Kara jest dość surowa, bowiem zarówno Dawid B., jak i jego obrońca liczyli na karę więzienia w zawieszeniu. Tymczasem sędzia Jacek Golmont z Sądu Rejonowego w Łodzi uznał, że oskarżony nie zasługuje na taka karę. Ponadto Dawida B. skazano na naprawienie szkody w wysokości 23 tys. zł, które solidarnie, razem z dwoma inny mi oskarżonymi, ma przekazać pokrzywdzonemu.
- Dawid B. pełnił funkcję kierowniczą, był „głową” tego procederu. To on zorganizował spotkanie, zwabił pokrzywdzonego do samochodu i zażądał wydania pieniędzy. To nie było nieporozumienie między wspólnikami, jak przekonywał obrońca, lecz zwyczajny, bandycki napad - zaznaczył sędzia Golmont uzasadniając wyrok.
Król dopalaczy znów na ławie oskarżonych. Próbował uprowadzić swojego wspólnika
Króla dopalaczy nie było na ogłoszeniu wyroku, natomiast wcześniej, podczas mowy końcowej, stwierdził: - Chodziło mi jedynie o to, żeby postraszyć pokrzywdzonego, tak aby oddał mi pieniądze. Znałem go od dawna i wiedziałem, że to jedyny sposób na odzyskanie gotówki.
Proces Dawida B., "króla dopalaczy", rozpoczął się w Łodzi [ZDJĘCIA]
Także jego obrońca, adwokat Bronisław Muszyński, zdawał się bagatelizować sprawę. Przekonywał, że ze strony oskarżonych był to jedynie wybryk spowodowany tym, że naoglądali się filmów gangsterskich. - Mam, niestety, głupie podejrzenie, że gdyby oskarżonym był zwykły Jan Kowalski, a nie człowiek nazywany w mediach królem dopalaczy, to kara, jakiej zażądał prokurator, z pewnością byłaby mniej surowa - zaznaczył mecenas Muszyński. I poprosił, aby jego klient otrzymał karę w zawieszeniu. Wspomniany prokurator to Sebastian Mrowicki, który dla Dawida B. zażądał dwa i pół roku więzienia. Wyrok nie jest prawomocny i obrońca króla dopalaczy z pewnością się od niego odwoła.
Jedynym wygranym wydaje się być Łukasz K., któremu w dniu ogłoszenia wyroku, żona miała urodzić dziecko! Wyjaśnił, że po napadzie zmienił się nie do poznania: ożenił się, podjął pracę dorywczą i utrzymuje rodzinę. Wyraził skruchę i przeprosił za to, co się stało. I sąd docenił jego postawę, bowiem skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i na 2 tys. zł grzywny. Trzeci oskarżony, Jacek C., został skazany na dwa i pół roku więzienia. Dawid B. ma jeszcze jeden proces. W Sądzie Okręgowym w Łodzi odpowiada za produkcję i handel dopalaczami. W sprawie tej jest ponad 50 pokrzywdzonych.
Fakty |
W procesie tym prokuratura zarzuciła 28-letniemu Dawidowi B. porwanie wspólnika Bar-tosza Ś., którego zmusił do wydania 14,8 tys. zł i paczki z dopalaczami wartej 2 tys. euro. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadali wynajęci uczestnicy porwania: 27-letni Łukasz K. i 24-letni Jacek C. Do porwania Bartosza Ś. doszło wieczorem 30 czerwca 2014 roku na parkingu przy centrum handlowym Pasaż Łódzki przy al. Jana Pawła II w Łodzi. Jego przyczyną miało być to, że Bartosz Ś. dostał od króla dopalaczy 80 tys. zł od węgierskiego kontrahenta na zakup chemikaliów do produkcji dopalaczy i nie zobaczył ani towaru, ani pieniędzy. Bartosz Ś. przyjechał na spotkanie z będącą w ciąży narzeczoną Małgorzatą F., która została w swoim aucie. Kiedy Bartosz Ś. wszedł do auta Dawida B. i usiadł na przednim siedzeniu, nagle jakiś napastnik złapał go od tyłu za szyję. I tak zaczęła gehenna Bartosza Ś. wp |
Zobacz filmowy skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia - 7 marca - 13 marca 2016 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?