzymanie biur, do 3 tys. zł na przejazdy samochodem, dochodzą jeszcze darmowe podróże koleją i samolotami do Warszawy.

Wrocławski poseł Wincenty Elsner z Twojego Ruchu zauważa, że wynagrodzenie posłów w porównaniu z wieloma innymi zawodami, np. z prawnikiem, lekarzem czy menedżerem, nie jest wysokie. - Jednak w sytuacji, w jakiej się teraz Polska znajduje, gdy większość Polaków mało zarabia, ta stosunkowa niska kwota zarobków posła jest uzasadniona. Porównując minimalną krajową z zarobkami posła, wychodzi na to, że zarabiają "kosmiczne" pieniądze - mówi Elsner. - Polską powinna rządzić elita, musi ona dobrze zarabiać, jednak budżetu państwa na to teraz nie stać - dodaje.

Poseł ma kilka pomysłów, jak poprawić obecną sytuację parlamentarzystów. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby zlikwidować Senat i ograniczyć liczbę posłów. Zaoszczędzilibyśmy 200-300 mln zł. Wtedy posłowie mogliby lepiej zarabiać - twierdzi poseł Twojego Ruchu.

CZYTAJ DALEJ: Ile zarabia wojewoda, marszałek województwa, prezydent Wrocławia
Wiceprezydent Adamski zarabia lepiej od szefa
Wojewoda dolnośląski Aleksander Marek Skorupa według oświadczenia majątkowego za 2012 r. zarobił nieco ponad 144 tys. zł (ok. 12 tys. miesięcznie). Do tego doszło ponad 9 tys. zł z tytułu zasiadania w radzie nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochorny Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Nowy marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski będzie zarabiał prawie tyle samo co wojewoda - ok. 12 tys. zł miesięcznie. Co ciekawe, więcej od marszałka zarabiają jego zastępcy. Wicemarszałek Radosław Mołoń w 2012 roku zarobił ponad 152 tys. zł, zaś wicemarszałek Jerzy Tutaj - ponad 142 tys. zł. Ten ostatni z pracy na wyższej uczelni miał jeszcze ok. 30 tys. zł, z pracy dla Zamku Książ - ponad 11 tys. zł.

Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz w 2012 r. zarobił 159 tys. zł, czyli ponad 13 tys. zł miesięcznie brutto. Zdecydowanie wyższe zarobki miał jego wiceprezydent Wojciech Adamski - ponad 206 tys. zł rocznie za samą pracę we wrocławskim magistracie. Do tego dochodzi jeszcze ok. 100 tys. zł (emerytura strażacka), 7,8 tys. zł wynagrodzenia z Wrocławskiego Parku Wodnego, ok. 35 tys zł. z wrocławskiego Portu Lotniczego. W sumie daje to dochody ponad 350 tys. zł rocznie. To więcej niż w przypadku prezydenta RP.

CZYTAJ DALEJ: Ile zarabiają politycy w regionie
Wiele źródeł dochodu ma także prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. W 2012 roku zarobił ponad 300 tys. zł. Szełemejowi na konto wypływały pieniądze nie tylko z pensji urzędniczej, ale także ze szpitala im. Sokołowskiego, gdzie jest lekarzem.
Prezydent Lubina Robert Raczyński może się pochwalić pensją w wysokości ponad 160 tys. zł. Podobnie zarabia Marcin Zawiła, prezydent Jeleniej Góry.

Burmistrzowie nie są gorsi
Co ciekawe, tyle samo, co prezydent Wrocławia czy marszałek lub wojewoda, zarabiają niektórzy burmistrzowie. Kazimierz Putyra, burmistrz gminy Jelcz-Laskowice, w której mieszka ponad 21 tys. osób w mieście i 15 sołectwach, w 2012 roku zarobił w urzędzie ponad 159 tys. zł rocznie. Burmistrz uważa, że jego pensja jest godziwa.

- Trzeba pamiętać, że wójtowie i burmistrzowie to samorządowcy, którzy ponoszą największą odpowiedzialność za swoje rządy. Wynagrodzenie za pracę, czy jest się burmistrzem, menedżerem czy pracownikiem w prywatnej firmie powinno po prostu mobilizować do dobrej pracy. Zadowolony pracownik, to dobry pracownik - mówi Kazimierz Putyra.

Zarobki burmistrzów bardzo się różnią. Sławomir Błażewski, włodarz z Oborniki Śląskich, zarabiał 9500 zł miesięcznie. Jednak kilka miesięcy temu radni zadecydowali o zmniejszeniu mu pensji. Teraz Błażewski zarabia tylko 6420 zł brutto. - Uważam, że decyzja radnych była niesprawiedliwa, podyktowana politycznymi względami. Nie mam zmniejszonego zakresu obowiązków, wręcz przeciwnie. Na pewno z powodu niższej wypłaty nie zrezygnuję z pracy, jak się niektórym mogło wydawać. Mam stabilną sytuację finansową, wybudowałem dom, a dziecko jest na studiach. Nie obawiam się o swoją przyszłość - mówi burmistrz Obornik Śląskich.

Fachowiec powinien dobrze zarabiać
- Przyglądając się zarobkom naszej władzy, trzeba sobie zadać pytanie, czego my tak naprawdę od niej oczekujemy. Jeżeli chcemy, żeby to byli specjaliści, którzy nie tylko mają wiedzę, ale potrafią ją wykorzystać w praktyce, to muszą dobrze zarabiać - zauważa Kamila Bakalarz-Chodorowska, specjalista ds. zarządzania zasobami ludzkimi w spółce Ikea Retail. - W Polsce zaczyna się tworzyć trend, że pracodawca docenia kwalifikacje. Nie wystarczy już tylko przychodzić do pracy, żeby mieć pensję. Coraz częściej liczą się wyniki. Dobry urzędnik to osoba kreatywna, twórcza. Na pewno specjaliści w naszym kraju powinni być doceniani, także samorządowcy - dodaje.

Dodaje, że nie można z góry określić im pensji. Bo wszystko zależy od tego, jaką jednostką zarządzają i za co są odpowiedzialni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska