Dobry interes, czy kukułcze jajo?

Za zniszczony obiekt z zabudowaniami gospodarczymi i działką o powierzchni 9,1021 ha gmina ma zapłacić trzy miliony złotych. Większość podzielonej na trzy transze kwoty została już zapłacona. Część trafiła na konto sprzedającej, ale zdecydowana większość bezpośrednio na spłatę zaciągniętych przez nią kredytów i na uregulowanie zobowiązań wobec jej męża. Trzecią, ostatnią transzę dotychczasowa właścicielka ma otrzymać po opuszczeniu zajmowanego przez nią i jej dwójki dzieci pałacowego mieszkania. Według umowy termin ten upływa pod koniec marca 2016 roku. Podczas transakcji gmina ściągnęła też zaległości finansowe za wodę i podatek rolny od samej sprzedającej jak i od jej męża. W sumie było ich blisko 9 tys. złotych.

Klucze do pałacu mają być przekazane gminie najpóźniej 30 listopada tego roku.

Decyzję o jego zakupie podjęli radni gminy. Zrobili to niemal jednogłośnie, ponieważ od głosu wstrzymał się tylko jeden radny - Paweł Zwoliński.

Pieniądze na dość kosztowny zakup pochodziły z budżetu więc obyło się bez zaciągania kredytu. Jednak obiekt, który znajduje się na liście zabytków, wymaga poważnych inwestycji, a na to gmina pieniędzy już nie ma.

- Nie ukrywam radości, że pałac jest już w naszych rękach - przyznaje wójt gminy Lesław Golba. - Przed nami jednak ogrom prac remontowych. Aby je wykonać potrzebna jest dokładna inwentaryzacja obiektu. Mamy już na to zabezpieczone pieniądze w budżecie i niebawem zlecimy opracowanie dokumentacji.

Wójt dodaje, że na remont pałacu potrzeba wiele pieniędzy, Chce je pozyskać z różnych źródeł, począwszy od unijnych po ministerialne na ratowanie zabytków.

- Pałac w przyszłości będzie siedzibą gminnego centrum kultury - zapowiada. - zależy mi, by mieszkańcy mogli też korzystać z pałacowego parku, w którym powstaną urokliwe alejki i miejsca do rodzinnego wypoczynku.

Gmina kupiła kota w worku

Paweł Zwoliński, radny, który jako jedyny wstrzymał się od głosowania w sprawie kupna pałacu twierdzi, że transakcja wyjdzie gminie i jej mieszkańcom bokiem. Kwestionuje też „atrakcyjność” wynegocjowanej przez wójta ceny.

- Wszystko odbyło się błyskawicznie, bez konsultacji społecznych, a przede wszystkim bez koniecznych opinii fachowców w jakim stanie jest ten pałac i czy jest wart trzech milionów złotych - wylicza Paweł Zwoliński. - Pierwsza wzmianka wójta o tym zamiarze pojawiła się na sesji 16 września. A już 29 września, na nadzwyczajnej sesji zwołanej przez wójta, padła już konkretna cena zakupu. Pytałem wtedy radnych, czy wiedzą, ile będzie kosztować remont całego kompleksu pałacowo-parkowego, który przecież jest na liście chronionych zabytków. Według mnie gmina lekko musi na to wydać około 30 milionów. Każdy rozsądny człowiek, zanim kupi choćby auto, sprawdza w jakim jest stanie. Tymczasem gmina kupiła kota w worku - twierdzi radny, który zastanawia się też nad ceną. - W internecie pojawiły się dwa ogłoszenia o sprzedaży obiektu - mówi. - W pierwszym cena wynosiła 3,3 miliona złotych, ale już w drugim, późniejszym kobieta chciała go sprzedać za 2,6 miliona złotych. Skoro więc można było kupić taniej, to dlaczego gmina zapłaciła aż o 400 tysięcy więcej? - pyta Paweł Zwoliński dodając: - Wójt mi pisemnie wyjaśnił, że sprzedająca zmieniła zdanie i podniosła cenę. Pewnie ustawiła się kolejka chętnych po pałac.

Radny twierdzi, że przez zakup pałacu, w gminie staną zaplanowane inwestycje. Nie będzie świetlic w Zofiówce, Łagoszowie Małym, Potoczku i Gaikach. Zwoliński nie wierzy też w pozyskanie pieniędzy na remont ze środków zewnętrznych. - Przez cztery ostatnie lata wójtowi nie udało się załatwić jednej unijnej złotówki - mówi.