Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy ja trafiłem na jakiś inny mecz?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Marcin Rybak
Świetne! Jest świetnie! Na każde twoje pytanie odpowiem, że jest świetnie - wołał do mnie uradowany Slawa. Mieszkaniec Moskwy. Był piątkowy wieczór. Na wrocławskim stadionie właśnie skończył się mecz Rosji z Czechami. Wygrany przez tych pierwszych 4 do 1.

- Tu świetnie - Slawa pokazał pustą już murawę. - Miasto piękne. Macie piękne kościoły. Ludzie fajni. Wszystko, wszystko świetne - zachwycał się.
Chwilę później, a może w tym samym czasie, grupka rosyjskich jakoby kibiców poturbowała stewardów. Ponoć ci próbowali zatrzymać sprawcę wrzucenia racy na boisko.
Później w różnych mediach czytałem - przecierając nieco oczy ze zdumienia - opowieści o tym, co działo się na trybunach wrocławskiego stadionu. Czyli tam, gdzie i ja siedziałem.

- Nieprawdą jest, że tylko garstka się biła we Wrocławiu. I nie zostali oni złapani. Jak się przeczyta, jak oni się przed meczem i po nim zachowywali, to nie jest to klasa światowa - mówił tajemniczo poseł PiS Adam Hofman w niedzielę w politycznej debacie w Radiu Zet.
Gdzie indziej wyczytałem o jakichś rasistowskich incydentach i obrażanym czarnoskórym piłkarzu czeskiej reprezentacji. "Izwiestia" pisały o niewłaściwym zachowaniu rosyjskich kibiców na stadionie - o tym, że wywiesili transparenty z niecenzuralnymi hasłami [np. "wsiech razjebiem" - red.], odpalali i rzucali na boisko race" - cytuje rosyjski dziennik wrocławska Gazeta Wyborcza.

Przyznam, że zdurniałem do reszty. Fakt. Nie trafiłem na bójkę po meczu opisywaną już we wszystkich europejskich mediach. Pewnie wykazałem się brakiem profesjonalizmu. Ale może w ogóle trafiłem na kompletnie inny mecz niż ten, o którym później czytałem? To może jest jakieś inne, pirackie Euro?

Bo na "moim" meczu - fakt faktem - na boisko wleciała JEDNA raca. Może jeszcze jedna została odpalona na trybunach. To oczywiście przestępstwo. Ale każdy kto widział pirotechniczne popisy kibicowskiej braci z naszej "Ekstraklasy" wie, że ta jedna rosyjska raca to kaszka z mleczkiem. I gdyby wrocławska policja wykazała się nieco tylko większym profesjonalizmem ode mnie, do żadnej bójki po meczu by nie doszło. Należało szybko zidentyfikować sprawcę i dyskretnie go zatrzymać po meczu. Używając do tego fachowców z prewencji albo policji kryminalnej. Zamiast "wyręczać się" cywilami ze służby porządkowo - informacyjnej stadionu.

Być może były i te rasistowskie ekscesy jak również jakieś "transparenty" z wulgarnymi hasłami. Ale mam wrażenie, że jestem w tej szczęśliwej większości, która kompletnie nie zwróciła na to uwagi. To nie było tak, jak na jednym z meczów ligowych we Wrocławiu gdzie cała trybuna - kilka tysięcy gardeł -wyła wysyłając przeciwną drużynę do Auschwitz. Albo na innym gdzieś w Polsce, gdzie na boisko leciały skórki od bananów.

Na "moim" meczu - pomijając pożałowania godne incydenty - była spokojna, kulturalna i sympatyczna zabawa. Zaczęła się jeszcze kilka godzin przed otwarciem bram. Spokojnie na wpuszczenie na stadion czekali i Rosjanie i Czesi. Każdy poprzebierany w swoje barwy. Panie, które za 3 złote od sztuki malowały farbkami flagi narodowe na twarzach, musiały zrobić fortunę.

Pod stadionem pojawił się Grzesiek na rowerze. - Wcześniej wypiłem piwo z jakimiś Rosjanami. A teraz z nimi - uśmiechnął się pokazując kilku Czechów, którzy mu towarzyszyli. Jeden z nich - Lojza - rozegrał ze mną mecz w kółko i krzyżyk. Nie miałem z nim żadnych szans.

Patryk z Pragi - w oryginalnym kasku z czeskim lwem na czubku i dwoma puszkami po piwie po bokach - pozował do zdjęć. Udzielił nawet wywiadu rosyjskiej telewizji. Jak tylko otworzono bramy powiało na moment Ekstraklasą. "Pe zet pe en, pe zet pe en j.. j... pe zet pe en" - zaśpiewała radośnie grupka "naszych". Ale szybko się uspokoili. Potem była już głównie atmosfera fajnego pikniku.

A podczas meczu? Ja słyszałem: "Ruskie wpieriod" i "maładcy" (to na koniec pierwszej połowy wygranej przez Rosjan 2 do 0). No i - rzecz jasna "szajbu", "szajbu". A z drugiej strony głównie "Czesi, Czesi"- czy jakoś tak. No i: "Kto nie skacze neni Czech hop hop hop" - czyli "Kto nie skacze nie jest Czechem". Wtedy to aż trybuny zadrżały.
Fani jednych i drugich siedzieli na tych samych sektorach, koło siebie.
- Gola! - Zakrzyknął jakiś czeski kibic niedaleko mnie.
- Szajbu! - Zawołał na to rosyjski kibic siedzący rząd wcześniej.
- Gola - Na to Czech.
- Szajbu - Zawołał znów Rosjanin.
Czech dał za wygraną. Serdecznie się roześmiał i poklepał Rosjanina po plecach. Tamten odwrócił się i uśmiechnął. Potem razem oglądali do końca mecz.

A na zapleczu trybun byli szczudlarze, jakiś zespolik z bębnami i trąbką. No i Paweł Skóra z Wrocławia. Mistrz świata w piłkarskim Free Style'u, czyli konkurencji polegającej na żonglowaniu piłką. I w ogóle robieniu z nią różnych artystycznych i cyrkowych popisów. Patrząc na jego popisy było jasne dlaczego jest mistrzem.
I nawet nieszczęsne kioski z jedzeniem - drogim do nieprawdopodobieństwa - oblegane były tłumnie i zgodnie przez jednych i drugich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska