Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnośląscy politycy już łamią obietnice przedwyborcze

Natalia Wellmann
Przed wyborami Piotr Kruczkowski nagradzał prezesów spółek, dziś zwalniają pracowników
Przed wyborami Piotr Kruczkowski nagradzał prezesów spółek, dziś zwalniają pracowników Dariusz Gdesz
Zaledwie kilka miesięcy minęło od wyborów samorządowych, a już niektórzy lokalni politycy łamią swoje obietnice. Podwyższają podatki, zwalniają pracowników, likwidują szkoły. W gminie Kłodzko kilka tygodni temu zawrzało, bo władze gminy postanowiły zlikwidować dwie wiejskie placówki.

- Byliśmy w szoku, bo przed wyborami obecny wójt obiecywał, że żadnej szkoły nie zlikwiduje - mówi Mariola Kowal z Żelazna. Tymczasem już na jednej z pierwszych sesji rady gminy przegłosowano uchwałę o zamiarze likwidacji placówki.

- Jestem tym bardzo zbulwersowana - podkreśla pani Mariola.

Jak twierdzi, obecny wójt był jej faworytem przed wyborami.

- Dałabym sobie za niego ręce uciąć. Wychodzi na to, że dzisiaj rąk bym już nie miała - mówi ze smutkiem i wspólnie z innymi rodzicami uczniów z Żelazna walczy o szkołę.

Podobnie jak nauczyciele i rodzice uczniów czterech wiejskich szkół w gminie Bystrzyca Kłodzka.

- Obecna pani burmistrz przed wyborami wielokrotnie podkreślała, że najważniejsi są dla niej ludzie. I co? I dzisiaj swoimi decyzjami pokazuje, że ważniejsze od ludzi są dla niej pieniądze - mówi Halina Krzysztofik, dyrektor likwidowanej szkoły w Pławnicy. Renata Surma, burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej, tłumaczy, że likwidacja szkół jest nieunikniona, bo placówki za bardzo obciążają gminny budżet. Dlaczego nie mówiła o tym przed wyborami?

- Nikt o tym nie mówił, choć plany likwidacji szkół znane były już w 2004 roku, i to po konsultacji z nauczycielami. Skoro oni przed wyborami o tym nie pamiętali, to dlaczego ja miałam im o tym przypominać? - odpowiada bystrzycka burmistrz.

Niektórzy twierdzą, że początki kadencji są najlepsze na podejmowanie niepopularnych decyzji.

- Kilka miesięcy zamieszania, a potem spokój do następnych wyborów. Ludzie zapomną, a jak się im jeszcze tuż przed kolejnym głosowaniem drogę zrobi albo chodnik naprawi, to kolejna kadencja jest pewna - mówi jeden z byłych samorządowców z powiatu kłodzkiego.

Tak wydają się działać inni samorządowcy z Dolnego Śląska. Niedawno awantura wybuchła w Wałbrzychu. Czarne chmury zawisły nad kilkoma gminnymi spółkami, w których pracę może stracić ponad sto osób. Wszystko z powodu oszczędności, które miasto musi wprowadzić, by dopiąć tegoroczny budżet.

Jednak przed wyborami nikt głośno o zaciskaniu pasa nie mówił. A jak twierdzą pracownicy Miejskiego Zarządu Budynków, obiecano im nawet podwyżki.

Dziś trzy związki zawodowe, które działają w MZB, wyliczają, że pracę może stracić ponad 100 osób, czyli trzydzieści procent załogi.

Niepokój panuje również wśród pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Cztery działające w spółce związki zawodowe solidarnie podpisały się pod wnioskiem o odwołanie zarządu MPK. Tam z 360 osób, które do niedawna pracowały w MPK, pozostało niespełna 330. Niebawem liczba ta zostanie jeszcze okrojona o kolejnych kilka etatów.

Współpraca: ARS
Zaraz po wyborach - cięcia, przed - wielkie inwestycje
Z psychologiem Tomaszem Witkowskim rozmawia Natalia Wellmann

Dlaczego politycy kłamią przed wyborami?
Przede wszystkim trzeba zastanowić się nad tym, czy oni rzeczywiście kłamią świadomie. Często bowiem jest tak, że kandydaci składają obietnice wyborcom, mając przy tym małą wiedzę na temat sytuacji, w jakiej znajdą się po wyborach. I kiedy już zostaną wybrani na radnego czy wójta, nagle okazuje się, że sytuacja prawna i ekonomiczna jest zupełnie inna od tej, jaką sobie wyobrażali, i wielu rzeczy po prostu nie da się zrobić. Inną sprawą jest kłamstwo świadome, by przypodobać się wyborcom i zdobyć władzę.

Czyli z jednej strony niekompetencja, a z drugiej żądza władzy. Dlaczego wyborcy się na to nabierają? Bo kogoś wybrać trzeba?
Część wyborców jest zewnątrzsterowna. Oznacza to, że takimi osobami łatwo manipulować, jeśli proponujemy im i mówimy to, czego oczekują i co chcą usłyszeć. Wówczas odżywa nadzieja, że może być lepiej, że może warto dać szansę temu właśnie kandydatowi.

Może lubimy słuchać o gruszkach na wierzbie, bo wtedy czujemy się lepiej?
Niestety, tak. Polacy wydają rocznie ok. 2 mld złotych na wróżby, przepowiednie jasnowidzów itp. usługi ezoteryczne głównie po to, aby się lepiej poczuć. Za wróżby i przepowiednie polityków nie musimy nawet płacić. Jedne i drugie mają często podobną wartość.

A co z politykami, którzy już raz nas zawiedli. Dlaczego mimo wszystko na nich głosujemy?
W psychologii nazywa się to błękitnieniem wspomnień. Oznacza to, że zdarzenia z przeszłości wraz z upływem czasu wydają się nam lepsze niż były w rzeczywistości. Nasza pamięć jest tak skonstruowana, że ma tendencję do przechowywania głównie dobrych wspomnień, dzięki czemu np. zapamiętujemy dobre zdarzenia z dzieciństwa. Z uczynkami polityków jest podobnie. Jest wielu takich, którzy wrócili do polityki, choć wcześniej byli bohaterami afer. Mimo to, po upływie jakiegoś czasu, znów zdobywają zaufanie wyborców.

Stąd na przykład podejmowanie niepopularnych decyzji na początku kadencji?
Coś w tym jest, choć nie posądzałbym lokalnych polityków o aż tak głęboką kalkulację. Ale nie bez powodu przecież tuż przed wyborami łata się dziury w drogach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska