Półkilogramowy bochenek chleba pszenno-żytniego w naszym regionie kosztuje średnio, według GUS, 2,50 zł. To prawie o jedną trzecią więcej niż np. w Świętokrzyskiem, gdzie za taki sam piekarze żądają tylko 1,78 zł. Dlaczego? Dolnośląscy piekarze tłumaczą, że to m.in. efekt wyższych niż w innych regionach kosztów pracy. Ale przyczyn jest więcej. Wystarczy spojrzeć na ceny paliw na stacjach benzynowych. Im bardziej na południe, tym wyższe.
- Drożeje prąd, gaz, paliwo, mąka - wylicza Lech Jędryka, piekarz i wiceprezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa Rzeczypospolitej Polskiej. - Jako producenci chleba jesteśmy na samym końcu łańcuszka.
I dodaje, że zboże stało się towarem, którym gra się na giełdach. Piekarze są więc uzależnieni od spekulantów.
- Czy pan wie, że w 2010 r. 160 mln ton zboża przerobiono na paliwo? Prawie sześciokrotnie więcej niż w 2009 r. Jesteśmy za mali, aby się temu przeciwstawić - żali się Lech Jędryka.
- W tym roku chleb podrożał już w granicach 10 proc. - szacuje właściciel jednej z legnickich piekarni. - I nie widać końca tej tendencji.
- Jestem przekonany, że za trzy miesiące ceny chleba wzrosną o 20 proc. - mówi Stanisław Kibało, właściciel wrocławskiej piekarni ,,Leśnicka" oraz prezes Dolnośląskiego Cechu Piekarzy i Cukierników.
Nic dziwnego, że piekarnie plajtują. Na tych, które przetrwały, coraz bardziej wymagający klienci wymusili rozszerzenie asortymentu. Gołym okiem widać to na rozpoczętych wczoraj Międzynarodowych Targach Chleba w Jaworze, gdzie spotykają się najlepsi w branży. Np. Barbara i Jan Krzyszczakowie ze Stasina wylansowali "chleb żytni prawdziwy wygnanowski pełnoziarnisty na zakwasie według chronionej receptury".
Na targach można też kupić m.in. sprowadzany z Litwy chleb Ajeru, wypiekany na liściach tataraku z domieszką marmolady jabłkowej i kminku.
Rok temu półkilogramowy bochenek pszenno-żytniego chle-ba kosztował na Dolnym Śląsku 2,13 zł. W październiku jego cena zaczęła rosnąć jak na drożdżach i zatrzymała się dopiero w marcu 2011 roku. Obecnie, według GUS, średnia cena wypiekanego w naszym regionie bochenka wynosi 2,50 zł. To najdrożej w Polsce.
Nie zmienia to faktu, że także u nas w hipermarketach można dostać tanie pieczywo po 0,99 zł za sztukę. Lech Jędryka, wiceprezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa Rzeczypospolitej Polskiej, odradza jednak taki zakup.
- Na rynku występuje chleb, wyrób chlebopodobny i pasza - mówi dosadnie Lech Jędryka. - Normalny chleb wymaga czasu, żmudnej fermentacji, trwającej dwa dni. W trzy godziny można zrobić coś z proszków, ale to nie będzie chleb.
Cena w okolicach złotego powinna stanowić dla klienta ostrzeżenie. Za te pieniądze nie da się, zdaniem piekarzy, wyprodukować zdrowego, prawdziwego pieczywa. Warto wnikliwiej przyjrzeć się etykiecie: powinny być na niej informacje o użytych w piekarni środkach spulchniających, takich, które nadają zapach, kolor lub po prostu przedłużają sztucznie okres spożycia.
Na Międzynarodowe Targi Chleba w Jaworze przyjeżdżają wystawcy, którzy jak ognia unikają tzw. polepszaczy i niczego nie cenią sobie bardziej od zakwasu. To on decyduje o smaku chleba.
Dolnoślązakom przestał już wystarczać jeden chleb zwykły. Chcą nowych smaków, polubili eksperymentowanie. Dlatego producenci prześcigają się w pomysłach.
Na przykład Paweł Ciążyński, który z braćmi prowadzi piekarnię w Gostyniu, wytwarza m.in. chleb cebulowy, a także chleb z ziarnami o nazwie Nasz Gostyński - typowo żytni, z pełnego ziarna, bez dodatków.
W dolnośląskich sklepach można spotkać chleb miodowy i chleb z kminkiem, słodowy i najróżnorodniejsze rodzaje żytniego. Jest chleb z rodzynkami. Powszechnie dodaje się dynię, soję, mak, siemię lniane, orzechy. Wszystko po to, by zaintrygować potencjalnego nabywcę.
Każdy rarytas zostanie doceniony. Na Międzynarodowych Targach Chleba w Jaworze ludzie ustawiali się wczoraj po przywiezione z Litwy ciemne bochenki wypiekane w kamiennym piecu według receptury z XII wieku i stygnące wolno przez 12 godzin po wypieczeniu.
Piekarze nie są jednak optymistami, bo chleb znika z niektórych domów. - Na śniadanie jemy płatki, a w południe wyskakuje się na hamburgera - zauważa Paweł Ciążyński.
Współpraca: Michał Kurowicki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?