Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dogrywka. Siatkarzem być - trudna rzecz (KOMENTARZ)

Jakub Guder
Jakub Guder
A. Banaś
Wrocław dla klubów sportowych jest jak dżungla - każdy chce przeżyć, wyszarpać coś dla siebie, zawalczyć o kibica czy o miejską dotację. Najsłabsi umierają. Przez lata przykłady można mnożyć. Nic więc dziwnego, że wszyscy chcieliby dostać się do ratusza, by przy stole z Jackiem Sutrykiem uszczknąć coś dla siebie.

Wrocław dla klubów sportowych jest jak dżungla - każdy chce przeżyć, wyszarpać coś dla siebie, zawalczyć o kibica czy o miejską dotację. Najsłabsi umierają. Przez lata przykłady można mnożyć. Nic więc dziwnego, że wszyscy chcieliby dostać się do ratusza, by przy stole z Jackiem Sutrykiem uszczknąć coś dla siebie. Nic w tym zdrożnego. Jedni dostają audiencję - inni nie. Kilka dni temu prezydent miasta przyjął u siebie przedstawicieli siatkówki. Było oczywiście wspólne zdjęcia na prezydenckiego Facebooka: „Spotkanie z przedstawicielami wrocławskiej siatkówki oraz Polskiego Związku Piłki Siatkowej: Jackiem Grabowskim Prezesem Volley Wrocław, Pawłem Wachowiakiem i Stanisławem Łopacińskim z Dolnośląskiego Związku Piłki Siatkowej (...).” Problem w tym, że dwaj ostatni panowie od maja 2021 roku z dolnośląskim związkiem nie mają już właściwie nic wspólnego. Wachowiak był jego prezesem, Łopaciński wiceprezesem, lecz przegrali wybory i dziś nie zasiadają ani w zarządzie, ani w żadnym wydziale. Co więcej - nie zostali w żaden sposób delegowani do ratusza przez dolnośląski związek. Jakim więc cudem przedstawiani są jako osoby z Dolnośląskiego Związku Piłki Siatkowej? Kto wprowadził prezydenta w błąd? Można by na to przymknąć oko, ale nowy prezes DZPS-u Wojciech Rozdolski czeka na spotkanie z Jackiem Sutrykiem od wyborów. W maju będą dwa lata. Na razie jednak prezydent nie znalazł czasu. A szkoda, bo przecież warunki dla tego sportu nie są najlepsze we Wrocławiu, o czym dobrze wiedzą w #Volley’uWrocław. Dziewczyny w jednym miejscu trenują (ul. Wietrzna), w innym chodzą na siłownię (Aquapark), w jeszcze innym grają mecze (Orbita), a klubowe biura to kolejna lokalizacja (Stadion Olimpijski). Czy to normalne?

Co ciekawe - w tej sytuacji pominięty poczuł się także Łukasz Tobys, prezes Gwardii Wrocław, który pod zdjęciem ze spotkania zamieścił długi komentarz. Wskazał, że z prezydentem spotkał się tylko raz, że chciał mu przedstawić mistrzów Polski w siatkówce plażowej z Gwardii Wrocław, ale odbija się od ściany. Wypomniał też Sutrykowi, że nie pojawił się w Orbicie na „Wrocławskim święcie siatkówki”, gdzie Gwardia i Skra Bełchatów grały o... „Puchar Prezydenta Wrocławia”. „ (...)Szanuję to, co nasze miasto robi dla sportu, lecz w przypadku siatkówki… momentami czujemy się pomijani, a poświęcamy naprawdę wiele, by mistrzowska dyscyplina była widoczna w naszym mieście. O co prosimy? O spotkanie. O zauważenie. Docenienie. I otwartą rozmowę o potrzebach, możliwościach i finansowaniu wrocławskiego sportu” - zaapelował Tobys, który wskazał, że nie chodzi tylko o seniorską drużyną, ale przede wszystkim o juniorów, którzy - po wyrzuceniu z Krupniczej - muszą szukać hal i płacić za ich wynajem. Gdy zatem na wiosnę oddana zostanie hala lekkoatletyczna na Kłokoczycach, to czas podjąć nowe wyzwania. Siatkarskie, ale przecież niekoniecznie we Wrocławiu. Dolny Śląsk jest taki piękny i często bardziej zakochany w tym sporcie, niż stolica regionu.

Jakub Guder, szef red. sportowej Gazety Wrocławskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska