Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolmel, kto dziś pamięta o tym wrocławskim zakładzie

Hanna Wieczorek
Materiały archiwalne

– Ech, kto pamięta dziś Dolmel – Jerzy Drosik wzdycha z rozrzewnieniem. Z rozrzewnieniem, bo właśnie w tym zakładzie w 1978 roku rozpoczął swoją karierę zawodową i choć pracuje nadal w firmie, która jest jednym ze spadkobierców fabryki produkującej niegdyś wielkie maszyny elektryczne, sama nazwa Dolmel jest już prawie zapomniana. Trudno też dotrzeć do informacji o tym, ważnym przecież dla Wrocławia i regionu, przedsiębiorstwie

70 lat temu, dokładnie 14 maja 1947 roku zarządzeniem Centralnego Zarządu Przemysłu Elektrotechnicznego w Warszawie oficjalnie przywrócono do życia przedwojenną fabrykę FAMO. Decyzja w tej sprawie zapadła nieco wcześniej – w lutym 1946 roku.
Wtedy to zaczęto poszukiwać lokalizacji dla fabryki maszyn elektrycznych. I choć propozycji było kilka, wybrano Wrocław.

Długa historia przedwojennej fabryki

W oficjalnych dokumentach można przeczytać, że fabryka FAMO (Fahrzeug- und Motoren-Werke) powstała w latach 30. XX wieku. Jednak jej historia jest znacznie dłuższa. Została ona bowiem wyodrębniona w latach 30. XX wieku, w ramach restrukturyzacji, ze znanej wrocławskiej fabryki produkującej lokomotywy i wagony kolejowe oraz tramwajowe. Mowa tu oczywiście o Linke-Hofmann-Werke AG. I tak Wydział Turbin Zakładów LHW przekształcił się w FAMO.

W roku 1935 fabrykę przejął niemiecki koncern Junkersa. Przed wybuchem wojny firma specjalizowała się w budowie silników spalinowych, traktorów, kotłów i urządzeń parowych. Jej sztandarowymi wyrobami były ciągniki Reuzebezahl i Boxer. W różnych źródłach można znaleźć informację, że FAMO zatrudniało od siedmiu do dwunastu tysięcy osób.

Prawdopodobnie to właśnie te traktory zadecydowały o dalszym losie fabryki – zainteresowało się nią niemieckie wojsko, które adaptowało istniejące już, i wykorzystywane do cywilnych celów, konstrukcje. Okazało się, że traktory produkowane w FAMO można doskonale wykorzystać do transportu wojskowego wyposażenia lub przewożenia artylerii.

W 1936 r. powstał w fabryce prototyp największego z rodziny niemieckich ciągników półgąsienicowych Sd.Kfz.9 (Sonderkraftfahrzeug 9). Po wybuchu wojny FAMO przejęło podwarszawskie wówczas zakłady URSUS. W obu zakładach produkowano na potrzeby wojska pojazdy wojskowe, amfibie, remontowano czołgi. Podobno we Wrocławiu powstawały nawet silniki do okrętów podwodnych, ale nikomu do tej pory nie udało się odnaleźć dokumentów potwierdzających tę opowieść.

Dużą część załogi FAMO w czasie wojny stanowili więźniowie obozu koncentracyjnego Gross-Rosen (podobóz mieścił się przy dzisiejszej ulicy Bolkowskiej, wówczas Bolkenhainer Strasse), byli wśród nich Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Włosi, Francuzi, Serbowie i Chorwaci.
W grudniu 1944 roku Niemcy, z powodu zbliżania się frontu, zdecydowali się przenieść do Schoenebeck niedaleko Magdeburga. Ewakuowano większość niemieckiej załogi, a także większość wyposażenia fabryki, urządzenia, których nie udało się wywieźć, zostały zniszczone.

Pierwszy turbogenerator

Przez kilka powojennych miesięcy wydawało się, że po FAMO pozostaną jedynie gruzy. Jednak 1 lutego 1946 roku Prezydium Rządu RP podjęło decyzję, że w miejscu Fahrzeug- und Motoren-Werke powstanie fabryka wielkich maszyn elektrycznych.
14 maja 1947 roku Centralny Zarząd Przemysłu Elektrotechnicznego w Warszawie wydał zarządzenie: „Polecam zorganizować Fabrykę Wielkich Maszyn Elektrycznych w ramach Zjednoczenia Przemysłu Maszyn Elektrycznych w obiekcie po dawnej f-ce »Famo« we Wrocławiu. Program fabryki winien obejmować produkcję silników elektrycznych aż do największej mocy dla potrzeb ciężkiego przemysłu, oraz winien przewidywać uruchomienie produkcji generatorów do turbozespołów. O postępach prac proszę mnie informować w odstępach kwartalnych”.

Zaraz potem do Wrocławia zjechała pięcioosobowa grupa ekspertów, której zadaniem było zagospodarowanie i uruchomienie zakładu. Nieistniejącą jeszcze fabrykę nazwano wówczas M-10. Teren po fabryce FAMO i resztki zakładu oficjalnie przekazano owej grupie 1 czerwca 1947 roku. Eksperci zaczęli pracę od inwentaryzacji. Okazało się, że hale produkcyjne zniszczone są w 20-60 procentach, instalacje elektryczne w 80 proc., a tory kolejowe w 50.

Protokół zdawczo-odbiorczy gotowy był 27 stycznia 1948 roku. Zapisano w nim miedzy innymi: „decyzją CZ Przemysłu Maszyn Elektrycznych M-10 i M-21 we Wrocławiu oraz Biuro budowy M-10 w Katowicach zostały wydzielone ze Zjednoczenia jako odrębna jednostka gospodarcza pod nazwą Fabryka Wielkich Maszyn Elektrycznych we Wrocławiu z ważnością od 1 stycznia 1948 roku”. Oficjalną decyzję o utworzeniu przedsiębiorstwa wydał minister przemysłu i handlu 9 grudnia 1948 roku. Fabrykę przemianowano na Dolnośląskie Zakłady Wytwórcze Maszyn Elektrycznych im. Feliksa Dzierżyńskiego, nic więc dziwnego, że wrocławianie szybko zaczęli nazywać ją „D”. Dopiero w 1961 roku wprowadzono znaną wszystkim nazwę Dolmel.

Uzwojenie stojana

Jerzy Drosik przyszedł do pracy w Dolmelu zaraz po ukończeniu studiów na Politechnice Wrocławskiej. Został zatrudniony na stanowisku młodszego konstruktora w biurze projektów. Do pracy przyjmował go sam szef biura – Wiesław Brzeski.
– Oczywiście pamiętam swój pierwszy projekt – uśmiecha się Jerzy Drosik. – To było opracowanie uzwojenia cewki stojana do turbosilnika... I dodaje, że Dolmel to była w tym czasie prawdziwa potęga. Zakład zatrudniał co najmniej 3000 osób i miał jeszcze filie.
– Większość z nas należała do różnych organizacji technicznych – wspomina. – Elektrycy do Stowarzyszenia Elektryków Polskich, a mechanicy do Stowarzyszenia Inżynierów Mechaników Polskich. Dzięki temu mogliśmy wymieniać się doświadczeniami z kolegami z innych regionów i poznawać nieznane nam technologie. Organizowano bowiem szkolenia: wyjazdy do różnych zakładów i zapoznawanie się z ich produkcją. Myśmy w Dolmelu także często gościli kolegów z SIMP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska