Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Józef Lipski, ambasador II RP i wrocławianin z urodzenia, jest na celowniku Putina

Iwona Zielińska-Adamczyk
Iwona Zielińska-Adamczyk
Józef Lipski
Józef Lipski wikipedia

Prezydent Rosji Władimir Putin, od kilku lat zagorzały wyznawca prawosławia i „obrońca wartości chrześcijańskich”, jeśli wierzy w życie pozagrobowe, powinien się obawiać przodków Józefa Lipskiego, bo jak go dopadną, rozniosą na szablach, jak na prawdziwych polskich patriotów przystało.

Nie od dziś propaganda Putina, i on sam osobiście, toczą wojnę informacyjną z Polską, tworząc historię na nowo, dla swoich politycznych potrzeb. Ostatnie tygodnie to eskalacja oskarżeń i zafałszowań europejskiej historii. Już 19 grudnia 2019 roku na swojej dorocznej konferencji prasowej w Moskwie prezydent Rosji zaatakował Polskę, mówiąc, że ówczesne polskie władze kontaktowały się z Hitlerem i przedstawicielami III Rzeszy i że to ci ludzie „wystawili swój naród, naród polski, pod (uderzenie) niemieckiej machiny wojennej” i „przyczynili się do tego, że rozpoczęła się II wojna światowa”. Następnego dnia dodał jeszcze, że 17 września 1939 roku Rosja nie walczyła z Polakami. I Pakt Ribbentrop-Mołotow nie był aktem agresji, i że Związek Radziecki niczego Polsce nie zabierał. W kolejnych dniach dorzucał swoje, aż w końcu 24 grudnia powiedział o ówczesnym polskim ambasadorze w Berlinie Józefie Lipskim to „swołocz (łajdak), antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da. W pełni solidaryzował się on z Hitlerem w jego antysemickim nastawieniu i, co więcej, obiecywał wystawić mu w Warszawie pomnik za niegodziwości wobec narodu żydowskiego”.

Do zmasowanej akcji propagandowej dołączył Sputnik-news - rosyjska rządowa agencja informacyjna strona internetowa. Jej właścicielem jest rosyjskie państwowe przedsiębiorstwo medialne Rossija Siegodnia. Siedziba centrali znajduje się w Moskwie. Sputnik zaczął działać sześć lat temu, a powołał ją do życia dekret Putina. Sputnik produkuje treści w ponad 30 językach. Tak więc na cały świat poszły słowa Putina, a także prezydenta Federacji Wspólnot Żydowskich Rosji, rabina Aleksandra Borody, który miał nazwać - jak podaje Sputnik - bardzo precyzyjnymi słowa prezydenta, który nazwał „swołoczą i antysemicką świnią” polskiego dyplomatę, który poparł w latach 30. ludobójstwo Żydów w Polsce. W imieniu społeczności żydowskiej Rosji możemy wyrazić tylko głęboką wdzięczność za tak emocjonalną i sprawiedliwą reakcję na publikację nowych faktów dotyczących poparcia ze strony Polski dla polityki Niemiec w latach 30. i 40. Lipski nie tylko sympatyzował z ideami Hitlera i był gotowy wykonywać jego rozkazy, ale także „zainspirował go do zabójczych decyzji, poparł śmiercionośny plan w jego samym zarodku, tym samym dając mu siłę i energię” - pisze Sputniknews

Polska bez prawa głosu

To wszystko dzieje się przed kolejnym propagandowym show, które zapewne odbędzie się w Jerozolimie 23 stycznia na uroczystościach poświęconych 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau przez Armię Czerwoną. Polskie uroczystości odbędą się na terenie obozu 27 stycznia. Prezydent Andrzej Duda został zaproszony do Jerozolimy, ale bez prawa zabrania głosu. W trakcie uroczystości przemawiać mają przedstawiciele USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Rosji. Prezydent Duda zdecydował, że nie pojedzie do Izraela.

Premier Mateusz Morawiecki w odpowiedzi na słowa Putina powiedział między innymi: „XX wiek przyniósł światu niewyobrażalne cierpienie i śmierć setek milio- nów ludzi - zamordowanych w imię chorych, totalitarnych ideologii. Śmiertelne żniwo nazizmu, faszyzmu i komunizmu jest oczywistością dla ludzi naszego pokolenia. Oczywistością jest także to, kto za te zbrodnie odpowiada i czyj sojusz rozpoczął II wojnę światową. Najbardziej morderczy konflikt w dziejach ludzkości. Niestety, im więcej czasu upływa od tych tragicznych wydarzeń, tym mniej wiedzą o nich nasze dzieci i wnuki. Dlatego tak ważne jest, byśmy nadal głośno mówili prawdę o II wojnie światowej, o jej sprawcach i ofiarach - i sprzeciwiali się wszelkim próbom zakłamywania historii”.

Słowa premiera o coraz mniejszej wiedzy o faktach historycznych już raz zabrzmiały w 2018 roku przy nowelizacji ustawy o IPN. Miała ona przeciwdziałać nazywaniu niemieckich obozów koncentracyjnych polskimi, a Polaków współpracownikami Niemców przy zagładzie Żydów. Czy wykonaliśmy od tego czasu właściwą lekcję historii Polski dla całego świata? Na przykładzie powiązania ambasadora Lipskiego z zagładą Żydów widać, że nie. Choć i ambasador Niemiec w Polsce i ambasadorka USA - w mediach społecznościowych przypomnieli Putinowi fakty z historii. Podobnie jak naczelny rabin Polski Michael Schudrich.

Lipscy - ród prawdziwie polskich patriotów

O rodzinie Lipskich herbu Grabie z Wielkopolski pierwsze zapiski pojawiają się już w roku 1300. Ród to był znamienity i zasłużony w dziejach Polski. Pochodzili z niego kanclerze i sekretarze królów polskich, senatorowie, generałowie, posłowie, działacze samorządowi, kardynałowie, powstańcy listopadowi i wielkopolscy, pierwsi polscy starostowie w odrodzonej Polsce, posłowie i dyplomaci. Takich przodków miał Józef Lipski, przedwojenny ambasador RP w Berlinie.

Jego ojcem był Wojciech Antoni Jan Lipski - jak wiele ówczesnych dzieci inteligencji i szlachty wielkopolskiej, w XIX wieku, kończył szkołę średnią we Wrocławiu, w gimnazjum katolickim im św. Macieja (dziś budynek Ossolineum). Po zachodnich uniwersytetach zasiadał w pruskiej Izbie Panów jako ziemianin - dziedziczny właściciel dóbr rycerskich w Lewkowie, w pobliżu Ostrowa Wielkopolskiego. W 1919 roku został starostą ostrowskim. Był pierwszym polskim urzędnikiem tej rangi w Wielkopolsce. W tym samym czasie jego syn Józef (a synów miał dwóch) już zaczynał swoją karierę dyplomatyczną. Jego matką była Zofia Lipska z domu Lippe z Wrocławia.

Wyjątkowy dyplomata

Józef Lipski urodził się we Wrocławiu w 1894 roku. Był rówieśnikiem Józefa Becka ministra spraw zagranicznych RP, który wysoko go cenił, mianując go posłem RP w Berlinie w 1933 roku, a już trzy lata wcześniej odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta za „wyjątkowe zasługi położone w związku z zawieraniem umów międzynarodowych”. Jeden z jego współpracowników pisał: „W ciągu swego pobytu w Paryżu wielokrotnie podziwiałem obok swady zręczność Lipskiego w prowadzeniu rozmów politycznych i jego nieprzeciętne zdolności negocjatorskie”. Taka ocena towarzyszyła mu do końca służby.

Józef Lipski nie prowadził własnej polityki. Wypełniał ściśle instrukcje i polecenia, które wychodziły z Warszawy. W styczniu 1934 roku podpisuje z Niemcami deklarację dwustronną o niestosowaniu przemocy, na 10 lat. Był to efekt propozycji Piłsudskiego sprzed roku. Kilka miesięcy potem zostaje ambasadorem RP w Berlinie. Zaraz potem Rosjanie oskarżają Polskę o podpisanie tajnego protokołu z Niemcami dotyczącego agresji na Rosję.

Prof. Marek Kornat, wybitny znawca historii międzywojennej z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, pisze: „Wszelkie opowiadania o tym, że Polska zawarła tajny układ polityczny z Niemcami - albo w roku 1934, wraz z deklaracją o nieagresji, albo później - są jaskrawym fałszowaniem historii. Polemizowanie z takimi twierdzeniami jest poniżej godności historyka polskiego - tak samo jak trudno sobie wyobrazić historyka izraelskiego polemizującego z poglądami tzw. negacjonistów Holokaustu”.

Po wczesnych naukach w domu Lipski trafił do gimnazjum w Ostrowie Wlkp., a potem w Paczkowie. Zaraz po ukończonej szkole na Śląsku Opolskim, w 1915 roku rozpoczął studia prawnicze w Lozannie. Skończył je dokładnie w czasie odzyskania niepodległości przez Polskę i rozpoczął swoją służbę dyplomatyczna, która prowadzi go aż do funkcji ambasadora w Berlinie za czasów Hitlera, a w Polsce marszałka Piłsudskiego i ministra Becka. Obydwaj ostatni politycy, kierując się przede wszystkim polską racją stanu i „chuchając, dmuchając” na dopiero co odzyskaną niepodległość, starali się prowadzić politykę, którą dzisiaj historycy nazywają strategią równowagi. Czyli poprawnych stosunków z dwoma pazernymi i niebezpiecznymi sąsiadami - hitlerowską III Rzeszą i stalinowskim Związkiem Sowieckim.

Manipulacje genezą wojny

Profesor Marek Kornat w swoich komentarzach historycznych do lat 1932-1939 stwierdza: „Dzisiaj na międzynarodowej arenie występuje jeszcze inna tendencja, dużo groźniejsza. Jest to szkalowanie Polski Piłsudskiego i Becka, często ordynarne, na podstawie takich czy innych motywów politycznych. Dzieje się to nie tylko w Rosji. Usiłowania te są próbą pozbawienia Polaków „moralnego kapitału”, jaki słusznie dzisiaj możemy czerpać jako naród z tego doświadczenia historycznego, którym stało się polskie „nie” rzucone Hitlerowi. Rzucone ono zostało w chwili zadziwiającego „zaćmienia Europy”, pogrążonej w złudzeniach pacyfizmu i appeasementu (polityka ustępstw - dop. red). Dwa ważne wnioski wypływają z rozpatrywania problemów polskiej polityki zagranicznej w latach 1932-1939: po pierwsze, w skrajnie trudnych warunkach Polska próbowała prowadzić własną politykę zagraniczną - nie podporządkowała się czynnikom zewnętrznym, nie była państwem biernie oczekującym dopełnienia się jej losu jako ofiary dwóch mocarstw totalitarnych. Po drugie, minister Beck jako pierwszy wśród polityków europejskich uznał w styczniu 1939 r., że Niemcy Hitlera są mocarstwem realizującym w polityce zagranicznej swój ideologiczny program, dążąc do hegemonii w Europie i osiągając kolejne cele bez walki. Z tych powodów przyjął, że należy im się zdecydowanie przeciwstawić. Niestety, na Zachodzie rzadko można spotkać książki poświęcone genezie II wojny światowej, w których wyraźnie zostałoby to przyznane”.

Druga połowa lat 30. w hitlerowskich Niemczech to czas ich ekspansji terytorialnej, czystek etnicznych, w tym głównie wypędzania i pozbawiania majątku Żydów niemieckich. Na masową skalę. W Europie trwa debata nad żądaniami terytorialnymi Hitlera. W efekcie Hitler dostaje od europejskich mocarstw zieloną kartkę w sprawie aneksji Sudetów. W tym też czasie Lipski dostaje polecenia, by rozmawiać - we wrześniu 1938 roku - ze służbami dyplomatycznymi Niemiec i samym Hitlerem na temat przedłużenia paktu o nieagresji. W trakcie tego spotkania, w jednym z ostatnich punktów jest rozmowa o problemie z emigracją Żydów uciekających z Niemiec. Żadne z państw europejskich nie chciało ich przyjąć. Problem narastał. W tym kontekście padło to niefortunne, nieprzemyślane zdanie, że jak Hitler znajdzie rozwiązanie, to mu w Warszawie pomnik wybudują.

„Sensacja” znana od kilkudziesięciu lat

Ten fakt nie jest, wbrew twierdzeniu propagandy rosyjskiej, sensacją. Polskim historykom jest znany już od kilkudziesięciu lat. Profesor Marek Kornat, autor czekającej na wydanie autobiografii Józefa Lipskiego uważa (podobnie jak inni znawcy tematu), że wyciągnięcie tego nieszczęsnego zdania wyrwanego z całego kontekstu wydarzeń i ówczesnych faktów i łączenie go z etapem eksterminacji Żydów jest podłą i obrzydliwą manipulacją (radio wnet).

Podobną ocenę mają polscy Żydzi, pisząc w swoim oświadczeniu: „(...) Dla nas Żydów szczególnie skandaliczne jest manipulowanie przez Putina notatką ambasadora RP w Berlinie Józefa Lipskiego z jego rozmowy z Adolfem Hitlerem w 1938 roku. Polska, o czym nie wolno zapominać, popierała emigrację swej 10% żydowskiej mniejszości. Ale czyniła to po części we współpracy z ruchem syjonistycznym, któremu udzielała potajemnie wojskowego wsparcia. Zarazem jednak, gdy III Rzesza wydaliła w 1938 roku tysiące polskich Żydów, polskie służby dyplomatyczne, w tym ambasador Lipski osobiście, udzielały im wsparcia. Oskarżanie go o antysemityzm na podstawie jednego zdania wyrwanego z kontekstu jest skrajnie nieodpowiedzialne”. „Pamięć o II wojnie jest fundamentem współczesnej europejskiej tożsamości”. „Każde zafałszowanie tej pamięci bezpośrednio tej tożsamości zagraża”.

Brakuje Lipskich w polskiej dyplomacji

Wojenna i powojenna historia Józefa Lipskiego była podobna do wielu innych. 2 września 1939 roku dotarł do Polski. Potem trafił do Rumunii, a stąd do Francji i tu wstąpił do formującego się Wojska Polskiego. W 1940 r. trafił do niemieckiej niewoli. Udało mu się uciec do Londynu. Tu został osobistym doradcą generała Władysława Sikorskiego. Wojnę zakończył jako major. Pozostał na emigracji. Zmarł w Waszyngtonie w listopadzie 1958 roku. Paweł Starzeński, sekretarz ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, pisał we wspomnieniach o Lipskim jako o człowieku: (...) bardzo inteligentnym, po poznańsku zaradnym i ścisłym w myśleniu i w pracy (...) Był biegły nie tylko w obrębie czystej polityki, sprawy gospodarcze i finansowe były mu równie bliskie, stanowił pod tym względem rzadki wypadek nie tylko w naszym ministerstwie, ale też i innych państw”.

Co pan myślał, słysząc wypowiedzi Putina o antysemityzmie Lipskiego?

Dr Bartosz Rydliński, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie: - A gdzie są na to dowody? Czy wyrwane z kontekstu historycznego jedno zdanie z depeszy ambasadora do ministra Becka ma o tym świadczyć? Bzdura. Wręcz przeciwnie i ambasador Lipski, i wielu innych polskich dyplomatów zapisało się w gorącym okresie 1938 roku faktami ratowania Żydów uciekających z III Rzeszy, z Berlina.

W polskim rządzie sanacyjnym było wielu Polaków pochodzenia żydowskiego. To odium bojówek ONR-u - Obozu Radykalno-Narodowego stworzyło obraz Polaka walczącego, na wzór Niemiec hitlerowskich z Żydami. Brutalne akcje i antysemityzm ONR-u doprowadziły rząd Polski do decyzji o zdelegalizowaniu tej organizacji w 1935 roku. Co to ma wspólnego z oficjalną polską polityką? Józef Lipski pozostanie w pamięci polskiej historii jako wybitny dyplomata i patriota. Co udowodnił całym swoim życiorysem.

Czy nasze służby dyplomatyczne sprawdziły się w ciągu ostatnich tygodni? Jaką ocenę sobie wystawiły? Premier zabrał głos niemal tydzień po Putinie.

Dr Bartosz Rydliński: - Uważam, że nasze służby dyplomatyczne zaspały. Nasza reakcja na to, co poszło w świat, powinna być natychmiastowa.

Ambasada RP w Moskwie powinna od razu reagować. Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez ważne światowe i polskie media zareagowaliśmy. To świadczy o słabości naszej dyplomacji, która dzisiaj próbuje tłumaczyć to zachowanie nabieraniem dystansu do wypowiedzi Putina.

Na Twitterze ambasador Niemiec w Polsce Ralf Nikel jasno przekazał stanowisko rządu Federalnego: Pakt Ribbentrop-Mołotow był przygotowaniem do aktu agresji na Polskę, którego celem był brutalny podział Polski. W podobnym tonie wypowiedziała się ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Również ambasador Izraela w Polsce Alexander Ben Zvi jasno powiedział, że Polska była pierwszą ofiarą Hitlera, a manipulowanie faktami historycznymi przez polityków ocenił negatywnie. Dla Rosji tzw. Wielka Wojna Ojczyźniania jest głównym elementem polityki pamięci o milionach ofiar i ze zdwojoną siłą wraca co 5 lat. Tak było i w 70. rocznicę zakończenia wojny przez Rosję, tak jest i teraz przed 75. rocznicą zakończenia wojny. Ciągle obowiązuje wiktymalizacja przeszłości. Kto, ile, kto więcej poniósł ofiar i strat, kto jest i za co winny. W trakcie wojny procentowo najwięcej straciła Polska, ilościowo Związek Sowiecki. Ja jestem przeciwnikiem takiego pokazywania przeszłości. Każdy naród ma własną prawdę polityczną, ale historia jest tylko jedna i nie może być zakłamywana przez politykę pamięci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska