Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego ksiądz podczas kolędy nie ma dla nas czasu?

Malwina Gadawa
Styczeń to tradycyjnie miesiąc, w którym  kapłani odwiedzają wiernych w ich domach. Wizyta trwa kilka-kilkanaście minut. Zdjęcie ilustracyjne
Styczeń to tradycyjnie miesiąc, w którym kapłani odwiedzają wiernych w ich domach. Wizyta trwa kilka-kilkanaście minut. Zdjęcie ilustracyjne fot. Paweł Relikowski
Parafianie skarżą się, że księża podczas kolędy poświęcają im zbyt mało czasu. Czy kapłani powinni odwiedzać wiernych przez cały rok? Dziś wizyta duszpasterska trwa zwykle kilka minut. Czy w tak krótkim czasie można opowiedzieć kapłanowi o wszystkim, o czym byśmy chcieli?

Dziesięć minut trwa statystycznie wizyta duszpasterska podczas noworocznej kolędy. Dla jednych to w sam raz, dla innych zdecydowanie za mało. Bo jak w 10 minut porozmawiać o życiu? Kapłani w jedno popołudnie muszą często odwiedzić kilkadziesiąt mieszkań. Jeden z wrocławskich lektorów opowiada o rekordziście, który tyle rodzin odwiedził w dwie godziny.

- Kolęda funkcjonuje jak gospodarka ekstensywna: duży wysiłek i zaangażowanie w krótkim czasie. Efekty są jednak marne. To taka droga przez mękę - ocenia ojciec Paweł Gużyński, przeor klasztoru oo. Dominikanów w Łodzi. Uważa, że najważniejsze w wizycie duszpasterskiej powinny być kontakty z ludźmi. - Nie można ich skutecznie nawiązać w kilka minut. Nie mówiąc już o rozwiązywaniu problemów - przekonuje. Dominikanin uważa, że wizyty duszpasterskie powinny trwać w parafiach przez cały rok, a nie tylko przez miesiąc. - Pewnie w końcu doczekamy się zmian. Wymagania społeczeństwa rosną i Kościół będzie musiał zmienić system, jeżeli nie chce stracić wiernych - przewiduje o. Gużyński.

Halina Olszowy z osiedla Nowy Dwór we Wrocławiu uważa, że kilkuminutowa wizyta księdza po kolędzie jest za krótka, by pomóc, ale... - Nie można rozwiązać problemów, ale można się chociaż zorientować, kto je ma - mówi.

- Tak to już jest, że ksiądz, chodząc po kolędzie, musi się spieszyć. Czasu mało, a mieszkań do odwiedzenia wiele - mówi wrocławianka Anna Pióro. Chciałaby, żeby w ciągu roku była możliwość rozmowy z kapłanem w kościele. - Nie chodzi o spowiedź przy konfesjonale lub wizytę w kancelarii. Atmosfera powinna być mniej krępująca. W Anglii, gdzie odwiedzam rodzinę, spowiada się w specjalnym pokoju. Wierny siedzi koło kapłana, a nie klęczy - dodaje.

Styczeń to w Kościele czas wizyt duszpasterskich nazywanych kolędą. Mieszkańcy przygotowują się na odwiedziny kapłana. Na stole obrus, krzyż i świeca. Taka wizyta trwa najczęściej kilka minut. Dla niektórych to zdecydowanie za mało, żeby była ona owocna.

- Kolęda powinna być po to, żeby ksiądz poznał swoich parafian. Wiedział, jak sobie radzą w życiu i jakie mają problemy. Kapłan powinien rozmawiać z wiernymi tyle, ile oni tego potrzebują - uważa Elżbieta Pakuła, która trzy lata temu z Wrocławia wyprowadziła się do Małkowic (gmina Kąty Wrocławskie). Jednak swoją parafię, przy ul. Grabiszyńskiej regularnie odwiedza. - To już nie jest to samo, ludzi w kościele coraz mniej - dodaje pani Elżbieta.

KRÓTKIE WIZYTY KSIĘŻY PO KOLĘDZIE TO WINA CAŁEGO SYSTEMU - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Dominikanin ojciec Paweł Gużyński uważa, że krótkie wizyty w ramach kolędy to nie jest wina księży czy parafian, ale całego systemu. - Nie można spędzić u jednej rodziny kilku godzin, kiedy ksiądz musi w jeden wieczór odwiedzić kilkadziesiąt mieszkań. Dlatego wizyta duszpasterska powinna być organizowana przez cały rok, a nie tylko przez miesiąc. Zdarzają się w Polsce parafie, które już wprowadziły taki system, np. parafia NMP Matki Miłosierdzia, którą prowadzą bracia Marianowie na Stegnach w Warszawie - mówi dominkanin.

Według niego taki system jest lepszy. Wierny może w kancelarii zapisać się na wizytę. Wtedy księża mogą zaplanować dzień i więcej czasu poświęcić na problemy danej rodziny.

- O to w tym wszystkim chodzi przecież. Najważniejsza jest możliwość wsłuchania się w głos parafian, w ich problemy. Jeżeli nie mamy takiej możliwości chodząc po kolędzie, to nie ma to najmniejszego sensu - przekonuje o. Gużyński.
Przekonany jest także, że z biegiem czasu Kościół zmieni system, bo nie będzie miał wyjścia. - Jeżeli parafie chcą zatrzymać przy sobie wiernych muszą mieć z nimi kontakt - dodaje.

Ks. Rafał Kowalski, rzecznik arcybiskupa wrocławskiego Józefa Kupnego, nie uważa, żeby trzeba było rezygnować z tradycyjnej noworocznej kolędy. - Kolęda ma sens, bo kapłan, odwiedzając parafian, może zobaczyć lub usłyszeć coś, o czym wcześniej nie wiedział. Jeżeli problemy są na dłuższą rozmowę, której nie można przeprowadzić podczas kolędy, to zawsze można się umówić na inny termin - przypomina ks. Rafał Kowalski.

Jako przykład podaje fakt, że po kolędzie zawsze zwiększała się liczba osób - chorych lub samotnych - których kapłani regularnie odwiedzają w ciągu roku. - Kolęda może być dobrym początkiem do zacieśniania relacji. Ma służyć także poświęceniu domu i tak też się dzieje - dodaje kapłan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska