Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy klonowanie wyleczy raka i bezpłodność? (ROZMOWA)

Maciej Sas
Kilka dni temu media na całym świecie obiegła wieść, że badacze z Oregonu sklonowali ludzki zarodek. Czy to szansa na skuteczne leczenie chorób genetycznych? Jakie zagrożenia się z tym wiążą? Z prof. Stanisławem Cebratem, kierownikiem Zakładu Genomiki Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawia o tym Maciej Sas

Wielkim sukcesem został okrzyknięty wynik badań naukowców z Oregonu. Co tak naprawdę zrobili i jakie to ma znaczenie praktyczne?
Określenie "sklonowano ludzki zarodek" nie jest precyzyjne. Oni, tak z grubsza biorąc, powtórzyli eksperyment, który doprowadził przez 17 laty do urodzenia się owcy Dolly. Tu wzięto ludzką komórkę jajową, usunięto z niej jądro, czyli jej materiał genetyczny, i doprowadzono do połączenia się tej komórki z fibroblastem - to komórka somatyczna człowieka (wszystkie komórki organizmu, z wyjątkiem płciowych - przyp. MS). Informacja cytoplazmy, czyli reszty komórki jajowej, przeprogramowała jądro komórki somatycznej w ten sposób, że jej pamięć sięgnęła znów do początku, do zygoty (komórka powstała po zapłodnieniu - przyp. MS). W ten sposób stworzono coś w rodzaju zygoty, z tym, że - podkreślmy - tą informacją początkową nie była informacja z jądra komórki jajowej i plemnika (jak to jest przy zapłodnieniu), ale z dojrzałej komórki somatycznej.

Co wskutek tego zaczęło się dziać?
Wygląda to tak, jak normalny zarodek ludzki, a więc najpierw jest morula, taki zlepek komórek. Wydawałoby się, że jest niezorganizowany, ale to tylko pozory. Te komórki zaczynają się zbierać na powierzchni, tworząc pęcherzyk - blastocystę. Na tym etapie badacze z Oregonu zatrzymali proces i z uzyskanych komórek wyprowadzili z tego zarodka linię komórek macierzystych. One są omnipotencjalne, co znaczy, że można je zróżnicować, przekształcając w dowolną komórkę organizmu lub w dowolną tkankę.

To znakomita informacja, bo na bazie wyników tego doświadczenia można stworzyć terapie pozwalające leczyć ludzi cierpiących na choroby genetyczne, dzisiaj niepoddające się leczeniu.
Rzeczywiście, teoretycznie to zmierza do terapii transplantacyjnej i różnego typu specyficznych terapii genowych. Można wyprowadzić od chorego linię komórek zdrowych i zastąpić nimi tę wadliwą. Ona się idealnie zgadza z tkanką chorego, bo genetycznie jest taka sama. Pojawiają się jednak poważny problem natury etycznej. Na początku mamy zarodek, z którego potencjalnie mógłby się rozwinąć człowiek - gdyby go implantować do macicy. Jest też problem natury prawnej - trzeba przedefiniować, co nazywamy poczęciem. Jeżeli jest to połączenie gamet - komórki jajowej i plemnika - czyli zapłodnienie komórki jajowej, to w przypadku tego eksperymentu nie mamy z tym do czynienia. Ale potencjalnie jest przecież poczęty człowiek (tyle że wskutek manipulacji genetycznej). Ten dylemat prawny trzeba rozwiązać.

Część naukowców ogłosiła te badania wielkim sukcesem. Ale przecież nie zawsze udaje się komórki macierzyste "zmusić", by rozwijały się tak, jak my tego chcemy...
Zajmowanie się komórkami macierzystymi to wyjątkowo trudna rzecz. W innych badaniach naukowcy starają się cofnąć w rozwoju zróżnicowane już komórki po to, by potem pchnąć je na inne tory. Nie możemy stwierdzić, że problem został rozwiązany. Nawet wśród znawców problemu istnieje sprzeczność - jedni uważają te badania za wielki krok cywilizacji, inni obawiają się, że to może być bardzo niebezpieczne.

Dlaczego?
Dlatego, że poświęcamy życie jednego, potencjalnie mogącego się urodzić człowieka dla ochrony życia innego. A to w naszej kulturze do tej pory nie było akceptowane.

Chyba jednak jest akceptowane, przynajmniej przez część środowiska, skoro badania są prowadzone z coraz większą energią.
Oczywiście, to nie są pierwsze takie próby. Zresztą, ten sam zespół opublikował już wyniki kilku podobnych eksperymentów, które kończył na nieco wcześniejszym etapie. Podobne badania prowadzone są w wielu innych ośrodkach. Wcale się nie zdziwię, jeśli za jakiś czas usłyszymy informację, że człowieka sklonowano i urodził się.

Jest alternatywa dla tej metody zdobywania "części zamiennych dla człowieka"?
Można wykorzystać inne komórki macierzyste, bo nie tylko embrionalne są takimi, z których można wyprowadzić odpowiednią linię, można też cofnąć komórki już zróżnicowane i przekierować je na inne tory różnicowania. Ale te metody są jeszcze trudniejsze.

Ale te embrionalne są podobno "lepsze".
One są omnipotencjalne, mówi się więc, że można z nich wyprowadzić wszystko. Ale z całą pewnością nie jest tak, że za rok będziemy mogli wyniki tych badań wykorzystywać w gotowych terapiach. Droga do tego jest bardzo długa. Wiele rzeczy robi się na ślepo, pytań jest dużo. Niewykluczone na przykład, że przy rozwoju i użyciu takich komórek może dojść do nowotworzenia, jak to się zdarza przy niektórych terapiach genowych.

Czyli pozbywamy się groźnej choroby, w zamian wysadzając w organizmie bombę w postaci nowotworu?
Tak mogłoby się stać. Ale jeśli o to chodzi, podejrzewam, że w przypadku nowych terapii genowych postępowanie będzie wyjątkowo ostrożne. W przeciwieństwie do tego, co się dzieje w przypadku zapłodnienia in vitro. Tam wszyscy coś robią zgodnie z procedurami, ale bez jakiejkolwiek kontroli, "na hurra". Klonowanie to ciągle eksperyment naukowy ściśle kontrolowany, nie tylko wewnątrz laboratoriów, ale i przez ludzi z zewnątrz.

W Pana słowach słyszę wątpliwości dotyczące skuteczności tego, co ludzie chcą osiągnąć dzięki klonowaniu. Pokazuje Pan też, że ten genom jest bezpowrotnie zmieniony. To też może rodzić konsekwencje. Jeżeliby użyto komórek, w których genom został zmieniony, to powrotu nie ma.

Niektórzy genetycy mówią, że w Polsce brakuje unormowań prawnych związanych z takimi eksperymentami. Wszystko dzieje się więc w chaosie prawnym. Podobno mamy dobre prawo chroniące człowieka od chwili poczęcia. Rzecz w tym, że dopuszczalne są manipulacje z zarodkiem ludzkim. Jeżeli eksperymentator udowodni, że badanie nie jest zagrożeniem zdrowia i życia zarodka, może robić właściwie co chce. Gdyby jednak to samo chciał robić na myszach, to nie może bez właściwego zezwolenia - tego zabrania ustawa o Genetyczne Modyfikowanych Organizmach (GMO).

Chce Pan powiedzieć, że wszystko, czego nie wolno badać na zwierzętach, można sprawdzić na ludzkich zarodkach?
Paradoksalnie tak to wygląda. W ustawie o GMO jest napisane: "za wyjątkiem człowieka". I tu tkwi największe niebezpieczeństwo - można manipulować genomem zarodków ludzkich. Brakuje przepisów prawnych, które by to regulowały.

Sądzi Pan, że głosy podnoszące wątpliwości natury etycznej są w stanie zahamować rozwój badań nad zarodkami ludzkimi?
Ludzie zdeterminowani chęcią wyleczenia osoby bliskiej nie będą się nad wątpliwościami zastanawiali. Obecnie zdeterminowani są głównie ci, którzy te badania prowadzą i starają się na wszelkie sposoby wytłumaczyć, że w tym nie ma niczego, co budziłoby wątpliwości natury etycznej. Nawet ten eksperyment nie jest przecież nazywany "klonowaniem", ale "przeprogramowaniem komórki". Nie sądzę, żeby dyskusje na ten temat, jak ta, jaką teraz prowadzimy, miały wpływ na rozwój tych badań. Te badania będą prowadzone. Teraz możemy się zastanawiać nad tym, dlaczego około dziesięć lat temu amerykańska komisja bioetyczna, powołana specjalnie dla oceny etycznej terapeutycznego i reprodukcyjnego klonowania człowieka, stwierdziła, że i jedno, i drugie jest niedopuszczalne. Jeszcze kilka lat temu świat potępiał koreańskiego badacza, który podobno próbował klonować człowieka.

A dzisiaj mamy już przyzwolenie społeczne?
Kiedyś o klonowaniu mówiło się w książkach i filmach science fiction. Dziś zwierzęta się klonuje, a niektórzy twierdzą, że ludzi już też... Nie sądzę, żeby ktoś już skutecznie sklonował ludzi. Ale jest jeszcze jeden problem, o którym warto powiedzieć. Jeśli klonowanie okaże się skuteczne, to czy nie stanie się tak, że gdy jego skuteczność okaże się wyższa niż zapłodnienia in vitro, to zacznie się z niego korzystać powszechnie?

To może się stać sposobem na bezpłodność?
Nawet nie o to chodzi, bo przecież in vitro stosuje się dziś nie tylko w przypadkach, gdy para jest nie może mieć dzieci dzięki naturalnemu poczęciu. Jeśli ktoś uzna, że klonowanie jest skuteczniejsze, daje mniej wad genetycznych niż in vitro, to dlaczego ktoś miałby się nie zdecydować na taki zabieg? Myśli pan, że nie będzie zgody społecznej na to? Będzie.

Jakie konsekwencje mogłoby nieść dla nas powszechne klonowanie?
Przede wszystkim brak zmienności genetycznej, co oznacza brak możliwości reagowania na zmiany środowiskowe, które generujemy nie tylko sami, ale też cała biosfera.

Czyli: pojawia się grypa, chorują wszyscy od razu?
Na przykład, bo powszechne klonowanie w znacznym stopniu zatrzymałoby ewolucję. Ale to bardzo daleka przyszłość, więc myślę, że nie musimy się tym na razie przejmować. Poza tym sądzę, że ludzie się w porę obudzą...

Rozmawiał Maciej Sas

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska