Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Jackiewicz - tragiczna historia sprzed lat

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Wrocławianin Dawid Jackiewicz będzie w nowym rządzie ministrem skarbu
Wrocławianin Dawid Jackiewicz będzie w nowym rządzie ministrem skarbu Tomasz Hołod
Dawid Jackiewicz będzie w nowym rządzie ministrem skarbu - zapowiedziała przyszła premier Beata Szydło. A nasi Czytelnicy pytają, jak skończyła się sprawa tragicznego wydarzenia z udziałem Jackiewicza sprzed dziewięciu lat. Zmarł wówczas mężczyzna, pchnięty na ulicy przez posła. Prokuratura stwierdziła, że Dawid Jackiewicz działał w obronie koniecznej.

W grudniu 2006 roku zmarł człowiek, uczestnik scysji z udziałem ówczesnego posła PiS Dawida Jackiewicza. W 2007 roku prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie. Uznała, że doszło do „nieumyślnego spowodowania śmierci”, jednak – jak ocenili śledczy - poseł bronił się przed atakiem, więc przestępstwa nie popełnił. Krótko mówiąc, uznano że była to obrona konieczna. W 2008 roku zażalenie na tę decyzję odrzucił Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Uznał, że prokuratura zbadała sprawę wystarczająco wnikliwie.

Główny problem tej sprawy, to brak świadków. A prokuratura – co w tego typu sytuacjach nie zdarza się często – szukała ich nawet poprzez ogłoszenia w mediach.

Dramat zaczął się autobusie, którym jechała żona pana posła z synem. Obcy mężczyzna miał zaczepiać chłopca w bardzo nieprzyjemny sposób. Żona posła wysiadła z autobusu koło sklepu Piotr i Paweł przy ul. Świeradowskiej. Niedługo potem na przystanku pojawił się sam Jackiewicz. A zaczepiający chłopca człowiek zniknął.

Chwilę później, gdy poseł z rodziną wracał do domu, jego żona zobaczyła w mijanym autobusie kogoś, kto jej zdaniem był napastnikiem. Autobus stał na pętli przy Świeradowskiej. Poseł wszedł do środka, poprosił kierowcę o wezwanie policji i zamknięcie drzwi. Tak, by mężczyzna nie mógł wyjść. Ten jedna zdążył wybiec z autobusu. W ocenie Jackiewicza, szedł w stronę samochodu, w którym byli syn i żona posła.

Jackiewicz wysiadł więc z autobusu i zagrodził drogę mężczyźnie. Tego co działo się później nie widział żaden świadek. W każdym razie, do nikogo takiego nie dotarły ani policja, ani prokuratura.
Wydarzenia znamy tylko z relacji posła. "Czego chcesz ode mnie i od mojej rodziny" - miał zapytać Jackiewicz. Napastnik – to najważniejszy moment całej historii – zamachnął się wówczas ręką, jak relacjonował to Jackiewicz.
Prokuratura przyjęła, że tak właśnie było. Nie ma żądnego dowodu, który zaprzeczyłby tej wersji.

Właśnie broniąc się przez tym zamachem, poseł miał odepchnąć mężczyznę. Miał go uderzyć w podbródek "ze średnią siłą". Mężczyzna zatoczył się i upadł na ziemię, uderzył się w głowę. Po kilku dniach zmarł w szpitalu.

Pełnomocnik rodziny pokrzywdzonego w tej sprawie mężczyzny – mecenas Krzysztof Bonar – walczył o to by, wznowić umorzone śledztwo.
W 2008 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu ocenił jednak, że prokuratura prowadziła śledztwo właściwie i wyciągnęła prawidłowe wnioski. Nie udała się też próba zainteresowania sprawą ministra sprawiedliwości. Zgodnie z prawem, miałby on możliwość wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego. Był rok 2008. Zaczynały się rządy Platformy Obywatelskiej. Ale postanowienie wrocławskiego sądu ostatecznie zamknęło próby dochodzenia co wydarzyło się w grudniu 2006 roku na przystanku przy Świeradowskiej.

Dawid Jackiewicz ma 42 lata. W wyborach samorządowych w 2002 r. był wiceszefem sztabu wyborczego Rafała Dutkiewicza. Sam w 2005 roku został posłem, a w 2007 roku - wiceministrem skarbu. W wyborach samorządowych w 2010 r. bezskutecznie ubiegał się o urząd prezydenta Wrocławia. W 2014 roku został europosłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska