Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dogrywka #6 Paweł Fajdek jest nasz, dolnośląski!

Jakub Guder
fot. Janusz Wójtowicz
Muszę państwu powiedzieć, że bardzo lubię te nasze plebiscyty. Co roku kosztuje nas to dużo wysiłku, sporo nerwów, a już ostatni tydzień przed imprezą to prawdziwa gonitwa. A potem jest ten moment, w którym cały stres gdzieś odpływa i można uścisnąć dłoń mistrzom, uśmiechnąć się do jednej czy drugiej osoby. I wiecie co – gdzieś ta sympatia do nas wraca na tej sportowej gali, a przecież nie ze wszystkimi gośćmi udaje nam się przez cały rok wcześniej żyć w zgodzie.

Muszę państwu powiedzieć, że bardzo lubię te nasze plebiscyty. Co roku kosztuje nas to dużo wysiłku, sporo nerwów, a już ostatni tydzień przed imprezą to prawdziwa gonitwa. A potem jest ten moment, w którym cały stres gdzieś odpływa i można uścisnąć dłoń mistrzom, uśmiechnąć się do jednej czy drugiej osoby. I wiecie co – gdzieś ta sympatia do nas wraca na tej sportowej gali, a przecież nie ze wszystkimi gośćmi udaje nam się przez cały rok wcześniej żyć w zgodzie. Taka praca – my krytykujemy, oni się czasem obrażają. Lecz przecież zawsze robimy to w dobrej wierze, bo nam zależy na tym dolnośląskim sporcie. Całym – od Śląska Wrocław, aż po Zagłębie Lubin.

Niektórzy zaczepiają nas i pytają, kiedy wrócimy do formuły balu, gdzie tańce trwały do białego rana, a ulubionym drinkiem niektórych była szklanka z wódką. Patrzyłem jednak na tych ludzi, którzy przyszli w piątek do Wrocławskiego Centrum Kongresowego i tak sobie myślałem, że dla wielu z tych mniej znanych laureatów, był to wieczór, który zapamiętają do końca życia. Wiecie na przykład, kim jest Jan Poniecki, najpopularniejszy sportowiec powiatu oleśnickiego? Otóż to mój krajan z Sycowa, biegacz-amator, maratończyk, który w rok pewnie pokonuje tyle kilometrów ile ja przez całe życie. Otóż pan Jan od 12 lat choruje na raka. Nie może jednak żyć bez sportu. Bywało tak, że leżąc w szpitalu wymykał się wieczorem z łóżka, żeby tylko chwilę potruchtać po okolicy. Teraz właśnie bierze swoją trzecią w życiu chemię, a na ten jeden wieczór dostał w szpitalu przepustkę. Żeby wejść na scenę, odebrać dyplom, a potem zatańczyć jeszcze do kawałka granego przez „Dziubek Band”. To dla niego znaczyło naprawdę wiele.

A ci mali piłkarze ze Żmigrodu? Cały tydzień czekali, żeby przyjechać na galę. Zdyscyplinowani, zorganizowani, wypadli świetnie! A potem patrzyli w tego Pawła Fajdka jak w obrazek. Bo o to tu właśnie chodzi. Żeby mogli dotknąć idola, zrobić z nim sobie zdjęcie, przekonać się, że warto pracować na treningach.

Co do samego Fajdka – to naprawdę równy gość. Na odległość budzi respekt posturą, lecz z bliska fajny, normalny facet z niego. Przez tyle lat zastanawialiśmy się, czy brać go pod uwagę w naszym plebiscycie, że przecież mógłby się obrazić i do nas nie przyjechać. A on nie dość, że się pojawił, to jeszcze pokazał klasę – nikomu nie odmówił zdjęcia, autografu, wywiadu.

Tylko kolegów z Kuriera Lubelskiego musimy przeprosić, że podebraliśmy im laureata. Tego samego dnia bowiem mieli finał swojego plebiscytu, gdzie mistrz świata w rzucie młotem także wygrał.

No ale wiadomo – Paweł Fajdek jest nasz, dolnośląski!

I tyle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska