Jak podkreśla gazeta, przyczyną takiego stanu rzeczy jest m.in. starzenie się społeczeństwa przy jednoczesnej stagnacji statystycznej długości życia Polaków (kobiety - 82 lata, mężczyźni - 74 lata). Ale to nie wyjaśnia tak dużego skoku liczby zgonów.
Z opublikowanego kilka dni temu raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny „Sytuacja zdrowotna ludności Polski” wynika, że Polacy sami są sobie winni.
Dziennik wskazuje, że za utratę – jak to określają specjaliści – największej liczby lat przeżytych w zdrowiu odpowiadają głównie: palenie tytoniu, nieprawidłowa dieta oraz wysokie ciśnienie krwi. W 2017 r. czynniki ryzyka, na które mieliśmy wpływ, odpowiadały za utratę 37,3 proc. lat przeżytych w zdrowiu (bezpośrednio związane z dietą odpowiadały za 14,2 proc., palenie tytoniu za 17,2 proc.).
Ponadto Polacy nie leczą się – niemal co piąty chory na nadciśnienie stosował się tylko częściowo albo w ogóle nie stosował do zaleceń lekarza. W przypadku cukrzycy dotyczyło to 32 proc. pacjentów.
Dziennik dodaje, że na sytuację demograficzną wpływ ma nie tylko liczba zgonów, lecz także urodzeń.
„Ze wstępnych danych GUS wynika, że w 2018 r. urodziło się 388 tys. dzieci – o 3,5 proc. mniej niż w roku poprzednim. W 2017 r. był 5-proc. wzrost liczby pociech, które przyszły na świat. Okazał się on jednak nietrwały. Zdaniem demografów dobry wynik 2017 r. był przede wszystkim efektem tego, że możliwość skorzystania z programu „Rodzina 500 plus” w znacznym stopniu przyspieszyła decyzje prokreacyjne osób, które i tak chciały mieć kolejne dziecko. Rządowe świadczenia na dzieci nie wpłynęły znacząco na tych, którzy nie planowali posiadania potomstwa” - czytamy.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?