Nasza czytelniczka wsiadła do autobusu linii 107 przy przystanku Rondo Pileckiego. Wraz z nią do autobusu wsiadło trzech kontrolerów. Kiedy szukała biletu w torebce, okazało się, że jeden z kontrolerów od razu udał się do kierowcy i kazał mu zablokować kasowniki. Kiedy nadeszła kolej pani Mirosławy pokazała bilet i tłumaczyła, że nie miała możliwości go skasować. W odpowiedzi usłyszała, że powinna wsiąść do autobusu trzymając bilet. – A co jeśli chciałabym go kupić? Albo do kasownika byłaby kolejka? Wtedy nawet mając bilet w ręce nie miałabym szansy uniknąć mandatu – oburza się Mirosława Szostak.
Według MPK kontroler zachował się właściwie. – Pasażer ma obowiązek skasować bilet niezwłocznie po wejściu do pojazdu, w przypadku biletu jednorazowego warto go wcześniej przygotować do skasowania – mówi Agnieszka Korzeniowska z MPK. – W innym wypadku kontroler może uznać, że pasażer nie miał zamiaru skasować biletu – dodaje.
Innego zdania są jednak prawnicy. – Od pewnego czasu w pojazdach komunikacji miejskiej można zakupić bilety, absurdem jest więc zakładanie, że trzeba wchodzić do autobusu z biletem w ręce – mówi radca prawny Rafał Kufieta. Tłumaczy, że wchodząc do autobusu godzimy się według kodeksu cywilnego na regulamin przewoźnika. Jednak próżno szukać w nim zapisu o czasie kasowania biletów, znajdziemy tam tylko informację, że należy to uczynić "bezzwłocznie". – Oznacza to, że musimy zrobić to bez zbędnej zwłoki. Nie kończymy rozmowy przez telefon, nie dokarmiamy dziecka, ale najszybciej jak to możliwe kasujemy bilet – mówi Rafał Kufieta. – W tym przypadku nie widzę powodu do zarzucenia klientce zbędnej zwłoki, jeśli naprawdę szukała biletu do skasowania. Wygląda to trochę tak, jakby przewoźnik odmówił przyjęcia zapłaty, a druga strona ma ponosić tego konsekwencje – dodaje.
A co zrobić w sytuacji, w której uznamy, że kontroler nie ma racji i nie powinniśmy dostać mandatu? – Kontroler po wystawieniu wezwania informuje o możliwościach odwołania się od wezwania do zapłaty – tłumaczy Agnieszka Korzeniowska. Jednak pani Mirosława oponuje: takiej informacji od sprawdzającego bilety nie usłyszała. Dowiedziała się jedynie, że jeśli nie zapłaci 103 złotych w ciągu siedmiu dni, wysokość opłaty wzrośnie o 50 zł. Zapłaciła więc dla świętego spokoju.
Radca Rafał Kufieta ma jednak poważne wątpliwości, czy gdyby sprawa trafiła do sądu podtrzymałby on zasadność mandatu. – Oczywiście nie można nic powiedzieć przed zbadaniem sprawy, jednak wygląda na to, że klientka MPK dochowała wszelkich starań, aby dokonać opłaty za przejazd, a przewoźnik jej to uniemożliwił – podsumowuje.
Rzecznik MPK wyjaśnia, że kontrolerzy zawsze upewniają się przed zablokowaniem kasowników, czy nikt nie chce skasować lub zakupić biletu. – Następnie blokuje się kasowniki, żeby nie było co do tego wątpliwości – mówi Agnieszka Korzeniowska. Na pytanie, czy blokowanie kasowników jest w ogóle zasadne odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?