Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do autobusu z biletem w ręce? Dostała mandat, bo nie zdążyła skasować przejazdówki

Maciej Kołtuniewicz
Mirosława Szostak dostała mandat za przejazd bez ważnego biletu, choć uważa, że nie miała możliwości go skasować
Mirosława Szostak dostała mandat za przejazd bez ważnego biletu, choć uważa, że nie miała możliwości go skasować Maciej Kołtuniewicz
Mirosława Szostak dostała mandat za przejazd bez ważnego biletu, choć uważa, że nie miała możliwości go skasować. Kontrolerzy wsiedli do autobusu wraz z nią, a kiedy szukała biletu w torebce kazali kierowcy zablokować kasowniki. Kontroler nie chciał słuchać żadnych tłumaczeń, oświadczył tylko, że "do autobusu wsiada się z biletem w ręce".

Nasza czytelniczka wsiadła do autobusu linii 107 przy przystanku Rondo Pileckiego. Wraz z nią do autobusu wsiadło trzech kontrolerów. Kiedy szukała biletu w torebce, okazało się, że jeden z kontrolerów od razu udał się do kierowcy i kazał mu zablokować kasowniki. Kiedy nadeszła kolej pani Mirosławy pokazała bilet i tłumaczyła, że nie miała możliwości go skasować. W odpowiedzi usłyszała, że powinna wsiąść do autobusu trzymając bilet. – A co jeśli chciałabym go kupić? Albo do kasownika byłaby kolejka? Wtedy nawet mając bilet w ręce nie miałabym szansy uniknąć mandatu – oburza się Mirosława Szostak.

Według MPK kontroler zachował się właściwie. – Pasażer ma obowiązek skasować bilet niezwłocznie po wejściu do pojazdu, w przypadku biletu jednorazowego warto go wcześniej przygotować do skasowania – mówi Agnieszka Korzeniowska z MPK. – W innym wypadku kontroler może uznać, że pasażer nie miał zamiaru skasować biletu – dodaje.

Innego zdania są jednak prawnicy. – Od pewnego czasu w pojazdach komunikacji miejskiej można zakupić bilety, absurdem jest więc zakładanie, że trzeba wchodzić do autobusu z biletem w ręce – mówi radca prawny Rafał Kufieta. Tłumaczy, że wchodząc do autobusu godzimy się według kodeksu cywilnego na regulamin przewoźnika. Jednak próżno szukać w nim zapisu o czasie kasowania biletów, znajdziemy tam tylko informację, że należy to uczynić "bezzwłocznie". – Oznacza to, że musimy zrobić to bez zbędnej zwłoki. Nie kończymy rozmowy przez telefon, nie dokarmiamy dziecka, ale najszybciej jak to możliwe kasujemy bilet – mówi Rafał Kufieta. – W tym przypadku nie widzę powodu do zarzucenia klientce zbędnej zwłoki, jeśli naprawdę szukała biletu do skasowania. Wygląda to trochę tak, jakby przewoźnik odmówił przyjęcia zapłaty, a druga strona ma ponosić tego konsekwencje – dodaje.

A co zrobić w sytuacji, w której uznamy, że kontroler nie ma racji i nie powinniśmy dostać mandatu? – Kontroler po wystawieniu wezwania informuje o możliwościach odwołania się od wezwania do zapłaty – tłumaczy Agnieszka Korzeniowska. Jednak pani Mirosława oponuje: takiej informacji od sprawdzającego bilety nie usłyszała. Dowiedziała się jedynie, że jeśli nie zapłaci 103 złotych w ciągu siedmiu dni, wysokość opłaty wzrośnie o 50 zł. Zapłaciła więc dla świętego spokoju.

Radca Rafał Kufieta ma jednak poważne wątpliwości, czy gdyby sprawa trafiła do sądu podtrzymałby on zasadność mandatu. – Oczywiście nie można nic powiedzieć przed zbadaniem sprawy, jednak wygląda na to, że klientka MPK dochowała wszelkich starań, aby dokonać opłaty za przejazd, a przewoźnik jej to uniemożliwił – podsumowuje.

Rzecznik MPK wyjaśnia, że kontrolerzy zawsze upewniają się przed zablokowaniem kasowników, czy nikt nie chce skasować lub zakupić biletu. – Następnie blokuje się kasowniki, żeby nie było co do tego wątpliwości – mówi Agnieszka Korzeniowska. Na pytanie, czy blokowanie kasowników jest w ogóle zasadne odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska