Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego 25 grudnia obchodzimy Boże Narodzenie? I po co nam dwa dni świąt?

Agata Grzelińska
Do groty, gdzie leżał nowo narodzony Jezus, trzech króli doprowadziła nieznana astronomom gwiazda
Do groty, gdzie leżał nowo narodzony Jezus, trzech króli doprowadziła nieznana astronomom gwiazda Mateusz Wróblewski
Ewangelista Mateusz pisze, że Jezus narodził się w Betlejem Judzkim za panowania Heroda, jednak nie podaje konkretnej daty. Nie wspominają też o niej pozostali trzej ewangeliści. Dlaczego więc na całym świecie Boże Narodzenie świętuje się 25 grudnia? Dlaczego Polacy mają dwa dni świąt, Anglicy - tylko jeden, a mieszkańcy Mołdawii aż 12? Po co nam wigilia, opłatek? Kim byli pasterze u żłóbka? I jak to było naprawdę z gwiazdą, która zaprowadziła trzech króli do stajenki?

- Nie znamy faktycznej daty narodzenia Jezusa. Ewangelie, które nie są kroniką, ale przekazują prawdy religijne, o tym nie mówią. Nie podają tej daty także żadne inne pisma. W starożytności zresztą nie przywiązywano do tego wielkiej wagi - mówi ks. prof. dr hab. Józef Naumowicz z Instytutu Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Daty Bożego Narodzenia są zatem umowne. Pojawiły się w IV wieku, kiedy rok liturgiczny był już na tyle rozwinięty, że trzeba było uporządkować daty wszystkich świąt, nie tylko zmartwychwstania czy przemienienia, ale też narodzenia. I wtedy wybrano datę symboliczną. Zdecydowano się na 25 grudnia, bo ta data ma bogatą symbolikę światła i astronomiczną. To czas zimowego przesilenia, kiedy światło zwycięża nad ciemnością.

Przesilenie zimowe i początek astronomicznej zimy wypada 21 albo 22 grudnia, ale - jak tłumaczy ks. prof. dr hab. Józef Naumowicz z Instytutu Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego - w kalendarzu rzymskim, którym posługiwał się Kościół w IV wieku, miało ono na stałe wyznaczoną datę 25 grudnia.

- Do przesilenia zimowego dni są coraz krótsze, w ludziach jest coraz większe pragnienie światła, którego tak brakuje. To oczekiwanie na światło dobrze obrazuje wszystko, co działo się przed przyjściem Jezusa na świat, czyli oczekiwanie na Mesjasza - mówi ks. prof. Naumowicz. - Mesjasz w Starym Testamencie często nazywany jest "światłem", "światłością z wysoka" czy "słońcem sprawiedliwości", które wyzwoli ludzi z ciemności życia, wniesie w nie nadzieję i nowy sens.

Święta chrześcijańskie nieraz zastępowały te pogańskie. Zazwyczaj przyjmuje się, że tak też jest w przypadku Bożego Narodzenia - nałożyło się ono na pogańskie święto Narodzenia Słońca, które wypadało 25 grudnia. - Z tym że trzeba zaznaczyć: wobec symboliki światła miało to drugorzędne znaczenie - podkreśla ks. prof. Naumowicz. - Święto Słońca nie było pierwszorzędnym wśród pogańskich świąt, nie było też więc konkurencyjne dla chrześcijaństwa. Gdyby chodziło tylko o zastąpienie, znaleziono by w kalendarzu rzymskim kilkadziesiąt ważniejszych świąt. W wyborze daty 25 grudnia ważniejsza była symbolika Słońca, przemiany i zwycięstwa światłości nad ciemnością.
CZY W DNIU NARODZIN JEZUSA JOWISZ SPOTKAŁ SIĘ Z SATURNEM? CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE (KLIKNIJ)
Oprócz samej daty odnajdujemy też symbole światła w bożonarodzeniowej obrzędowości i zwyczajach. Bardzo ważnym elementem w opowieści o narodzinach Jezusa jest gwiazda. Ewangelia mówi o gwieździe, która przyprowadziła mędrców do Chrystusa. Do dziś nie wiadomo, czy autorowi chodziło o jakieś nadzwyczajne zjawisko astronomiczne, czy raczej o wewnętrzne światło, które wiodło magów do nowo narodzonego króla żydowskiego.

- Nie bardzo sobie wyobrażamy jakąś planetę czy gwiazdę, czy nawet układ gwiazd, który by tak wędrował, jak to opowiada ewangelia - przyznaje ks. prof. Naumowicz. - Wprawdzie niektórzy badacze twierdzą, że to była koniunkcja Jowisza i Saturna - dwóch największych planet, w dodatku w konstelacji Ryby i że zdarzyła się akurat w momencie narodzin Jezusa i wskazywała, że wydarzyło się coś ważnego. Jednak nawet jeśli tak było, ten układ gwiazd nie wędrował tak, by poprowadzić do miejsca, gdzie się narodził Jezus. A ewangelia mówi wyraźnie, że gwiazda doprowadziła mędrców do miejsca narodzin Jezusa i tam stanęła, więc albo to było coś zupełnie niezwykłego, albo chodzi bardziej o wewnętrzne światło jakiegoś oświecenia, które doprowadziło tych pogan do odkrycia Mesjasza.

Warto zatrzymać się chwilę przy postaciach mędrców czy magów, w tradycji chrześcijańskiej nazywanych też trzema królami.
- Mówi się też, że byli astrologami, więc znali się na gwiazdach. Jedyne, co wiemy z ewangelii, która nazywa ich magami, to że przyszli ze wschodu, a więc na przykład z Persji - opowiada ks. prof. Naumowicz. - Tam magami nazywano kapłanów religii zoroastryjskiej. Magowie to była specjalna kasta, która zajmowała się nauką i astronomią. Magami określano też badaczy nieba, stąd to określenie "astrolodzy", w znaczeniu astronomowie. Kim dokładnie byli, nie wiemy. Niektórzy pierwsi pisarze kościelni twierdzili też, że przybyli oni z Arabii, ponieważ stamtąd często przywożono wówczas złoto, kadzidło i mirrę, szczególnie różne pachnidła do cesarstwa rzymskiego.

Uczony z UKSW wspomina o jeszcze jednym symbolu światła zawartym w opowieściach narodzeniu Pana.
- Pierwsze opisy narodzenia Jezusa (nie w ewangeliach) wspominają, że Dziecię rodzi się w grocie. Gdy Józef zostawia tam Maryję, grota jest ciemna, a kiedy wraca, już po narodzinach Jezusa, grotę wypełnia światło - opowiada duchowny. - Już od Platona grota jest symbolem świata. Światło, które ją oświetla, przychodzi z zewnątrz. I tu też światłość, którą jest narodzone Dziecię, przyszła z zewnątrz i rozświetliła całą ciemność.

W polskiej tradycji bożonarodzeniowej ze światłem wiąże się wypatrywanie pierwszej gwiazdy na niebie, jako pamiątki owej betlejemskiej gwiazdy będącej znakiem, że Jezus już się narodził i dającej sygnał do rozpoczęcia wigilijnej wieczerzy. Innym typowo polskim symbolem, na pierwszy rzut oka mało związanym ze światłem, jest opłatek.- Opłatek, czyli specjalny chleb, też symbolizuje światłość. Betlejem jest nazywane "domem chleba". Jezusa zaś nazywamy "chlebem żywym". Opłatek przypomina nam Jezusa - "światłość świata". Wymaga też od nas wewnętrznej jasności. Bo żeby przyjąć to, co się w Betlejem dokonało, żeby przyjąć opłatek i się nim podzielić, trzeba przebaczyć, być życzliwym i dobrym wobec innych, jasnym wewnętrznie - tłumaczy wykładowca z UKSW.
O CZYM PRZYPOMINA PASTERKA? CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE (KLIKNIJ)
Świętujemy jednak nie tylko 25 grudnia, jak np. Anglicy, ale zaczynamy już 24 grudnia i trwamy w świętowaniu do 26 grudnia.
- Słowo "wigilia" po łacinie oznacza oczekiwanie. Przed każdym wielkim świętem w Kościele starożytnym był dzień przygotowania. Przed Wielkanocą to była późniejsza Wielka Sobota. Przed Bożym Narodzeniem też był dzień, w którym poszczono i modlono się więcej - mówi ks. prof. Naumowicz. - W polskiej tradycji wigilia zachowała szczególny charakter. Z jednej strony jest to dzień postu, a z drugiej strony - skoro pierwsza gwiazda przypomina o narodzeniu Jezusa - jest już powód do wspólnej radości, do świętowania. A wiadomo, że najbardziej cieszymy się przy stole. Musi być więc uczta, ale jednak uczta postna. Dodajmy, że przepisy nie wymagają już od nas postu, w wielu krajach podaje się indyka czy kaczkę - zauważa ks. Naumowicz.

Jeśli mowa o polskiej Wigilii, to nie można pominąć pasterki. I tu znów pojawia się symbol światła. Gdy wchodzimy do kościoła na mszę św. o północy, jest ciemno. Jasno robi się dopiero, gdy padają słowa o narodzeniu Jezusa.

- Pasterka przypomina, że pasterze, gdy w nocy zobaczyli światło, przyszli do groty, gdzie Jezus leżał w żłobie owinięty w pieluszki - mówi uczony. - Dla nas prawdziwe święto zaczyna się od pasterki, a w święto trzeba się cieszyć też dobrym jedzeniem.

Z drugim dniem świąt jest trochę jak z dawnym polskim weselem, które musiało trwać trzy dni albo nawet tydzień. W niektórych regionach tak jest zresztą do dziś.

- Świętowanie, celebrowanie wymaga czasu. Aby naprawdę świętować, trzeba stracić czas, trzeba mieć czas, żeby z kimś pobyć, porozmawiać. Drugi dzień w Polsce nie ma szczególnego charakteru. Jest właśnie po to, tak jak poniedziałek wielkanocny, żeby podkreślić wagę święta - tłumaczy duchowny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska