Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Murek, trener Gwardii Wrocław: Wszyscy marzyli o awansie, ale nie wyszło (ROZMOWA)

Jakub Guder
Jakub Guder
fot. Gwardia Wrocław
Chemeko-System Gwardia Wrocław przegrała półfinał play-off TAURON 1. Ligi mężczyzn z Norwidem Częstochowa, chociaż prowadziła w tym starciu 1:0 po niespodziewanym zwycięstwie na boisku rywala. U siebie - w drugim meczu - przegrała 2:3, a w trzecim, decydującym spotkaniu, nie miała już nic do powiedzenia i w niedzielę uległa 0:3. Teraz została jej walka o brązowy medal, ale to nie da upragnionego awansu do PlusLigi. Pierwsze spotkanie z Visłą Bydgoszcz o trzecie miejsce już w czwartek w Orbicie (godz. 20:30, wstęp wolny, transmisja w Polsacie Sport). Dzień po drugiej porażce z Norwidem rozmawialiśmy z trenerem Gwardii Dawidem Murkiem. Jaka będzie jego przyszłość w klubie?

Ochłonął już Pan po meczu w Częstochowie?(rozmawialiśmy w poniedziałek, dzień po meczu)
Wszystko siedzi w głowie. Najbardziej żałujemy chyba spotkania we Wrocławiu. Mogliśmy spokojnie zamknąć tę rywalizację, ale nam uciekła... Szkoda, bo przeniosło się to do Częstochowy. Oczywiście nie pojechaliśmy tam zakładając z góry, że nie da się wygrać. Chcieliśmy walczyć, ale czegoś zabrakło. Oni wyszli na fali. Najważniejszy był pierwszy set. Przegraliśmy na przewagi po naszych błędach. Nie było tak, że oni sobie wygrali.

Jaka była największa różnica między pierwszym meczem w Częstochowie, który wygraliście 3:0, a tym ostatnim?
W pierwszym meczu byliśmy naładowani, skoncentrowani na tym, co mamy zrobić. Graliśmy swoją, dobrą siatkówkę. Dlatego udało nam się wygrać na trudnym terenie. Potem przyjechaliśmy do Orbity na drugi mecz i wydawało się, że można zamknąć półfinał. Niestety zabrakło chyba koncentracji, o której cały czas powtarzamy. Nie utrzymaliśmy jej do końca. Można było skończyć tę rywalizację i dzisiaj cieszylibyśmy się z awansu do finału.

To, że w Orbicie było ponad 2000 ludzi to Wam pomogło czy spętało Wam nogi? Takiej frekwencji we Wrocławiu na klubowej siatkówce nie było od kilkunastu lat.
Zdaję sobie z tego sprawę. To pokazuje, że jest w tym mieście głód siatkówki i trzeba go podtrzymać. Widzieliśmy, co działo się na trybunach. Gdy ja grałem w siatkówce, mnie taka atmosfera podnosiła. Cieszyłem się z tego. Może są tacy zawodnicy, którym to przeszkadza...

Pana zawodnikom przeszkadzało?
Nie. Gdy wychodzisz na boisku przez moment jest napięcie, ale potem wszystko schodzi. Koncentrujesz się na przeciwniku.

Jak Pan sobie tłumaczy początek tie-breaka we Wrocławiu i wynik 1:7? Trochę to wyglądało tak, jakby to poszło za Wami potem do Częstochowy.
Na tym poziomie ciężko odrobić takie straty. Może w kobiecej siatkówce jest to bardziej realne, gdyż tam większe jest falowanie gry...

Po tych trzech meczach z Norwidem już Pan wie, że dziś zrobiłby Pan coś inaczej? Podjął inne decyzje?
Trochę za wcześnie o tym mówić, ale wydaje mi się, że nie. Mieliśmy plan, ale nie wyszło. Może to kwestia wspomnianej koncentracji, ale może też - u niektórych - przemotywowanie. Czasem jest problem, gdy narzucamy sobie zbyt dużą presję. To nas później przygniata.

Liczyliście na własną, mocną zagrywkę? To nie wyszło?
Bardziej skupialiśmy się na tym, aby przytrzymać u siebie serwis rywala. Nie oddawać bezpośrednich punktów i grać na wysokiej piłce. Mieliśmy z tym problem.

Gdzie Pan się lepiej czuje - pracując z kobietami, czy z mężczyznami?
Lepiej... Tak bym na to nie patrzył. Trudno to porównać. U kobiet potrzebne jest więcej cierpliwości. U facetów możemy coś powiedzieć krócej, bardziej po męsku, zwłaszcza kiedy pracuje się z doświadczonymi zawodnikami, tak jak ja teraz w Gwardii. Oni wiedzą, co mają robić i tylko trzeba to poukładać i trzymać "w kupie".

Zna Pan swoją przyszłość?
Nie.

A chciałby Pan dalej pracować we Wrocławiu?
Wszystko przed nami. To chyba też zależy od tego, jak zakończymy ten sezon (Gwardia gra jeszcze o brązowy medal - przyp. JG). Wszyscy marzyli o awansie, ale nie wyszło. Trzeba wyczyścić głowy i zebrać siły na walkę o brąz.

Akademia Gwardii Wrocław pozyskała TAURON jako sponsora tytularnego. Trudny jest przeskok z juniorskiej siatkówki, do seniorskiej I ligi? To duża przepaść?
Myślę, że to nie jest wielki przeskok, poziom, do którego ciężko się dobić, ale ci chłopacy potrzebują czasu. To nie jest tak, że przyjdą do nas i będą trenować jak równy z równym. Mamy przecież u siebie siatkarzy grających w przeszłości w PlusLidze. Wszystko wymaga czasu. Nawet kiedy moje pokolenie zdobyło złoty medal mistrzostw świata juniorów, to potem trudno nam było cokolwiek wygrać w seniorskiej reprezentacji. Nie mieliśmy żadnych sukcesów, a ma szczeblu juniorskim byliśmy najlepsi na świecie i w Europie.

Kto wygra w tym roku siatkarską Ligę Mistrzów?
W finale mistrzostw Polski prowadzi Jastrzębski Węgiel i musi zrobić tylko jeden krok, by zdobyć ten tytuł (Jastrzębie wygrało ostatecznie trzeci mecz i zdobyło złoto - przyp. JG). Jeszcze bym jednak poczekał, bo ZAKSA to charakterny zespół i może z tego wyjść. Widzę jednak, że trochę im ciężko. Może odczuwają już fizycznie ten sezon. W Lidze Mistrzów będzie całkiem inne granie. Czeka nas ciekawy pojedynek. Koncentracja też będzie inna, bo do wygrania jest coś wielkiego.

Kamila Żuk w studiu Gazety Wrocławskiej (WIDEO)

od 16 lat

Warto obejrzeć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska