Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Czech nie ma ulgi w Wangu, a kolejarz śpi, gdy pasażer chce jechać

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski, redaktor
Grzegorz Chmielowski, redaktor Paweł Relikowski
Czas biegnie tak szybko, że trudno nadążyć. Wydawało mi się, że i ja ciągnę się w ogonie wielkich zmian cywilizacyjnych. Cóż, pesel nie ten, rozpamiętuję stare zwycięstwa i klęski, próbuję przeżyte kształty powrócić do istnienia... Ale inni też nie nadążają. Na przykład parafia w Karpaczu, która rządzi słynnym kościółkiem Wang, wciąż nie wyciągnęła wniosku z tego, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Bo przecież nie można ot tak sobie nie sprzedać komuś biletu ulgowego do kościółka tylko dlatego, że jest emerytem z Czech a nie Polakiem.

Chociaż jesteśmy i braćmi Słowianami, ale też unijnymi. Ale sprawa nie jest prosta, bo przepisy europejskie są powikłane. Bileter może np. nie znać czeskiego i wymówka gotowa. Poza tym Czesi kasują nas na 100 procent w swoich muzeach, zasłaniając się sprytnie jakimiś ogólnonarodowymi programami dla swoich. Nic nie poradzę na to, że nie mam kupieckiego serca. Wpuściłbym „ulgowych” Czechów za niższą cenę należną „ulgowym” Polakom. Niech biorą z nas przykład. A Norwegów nawet za darmo! Bo to od nich Niemcy przywieźli kiedyś kościółek znad jeziora Vang i postawili na górze nad Karpaczem.

Nie nadążają za tempem życia władze, które pozwoliły na budowę chodnika w Nadolicach Wielkich, na środku którego rośnie drzewo. Zamiast poprawy bezpieczeństwa, stało się odwrotnie, bo trzeba schodzić na ruchliwą jezdnię, by drzewo minąć. Słyszę tłumaczenia, że projektant robił projekt za biurka. No ale czy wójt Czernicy albo starosta wrocławski tędy nie przejeżdżali, gdy kładziono kostkę chodnika? Czy na wycinkę trzeba czekać miesiącami, aż dojdzie do tragedii?

Życie wyprzedza też decydentów z urzędu marszałkowskiego w temacie kolei aglomeracyjnej. Mówią i mówią o niej od lat. Nawet że mamy jej zalążki. Tyle, że ludzie skarżą się naszej gazecie, że po godzinie 23, gdy wracają z pracy, kina, teatru, kawiarni, nie ma już żadnych pociągów z Wrocławia do podwrocławskich miejscowości. A te przecież na gwałt się rozwijają. Nawet nazywane są sypialniami Wrocławia. No więc do sypialni zwykle wraca się nocą. Jest to możliwe na przykład SKM w Trójmieście, gdzie ostatnie pociągi dojeżdżają przed godziną pierwszą. Podobnie część pociągów Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. A u nas dwie godziny wcześniej. I tak będzie też po 11 grudnia, kiedy wchodzi w życie nowy rozkład jazdy. Jako że nie od razu SKM, ŁKA i Kraków zbudowano może wiosną zacząć od pociągów, które wywiozą ludzi z Wrocławia do sypialni o północy?

Chcą nadążać za zdenerwowaną społecznością władze Środy Śląskiej. Jak wiadomo, koło miasta ma powstać zakład serwisujący silniki samolotowe. W potocznej świadomości samolot plus jego silnik równa się wielki hałas. I tego ludzie się boją. Poszli więc w niezbyt piękną pogodę pod średzki ratusz i protestowali chodząc po pasach na jezdni i blokując ruch. No więc burmistrz ze starostą zaprosili zainteresowanych na wyjazd do niemieckiego zakładu, gdzie też serwisuje się silniki lotnicze. Efekt tych wycieczek nie jest przesądzony. Na wszelki wypadek średzka policja zorganizowała dla uczniów kurs korzystania z przejść dla pieszych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska