Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doda i pitbull prezesa emigrują. Są chętni, by ich zatrzymać?

Arkadiusz Franas
Paweł Relikowski
Bardzo Państwa przepraszam, ale będzie o Dodzie, czyli pani Dorocie Rabczewskiej. Przepraszam, ponieważ uważam, że są osoby, o których dla dobra ludzkości jak najmniej trzeba mówić i pisać. Ale cóż...

Otóż owa nasza gwiazda, która w teście na inteligencję legitymuje się wynikiem 156 IQ w skali Cattella (zastanawiam się, czy mojego kota nie wysłać na ten test) poczyniła ostatnio pewne wyznanie. Z ust owej blondynki (podobno farbowanej - tak twierdzą biegli w farbach) padło: "Chciałabym wyjechać. Mogłabym polerować deski windsurfingowe za granicą. Po prostu nie podoba mi się polska mentalność i nie chcę się z nią utożsamiać. Jest tu za dużo buraków i to mi przeszkadza".

Gdybym bym złośliwy i nieco gorzej wychowany, to pewnie bym szybko dodał, że w takim razie już niedługo może być o jednego mniej. Ale po kolei. Burak? Oczywiście po pierwsze: burak zwyczajny (Beta vulgaris L.) - gatunek w różnych systemach klasyfikacyjnych zaliczany do rodziny komosowatych lub szarłatowatych. Chyba nie o to pani ze 156 IQ chodziło. Pewnie trzeba sięgnąć do słownika gwary miejskiej: burak - ktoś bez wychowania lub ogłady, niechętny do współpracy, wieśniak.
Czyli podstawy teoretyczne już mamy. A teraz chciałbym Państwu przytoczyć kilka innych wypowiedzi pani Doroty. "Boże, to jest proste jak bzykanie" lub "Ja się w wieku 40 lat, rozumiesz, dorobię tyle kasy, że będę leżeć z dupą na wierzchu i będę miała to gdzieś" albo "Ty wiesz, że ja w ogóle zaprosiłam rodziców Radka i w ogóle swoich na święta? Ale wiesz, jak mam przejebane... Pasztet, kurwa, mięsiwa, wszystko muszę robić! Ale.. to jest nic, to jest - wy się śmiejecie, kurde, no ale po prostu wiesz... Jajecznica, herbata, dobra, ale wiesz, jakieś żurki, srurki... z torebki jebnę...".

Wystarczy? Zaoszczędzę Państwu dalszego procesu dowodowego. Ewidentnie już widać, że mamy do czynienia z księżniczką wychowaną w najlepszych domach. Szkoda tylko że jej Wersal bardziej kojarzy jej się z rodzajem rozkładanej kanapy, a nie z miejscowością czy zespołem pałacowym pod Paryżem.

Nie wiem, jak Państwo, ale ja bym pani Doroty nie zatrzymywał. Niech jedzie w świat. Tam ją na pewno docenią. Z tego co słyszałem, już dała tam jakieś koncerty. Chyba na parkingu pod supermarketem.

Chciałabym wyjechać. Mogłabym polerować deski windsurfingowe za granicą. Po prostu nie podoba mi się polska mentalność i nie chcę się z nią utożsamiać. Jest tu za dużo buraków...

Ale nie tylko Doda ma już dość naszego kraju. Emigrację zapowiedział też europoseł Jacek Kurski. Jemu znowu nie spodobało się, że pracodawcy źle obeszli się z jego żoną. Jakby ktoś zapomniał, to kilka lat temu tę pracę żona Kurskiego dostała w jednostce samorządowej, bo ówcześni szefowie samorządu województwa gdańskiego chcieli przypodobać się wtedy mocno awanturującemu się politykowi PiS-u. Generalnie Jacek Kurski nie bez przyczyny nazwany jest, czy też był, bullterierem tudzież pitbullem Kaczyńskiego. To porównanie z dość agresywną rasą psów chyba powiązane jest z charakterem pana europosła.
Nie wiem, czy gryzie, ale niewątpliwie kąsa. Tak boleśnie, że prezes często nie wpuszcza go na pokoje. Z drugiej strony, jak podpowiada mi córka, Pitbull to też piosenkarz. Amerykański. Ten z serii co to śpiewają "joł, joł, się macie ludzie...", tylko że po amerykańsku. Do tego 6 kilogramów łańcuchów na szyi i innych członkach, ciało w esach-floresach i spodnie z niewiadomych powodów mające krok trochę niżej kolan. Po co? Nie radzę uruchamiać wyobraźni. Generalnie nadal jesteśmy w sferze show-biznesu. Pan poseł raczej preferuje garnitury, ale "joł, joł..." to czemu nie. W każdym razie postanowił zamieszkać w Brukseli, bo tu "grajdołek" i w ogóle źle mu się żyje. Faktycznie już trudno teraz kupić leśniczówkę za 22 tys. złotych, jak to przed laty panu posłowi się udało.

Powiem tak. Daleko mi do mesjanizmu narodowego głoszonego przed laty przez Wespazjana Kochowskiego, Adama Mickiewicza czy Andrzeja Towiańskiego, którzy uważali, iż Polacy to naród wybrany. Z drugiej strony myślę jednak, że nie jesteśmy też najgorsi. Czyli Polak to nie pijak, złodziej, burak czy inny obywatel gorszej kategorii. Jesteśmy tacy całkiem normalni, coraz bardziej europejscy w tym rozumieniu, że dajemy sobie radę nie gorzej niż Francuzi czy Niemcy. I jak komuś nie podoba się nad Wisłą, to proszę bardzo. Można za Odrę, można za Bug. Na tym polega ta nasza europejskość.

Zależy mi tylko na jednym: byśmy o Polsce źle nie mówili. Bo można by rzucać frazesy w stylu to "matka nasza", "rodzicielka". Jak kto woli. Są też wartości bardziej uniwersalne omówione w takim niezbyt przywoływanym polskim przysłowiu "Nie pluj w studnię, bo może ci przyjść kiedyś czerpać z niej wodę". Wydaje mi się, że pani Dorota, jak i pan europoseł, już trochę się z niej naczerpali i nie byliby tym, kim są, gdyby nie ta studnia. Pamiętajmy o tym, gdy poniesie nas na wakacje w ciepłe kraje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska