Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego 11-letnia Małgosia się nie skarżyła?

Małgorzata Moczulska
infografika: Maciej Dudzik
Małgosia ma 11 lat i śmiejące się, duże oczy. Ładna, otwarta, budzi sympatię. Aż trudno uwierzyć, że jej życie to pasmo nieszczęść, że tak bardzo skrzywdzili ją ci, w których powinna mieć oparcie. Była gwałcona przez dziadka, molestowana przez ojca i brata. Przez 6 lat koszmaru nikt jej nie pomógł. Sama też się nie skarżyła. Na szczęście do czasu...

Małgosia biega po placu zabaw i bawi się z koleżankami. Coś do nich pokrzykuje, śmieje się w głos. Od pierwszego wrażenia da się lubić. Kiedy się na nią patrzy, trudno uwierzyć, że życie zafundowało jej tyle nieszczęść, że tak bardzo skrzywdzili ją ci, w których powinna mieć oparcie, że to małe, drobne dziecko zniosło tak dużo. Za dużo...

- Wydaje się, że w końcu los się dla Gosi odmienił na lepsze - mówi Beata Galewska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Świdnicy. Młoda, pełna zapału do pracy, od lat próbuje odmienić los niechcianych przez rodziców dzieci. Ale nie zawsze wszystko układa się po jej myśli.
- Małgosią opiekują się teraz wrażliwi ludzie, jej oprawcy zostali zatrzymani. Mam nadzieję, że nikt jej już nie skrzywdzi - dodaje Galewska i zaznacza, że teraz przed rodzicami zastępczymi i przed Gosią wiele pracy, by kiedyś mogła normalnie żyć. - Mam nadzieję, że będzie jeszcze szczęśliwa - mówi pani dyrektor.

Życie Małgosi nie oszczędzało. Urodziła się w rodzinie, gdzie alkohol był nieraz ważniejszy od dzieci. Nieraz z trójką braci była świadkiem awantur i burd. Nieraz musieli kłaść do łóżka pijanych rodziców i jeść chleb z margaryną, bo lodówka świeciła pustkami. Musieli sobie radzić sami i radzili. Do czasu...
Kiedy Małgosia miała 5 lat, sąd postanowił zabrać ją z rodzinnego domu. Trafiła do rodziny zastępczej, do dziadka. Zawsze go lubiła, był miły, mówił do niej "wnusiu" i nie pił tak dużo jak mama i tato. Spali w jednym łóżku, bo dziewczynka miewała w nocy koszmary. Dziadek zgwałcił ją pierwszy raz, kiedy miała 5 lat. Dziewczynka nie rozumiała jeszcze, co się stało.

- Pamiętam ją, jak tu mieszkała - wspomina jedna z mieszkanek ulicy Polnej w Strzegomiu. - Urocze dziecko. Zawsze taka miła, dzień dobry powiedziała. Bawiła się na podwórku od rana do wieczora. Nigdy nie widziałam, żeby płakała. A pan Jerzy? Wydawał się dobrym dziadkiem. Nie mogę uwierzyć, że mógł tak krzywdzić to dziecko. Nie chce mi się wierzyć - dodaje.
Od dwóch tygodni nikt tu o niczym innym nie rozmawia. Część ludzi jest zszokowana i już wymierza karę oprawcom dziewczynki.

- Niech zgniją w więzieniu. Zwyrodnialcy! Zniszczyli życie tej małej - mówią.
Ale są i tacy, którzy wątpią, głośno zastanawiają się, czy Małgosia nie wymyśliła sobie tego wszystkiego, bo przecież nigdy nie było po niej widać, że jest krzywdzona, nigdy o tym nie mówiła.
- OK, ojciec pił, dziadek też czasem lubił, ale przecież to jeszcze nie znaczy, że pedofile, że ją gwałcili?! - twierdzą.

Małgosia nigdy nie płakała, nie mówiła, że ją krzywdzą

Małgosia nigdy się na dziadka nie poskarżyła. Na szczęście dla niej dwa lata później sąd zabrał ją z domu oprawcy. Trafiła do zawodowej rodziny zastępczej, gdzie miała mieć lepszą opiekę i mieszkać tam razem ze swoim rodzeństwem. Długo tam jednak nie została. Rodzina się rozwiązała. Potem był dom dziecka, kolejna rodzina, pogotowie opiekuńcze. Tułała się tak z miejsca na miejsce, nigdzie nie mając nawet namiastki domu. Może dlatego zaczęła odwiedzać tatę. Mimo że nadal bywał pijany, to przytulał ją, mówił, że kocha. Brakowało jej tego.

Czasem zostawała na noc. Wtedy dotykał ją, molestował. Trwało to kilka lat. Nadal jednak milczała. Nikomu się nie poskarżyła, nie poprosiła o pomoc. Rok temu to samo zrobił jej dwa lata starszy brat. W łazience kilkakrotnie zmuszał do czynności seksualnych i próbował zgwałcić. Kiedy któregoś dnia 13-letni Patryk po raz kolejny zaciągnął Małgosię do łazienki i zaczął rozbierać, coś w niej pękło. Zaczęła się szarpać, bronić, w końcu wybiegła stamtąd, krzycząc "gwałciciel!".

To zwróciło uwagę jej zastępczej mamy. Wcześniej kobieta przechodziła szkolenie, jak rozpoznać ofiarę przemocy seksualnej. Była wręcz na tym punkcie przewrażliwiona. Od razu zgłosiła sprawę do PCPR-u, a centrum zawiadomiło prokuraturę.

Małgosią zajął się psycholog. Początkowo dziewczynka utrzymywała, że nikt nie zrobił jej nic złego. Dopiero po kilkunastu dniach terapii zaczęła opowiadać o tym, co przez lata się z nią działo i dlaczego tak długo milczała.

Jakub Śpiewak z Fundacji Kidprotect.pl, zajmującej się problemem wykorzystywania seksualnego dzieci, twierdzi, że Małgosia i tak miała szczęście - jej sprawa ujrzała światło dzienne. Zdaniem Śpiewaka, krzycząc na brata, dała sygnał, który nie został zignorowany. Gdyby tak było, pewnie ta sytuacja nadal by trwała, a dziewczynka nad kolejnym wołaniem o pomoc zastanowiłaby się kilka razy.

- Ofiary często boją się, że nikt im nie uwierzy. Nie mają wystarczającego zaufania do opiekunów. Małgosia miała ich kilku. Być może z nikim tak naprawdę się nie zaprzyjaźniła. Proszę się nie dziwić, że milczała. W sprawach dotyczących kazirodztwa nie ma świadków, bo takie rzeczy dzieją się w czterech ścianach - mówi Śpiewak. - Tu są słowa ofiary i słowa kata - dodaje i podkreśla, że wykorzystywanie seksualne dziecka w rodzinie zwykle powtarza się systematycznie i przez dłuższy czas. Dlatego każdy przypadek ujawnienia takiego przestępstwa powinno się nagłaśniać, by dać odwagę tym, którzy się boją. By pokazać: można z tym walczyć i można sprawić, że winni zostaną ukarani. Dziadek i ojciec Małgosi trafili na dwa miesiące do aresztu. 61-letni Jerzy J. usłyszał zarzut gwałtu i kazirodztwa, 38-letni Lucjan P. - molestowania seksualnego. Obaj nie przyznają się do winy, ale jak zapewniają śledczy, dowody w sprawie są mocne. Grozi im do 12 lat więzienia. 13-letnim Patrykiem zajmie się sąd rodzinny.

W przyszłym tygodniu rusza Ogólnopolska Kampania przeciw Wykorzystywaniu Seksualnemu Dzieci. W miastach pojawią się plakaty, billboardy, będą reklamy telewizyjne.
- Mamy nadzieję, że uda nam się wielu otworzyć oczy, bo problem jest ogromny - mówi Monika Sajkowska z fundacji Dzieci Niczyje, która kampanię poprowadzi.

Z policyjnych statystyk wynika, że w ciągu 3 ostatnich lat 25 tys. dzieci zostało ofiarami przestępstw seksualnych. Zarejestrowane przypadki to jedynie część realnej skali zjawiska. Badania prowadzone w USA dowiodły, iż jedynie 5 procent przypadków kazirodztwa, o których dzieci powiedziały drugiemu rodzicowi, zostało zgłoszonych na policję. MM

Dzieci milczą latami, bo się boją, wstydzą i chronią tatę

O tym, dlaczego dzieci molestowane przez bliskich milczą, jak im pomóc i czy kazirodztwo staje się chorobą naszych czasów, rozmawiamy z Marią Keller-Hamelą, psychologiem z Fundacji Dzieci Niczyje.

Coraz częściej mówimy o dzieciach wykorzystywanych seksualnie przez ojca czy dziadka. Czy kazirodztwo staje się chorobą naszych czasów?
Związki kazirodcze znane były już w najstarszych cywilizacjach. Zmieniła się tylko nasza świadomość, że to coś złego. Kampanie społeczne pokazały, że z takimi patologiami należy walczyć. Bardziej wyczuleni na te tematy są nauczyciele, lekarze czy policjanci. Mogłoby być jednak jeszcze lepiej. Wciąż zawodzą bowiem sądy i prokuratura. Sprawy ciągną się miesiącami i kazirodca ma mnóstwo czasu, by "urobić" rodzinę. Efekt? Nierzadko wycieńczona psychicznie dziewczyna wycofuje zeznania.

Dlaczego dzieci często latami ukrywają tę tajemnicę?
Bo mają więcej powodów, by nie mówić niż mówić. One chronią rodziców. Zależność dziecka od rodziców sprawia, że ma ono utrudnioną możliwość obrony. Często wmawia sobie albo wmawia mu to wykorzystujący go rodzic, że nic złego się nie dzieje. Bierze na siebie odpowiedzialność i tłumaczy, że to się wydarzyło, bo ono zrobiło coś złego. Sprawcy często mówią ofierze, że nie może powiedzieć o tym nikomu, bo wtedy stanie się coś jeszcze gorszego. Dzieci są w pułapce i często muszą się do sytuacji przystosować.

Dlatego często nigdy o tym nie mówią...
Badania pokazują, że aż 33 procent kobiet wykorzystanych seksualnie w dzieciństwie nigdy nie ujawniło tego faktu. Prawie 70 procent dzieci nie powiedziało o tym w ciągu pierwszego roku od zdarzenia.

Jakie zachowania dziecka mogą wskazywać na to, że było lub jest molestowane?
Nadmierna erotyzacja dziecka, np. prowokacyjne i uwodzicielskie zachowania, nadmierna wiedza na temat seksu, powrót do ssania palca czy smoczka, lęki. Dziecko może też np. bać się kontaktów z ludźmi czy spać samo. To również poczucie winy, niska samoocena czy nawet myśli samobójcze.
Rozmawiała: M. Moczulska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska