Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Polacy sądzą, że papież Franciszek oszalał

Janusz Michalczyk
archiwum
Papież oszalał - ogłosiła gazeta „Najwyższy Czas”. Czyżby Franciszek opowiedział się za małżeństwami gejów i lesbijek? A może uznał, że trzeba eksmitować biskupów z pałaców do skromnych kawalerek i zabronić księżom jeżdżenia samochodami wartymi więcej niż 20 tys. zł? Zastanawiacie się, czy wezwał bogate państwa do przyjmowania co miesiąc miliona uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu? Otóż, nic z tych rzeczy.

Papież doprowadził do tego, że w Katechizmie Kościoła katolickiego znalazł się w punkcie 2267 zapis: „Kościół naucza, że kara śmierci jest niedopuszczalna i postanawia stanowczo działać na rzecz jej zniesienia”.

Oburzenie na Franciszka bierze się z tego, że polscy konserwatywni katolicy myślą o karze śmierci w duchu Starego Testamentu, a tam jest jasno wytłumaczone, jak powinno się karać za różne wykroczenia przeciwko prawu i obyczajom. Dwa tysiące lat temu plemiona żyjące na pustyni nie patyczkowały się z osobnikami, którzy zagrażali bezpieczeństwu i spójności wspólnoty. Zabijano nie tylko morderców, ale też tych, którzy wykroczyli przeciwko czci prawdziwego Boga, bluźnili, uprawiali magię i czary, gwałcili wypoczynek szabatowy, uderzyli któregoś z rodziców albo im złorzeczyli. I oczywiście za wszelkie odchylenia od ówczesnych poglądów na właściwe uprawianie seksu.

Współcześnie toczy się dyskusja, czy jest dopuszczalne odbieranie życia w majestacie prawa tym, którzy zabili człowieka. W tej dyskusji padły już wszelkie możliwe argumenty, więc nie ma pola do kompromisu. Albo ktoś uważa karę śmieci za sprawiedliwą odpłatę, albo za barbarzyński akt zemsty.

Papież chciałby zapewne, by współcześni katolicy szli raczej za naukami o miłości bliźniego i przebaczeniu głoszonymi przez Jezusa, ale jak wiadomo wszystko da się odpowiednio zinterpretować w razie potrzeby. Akurat kara śmierci słabo nadaje się do procedowania w trybie demokratycznego głosowania, bo choć w spokojnych czasach ludzie są skłonni do rezygnacji z niej, to wystarczy jeden potworny czyn, by wahadło nastrojów wychyliło się w przeciwnym kierunku. Jestem przeciwnikiem kary śmierci, ale z ciężkim sercem, bo wątpliwości są uzasadnione.

Weźmy choćby najnowszą książkę o Mariuszu Trynkiewiczu, który zamordował kilku chłopców, a teraz przebywa w zakładzie stworzonym dla najbardziej niebezpiecznych przestępców, w przypadku których formalnie kara więzienia dobiegła końca. Autorka książki nie kryje, że Trynkiewicz miewa się świetnie, pisze i maluje, a także ożenił się. Natomiast wszystkie małżeństwa rodziców jego ofiar rozpadły się, bo po tej okropnej tragedii ludzie się nie pozbierali, nie potrafili żyć jak wcześniej. Trudno się z tym pogodzić, krew się w człowieku burzy, lecz gdy pomyśleć o tym na chłodno, to jaka jest alternatywa? Czy mamy w imię starotestamentowej sprawiedliwości dokonać samosądu? Kto własnoręcznie chciałby ukatrupić Trynkiewicza i czy czerpałby z tego satysfakcję? Czy zabójca Trynkiewicza mógłby zostać uznany za osobę moralną?

Konserwatyści atakujący Franciszka nie zawracają sobie głowy takimi pytaniami. Chyba grzeszą pychą...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska