W niedzielę ministerstwo poinformowało o zaledwie sześciu nowych przypadkach koronawirusa na całym Dolnym Śląsku, w sobotę było ich 19, w piątek - 16. Tak niski wskaźnik nowych zachorowań mieliśmy poprzednio w połowie marca, gdy epidemia w Polsce dopiero się zaczynała. Niedziela była pierwszym od marca dniem, gdy w samym Wrocławiu nie było ani jednego nowego zakażenia.
Eksperci przestrzegają. To dobre wiadomości, ale jeszcze nie czas na świętowanie końca epidemii. Za kilka dni zakażonych może bowiem znów przybywać w większym tempie po tym, gdy rząd zdecydował się na kolejne etapy łagodzenia ograniczeń mających uchronić nas przed zakażeniem. - Spodziewam się wzrostu zachorowań po kolejnym etapie odmrożenia gospodarki – mówił w niedzielę w Radiu ZET dr Paweł Grzesiowski, immunolog. Tłumaczył, że skutków odmrażania gospodarki w postaci nowych zakażeń możemy spodziewać się w ciągu trzech tygodni od momentu złagodzenia obostrzeń. - Mamy prawdopodobnie dużo ludzi, którzy uznali, że skoro nie doszło do jakiejś katastrofy w ciągu marca i kwietnia to znaczy, że cała ta historia z wirusem jest nieco przerysowana. Te osoby zaczynają bagatelizować zagrożenie - zauważył Grzesiowski. - Myślę, że przez najbliższe dwa, trzy lata nie będziemy mogli wrócić do takiej zupełnej normalności w rozumieniu zapomnienia o tym, że w ogóle jakiś wirus się pojawił - dodał.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?