Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy bardzo lubią rywalizację

Marek Krajewski
Fot. Paweł Relikowski
Z pisarzem Markiem Krajewskim rozmawia Jacek Antczak

Wysyłał Pan SMS-a na... siebie i swoje kryminały w plebiscycie na wydarzenia i ludzi dekady?
Nie wysyłałem, ale przyznam szczerze, że moja rodzina i bliscy na mnie głosowali.
Nie starczyłoby, musi Pan mieć znacznie więcej wielbicieli wśród Czytelników. Pana seria kryminałów zajęła 2. i 5. miejsce w kategoriach "Literacki i Teatralny Hit Dekady" w Polsce i na Dolnym Śląsku.

Pana książki musiały tylko uznać wyższość wydarzeń teatralnych. W kategorii "Człowiek Dekady" był Pan na 5. miejscu.
Wspaniała informacja - czuję się bardzo dowartościowany, dziękuję głosującym.

Co Pan sądzi o tego typu plebiscytach czy rankingach? To dobra zabawa?
Jak najbardziej. Ludzie z natury lubią wszelkie współzawodnictwo, tworzenie list przebojów czy rankingów. Mnie jako czytelnikowi gazet też się takie akcje podobają.

A jako pisarzowi?
Pisarz, który, jak w moim przypadku, przynależy do kultury popularnej, powinien dbać o to, by pojawiać się w mediach. A tego typy plebiscyt to świetny sposób przypomnienia o sobie i swojej twórczości. Zatem jako człowiek uczestniczący w kulturze zarówno biernie, jak i czynnie jestem jak najbardziej za.

A Pana typy? Kto był dla Pana "Człowiekiem Dekady w kulturze" na Dolnym Śląsku?
Mam zasadę, że nie oceniam moich kolegów po piórze i ludzi kultury, więc i w tym przypadku będę konsekwentny. Natomiast za Człowieka Dekady na Dolnym Śląsku uznaję panią profesor Alicję Chybicką, powody są oczywiste i nie muszę uzasadniać swego wyboru - to wspaniała osoba dogłębnie rozumiejąca ludzkie cierpienie.

Ostatnio został Pan "Przyjacielem Euro 2012".
Ten tytuł jest dla mnie ogromnym honorem. Cieszę się, że znalazłem się w elitarnej grupie 12 osób z czterech miast - organizatorów mistrzostw Europy - oraz 50 wybitnych polskich postaci, które będą promowały imprezę. Był to dla mnie zaszczyt, że mogłem zasiąść obok i porozmawiać z Włodzimierzem Lubańskim i Andrzejem Szarmachem - bohaterami mojej młodości czy znakomitym bramkarzem Tomaszem Kuszczakiem.

Niech Pan powie szczerze, że przy okazji stał się Pan szczęściarzem, który nie będzie miał problemu, jaki dotknie kilku milionów kibiców. Dostanie Pan bilety?
Nie pytałem o to, ale nie ukrywam, że po cichu na to liczę. Nie jestem pewien na 100 procent, ale mam nadzieję, że ten tytuł wiąże się z takim przywilejem. Gdyby to szczęście mnie nie dotknęło, to wpisałbym się na listę chętnych na zakup biletów, licząc na łut szczęścia. Nie wyobrażam sobie, by mieszkać we Wrocławiu i nie być na Euro. To dla takiego zapalonego kibica jak ja sytuacja niezbyt przyjemna.

Co Pan zrobi, by za 10 lat znaleźć się w czołówce plebiscytu na Człowieka 20-lecia XXI wieku?
To nie zależy ode mnie, lecz od moich Czytelników. Postaram się jednak tak pracować żeby o mnie nie zapomnieli.

Pierwszy raz w tej dekadzie przypomni Pan o sobie już w maju.
Tak, wtedy ukaże się powieść pt. "Liczby Charona".

Przy kolejnych książkach ma być jeszcze ciekawiej dla Czytelników z Wrocławia.
Tak, ponieważ polski, powojenny Wrocław w kolejnych książkach zagra bardzo ważną rolę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska