Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla IPN - pomysły na nowe gry planszowe

Grzegorz Chmielowski
Janusz Wójtowicz
Niemcy stoją w kolejce grzecznie i sprawdzają, czy dobrze obwiązali dodatkowymi paskami swoje wypchane do maksimum torby podróżne. Rosjanie rozglądają się z rozdrażnieniem w oczach, nie ukrywając, że im się dłuży. Dziesięciu roześmianych Czechów wspomina wczorajsze pożegnalne piwo w swoim miasteczku. Popychają centymetr po centymetrze długaśne torby z kijami golfowymi, żartując ze wszystkich i wszystkiego.

Ten obrazek obserwowałem niedawno przez jakieś czterdzieści minut w kolejce do odprawy na lotnisku w Dreźnie - bez emocji i z rutyną starego kolejkowicza. Nie będę bowiem ukrywał, że mam w tej dziedzinie spore doświadczenie, sięgające lat sześćdziesiątych wieku minionego, kiedy to przyjeżdżałem z rodzicami na zakupy do Legnicy, gdzie tramwajem z dworca dojeżdżaliśmy do sklepu mięsnego przy ul. Wrocławskiej. Jaka to melodia? "Bądź jak kamień, stój i wytrzymaj. Kiedyś te kamienie drgną. I polecą jak lawina...".

Ale tak pokrzepiała kolejkowiczów swoim psalmem Krystyna Prońko dopiero w latach osiemdziesiątych. A tam, na Wrocławskiej, była beznadziejnie długa kolejka z nagrodą pocieszenia w postaci siatki, niekoniecznie wypchanej tym, po co się jechało dwadzieścia kilometrów.

Stojąc teraz w drezdeńskim ogonku, przypomniałem sobie grę planszową o nazwie właśnie "Kolejka", którą jakiś czas temu wydał Instytut Pamięci Narodowej, by pogłębić wiedzę młodego pokolenia na temat PRL. Rodzina idzie do sklepów, by walczyć o towar, wedle IPN ma być i śmiesznie, i straszno. W zasadzie tematu kolejek w rozmowach towarzyskich, jak i innych, należałoby zakazać. Tak, jak to uczyniliśmy z polityką. Bo kończą się tym samym, czyli awanturą. Młode pokolenie, podobnie jak IPN, lubi przekaz jasny i prosty: wtedy były w sklepach puste półki. Przynajmniej w tych, gdzie sprzedawano dobre i potrzebne towary. Ale może to i dobrze. Bo kogo dziś obchodzi, że owe puste haki sklepowe były tylko czubkiem góry lodowej, efektem teorii wziętej z księżyca albo i z dalszych planet, że na gospodarce najlepiej znają się działacze partyjni i urzędnicy. I to oni wiedzą, jak społeczeństwu zrobić dobrze. No właśnie...

Szkoda by było, gdyby IPN zatrzymał się na problemie kolejek. Może warto pomyśleć np. nad grą planszową "Nomenklatura" i obśmiać system obsadzania stanowisk od szefa po sprzątaczkę w urzędach, instytucjach, a nawet w gospodarce, ludźmi z partii rządzącej. Przecież wszyscy pamiętają, że brygadzista, dyrektor kopalni czy szkoły musiał być partyjny, żeby utrzymać się na stołku.

Proponuję też "Korupcję", czyli ile trzeba było dać w łapę za zwolnienie chorobowe, świadectwo maturalne, koncesję na piwo czy uratowanie prawka po jeździe na podwójnym gazie. Wygrywa ten, który zdobywa status rencisty-gastarbeitera na polu ogórków u Niemca.

A może gra planszowa "Makulatura"? Oddanie zebranych papierzysk do punktu skupu graniczyło z cudem. Bo albo zamknięty, albo za daleko, a w końcu dostał człowiek za to kilka groszy. Wśród kierowców hitem byłaby gra "Polskie drogi" z rosyjską ruletką, za którym zakrętem czai się patrol z radarem i która kałuża skrywa półmetrową dziurę w jezdni.

Szczegóły można IPN-owi dopowiedzieć bez kłopotu. Wydają się zresztą jakoś dziwnie bliskie nam tu i teraz, więc IPN-owska metoda poznawania PRL z pewnością byłaby skuteczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska