Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy poseł to tylko android czy zwykły człowiek z krwi i kości

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas Paweł Relikowski
Na początku chciałem zapiać z zachwytu, że spełniają się marzenia naszej byłej pani senator, a obecnie liderki Stowarzyszenia Wiedzy Obywatelskiej Marii Berny o wcześniejszym układaniu list wyborczych.

Pani senator wielokrotnie mnie przekonywała do tej idei. I nie musiała zbytnio się trudzić, bo uważam, że to pomysł doskonały. Dzięki temu bowiem wyborcy mają czas na dokładniejsze przyjrzenie się kandydatom. Marzyło nam się publikowanie list nawet z rocznym wyprzedzeniem, ale i to kilkumiesięczne, które obserwujemy, daje nadzieję. W wielu ugrupowaniach jawnie na ten temat dyskutuje się już teraz, nawet przed ogłoszeniem terminu jesiennych wyborów parlamentarnych.

Szczerze powiem, nie wiem tylko, dlaczego prezydent Najjaśniejszej RP tak z tym zwleka. Oczywiście są partie, które chyba jeszcze kurczowo trzymają się wzorca leninowskiego i one nie zmierzają za wcześnie upubliczniać nazwisk. Na przykład Wacław Martyniuk z SLD twierdzi, że najpierw trzeba przygotować dobry program, a potem układać listy, bo nazwiska nie są najważniejsze. Przygotować program? A do tej pory to państwo z lewicy działają według rozkładu jazdy PKP czy widzimisię szefa Grzegorza, który tańczy i haftuje i pięknym stara się być?

Do programów to ja bym się nie przywiązywał, bo partie na ogół ich nie realizują. Wszyscy bowiem generalnie chcą by nam było lepiej, tylko jeszcze nikomu za bardzo nie wyszło. A listy wyborcze pokazują natomiast, kto i co może dla nas zrobić. Widząc twarze Bogdana Zdrojewskiego, Dawida Jackiewicza czy Janusza Krasonia wiem, z kim mam do czynienia i na co każdego z tych panów stać. I nie będę pisał na co, bo to pozostawiam Państwa ocenie.

Na przykład taki poseł Robert Węgrzyn z Kędzierzyna-Koźla. Dwa dni temu oglądałem jego występ telewizyjny, w którym wręcz błagał Donalda Tuska, by ten wystawił go na listę wyborczą. Tak skamlał, że aż żal mi człowieka. A z drugiej strony pomyślałem sobie: chłopina tak rwie się do pracy w parlamencie, że aż miło. Nie błaga: weźcie mnie do Sejmu, on tylko chce powalczyć, nawet z ostatniej pozycji. Na miejscu premiera dałbym mu szansę, choć wiem, że daleko mu do ideału parlamentarzysty. Bo to ten poseł co zasłynął stwierdzeniem: Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył.

Jak byłem trochę młodszy, to o takim wystąpieniu mówiło się, że walnął jak łysy grzywką o beton. I przepraszam od razu wszystkich owłosionych inaczej, gdyby ich w dobie hiperpoprawności to powiedzenie nieco zniesmaczyło.

No właśnie. Czy poseł ma być tworem sztucznym, androidem - robotem przypominającym człowieka czy też człowiekiem z krwi i kości, który czasami chlapnie głupstwo. Zgadzam się z tym, że od parlamentarzysty powinno wymagać się wyższych standardów. Sam o to walczę, ale nie odbierałbym im prawa do błędu. Oczywiście, poza stwierdzeniami, które nawołują do przestępstw.

Ale bez przesady. Jak słuchałem posła Węgrzyna, to miałem wrażenie, że nie jest on żadnym homofobem, a ma pewne wątpliwości i pytania. Myślę, że jak my wszyscy. Gdy padają kwestie o naszej hiperpoprawności, to zawsze mi się przypomina najlepsza sonda dziennikarska, jaką w życiu widziałem. O rasizmie. Pamiętają Państwo czarnoskórego dziennikarza Briana Scotta, który karierę zrobił w radiu RMF? Otóż, pewnego dnia wziął mikrofon i kamerę i poszedł pytać się Polek w średnim wieku o to, czy są rasistkami. Wszystkie stanowczo mówiły: nie, w życiu.

Wtedy padało drugie pytanie: A chciałaby pani mnie za zięcia? Zobaczyć miny zagadniętych: bezcenne. A odpowiedzi w stylu: no właściwie...., wie pan... Ano właśnie. Gadać my sobie możemy, życie nas zawsze zweryfikuje. Tak samo z posłem Węgrzynem czy zapomnianą trochę posłanką Anitą Błochowiak, która podczas posiedzenia sejmowej komisji do spraw afery Rywina chlapnęła: "Mówi się, że pedały też". To o tych, którzy nosili kolorowe skarpetki - jakby Państwo nie pamiętali.

I mówiła to posłanka lewicy, która na swojej stronie internetowej ma na zakładce "Program" zapisane takie zdanie: "Zobowiązujemy się ściśle przestrzegać praw i wolności obywatelskich, stanowczo przeciwstawiać się wszelkim przejawom dyskryminacji, rasizmu, antysemityzmu i homofobii". No to jest homofobem, czyli nie lubi homoseksualistów, czy jej się tak coś wyrwało bez sensu?

I właśnie dlatego warto ogłaszać listy kandydatów do parlamentu dużo wcześniej. Byśmy mieli czas lepiej ich poznać. Nie tylko na zasadzie, bo kiedyś coś tam powiedział. Gdybym ja upublicznił moje nagrania z politykami, którym podczas wywiadów coś się wyrwało, to lekko by się Państwo zdziwili. Nigdy tego nie zrobię, bo to nie fair. I wyrwane z kontekstu, i nie oddaje poglądów człowieka. Pani senator, warto walczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska