Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie uznał, że za bilet kupiony od kierowcy nie można żądać wyższej ceny niż za ten sam bilet kupiony w kiosku. Podobnie orzekł już sąd w Gliwicach, który rozpatrywał sprawę opłat w Częstochowie. W obu miastach dopłata do biletów została natychmiast zniesiona.
- Czasem jeżdżę w niedzielę autobusem z centrum Jeleniej Góry do Cieplic. U kierowcy płacę o 36 groszy więcej, niż w kiosku - żali się Marta Kubaszko z Jeleniej Góry.
W stolicy Karkonoszy bilet w kiosku kosztuje 2,24 zł, a u kierowcy 2,60 zł. W Legnicy to odpowiednio 2 zł i 2,20 zł, a w Wałbrzychu - 2,20 zł i 2,50 zł.
- Różnica wynika stąd, że te 30 groszy to opłata manipulacyjna, związana z kosztami sprzedaży biletów przez kierowcę - wyjaśnia Ireneusz Zarzecki, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Wałbrzychu.
Jak szacuje, aż co czwarty bilet jest sprzedawany przez kierowców. W ubiegłym roku sprzedali ich za 3 mln zł, a rok wcześniej za 3,7 mln zł. Wynika to ze specyfiki wałbrzyskiej komunikacji miejskiej, gdzie kursuje wielu prywatnych przewoźników.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Legnicy szacuje, że w mieście kierowcy sprzedają ok. 15 procent biletów. W Jeleniej Górze ta liczba jest jeszcze mniejsza.
Mimo wyroków sądów, dolnośląskie przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej na razie nie będą niczego zmieniać, bo nie mogą tego zrobić. Taką władzę mają jedynie rady miejskie, które uchwalają taryfy, lub wojewoda, który te taryfy weryfikuje.
- Nie stwierdziliśmy istotnego naruszenia prawa w tym zakresie - wyjaśnia Grzegorz Ninard, zastępca dyrektora Wydziału Nadzoru i Kontroli w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim. Mimo to wojewoda dolnośląski chce przeanalizować stanowisko wojewodów lubelskiego i podkarpackiego oraz wojewódzkich sądów administracyjnych.
- W razie potrzeby zastosujemy u nas odpowiednie rozwiązania - dodaje Ninard.
Czy to oznacza, że wojewoda może nakazać zmianę taryf, a zakłady komunikacyjne będą musiały oddać ludziom nadpłacone pieniądze? Nie, bo nie ma takich przepisów, które by to umożliwiały.
Tymczasem w Lubinie problem z biletami kupowanymi u kierowców został rozwiązany już 10 lat temu, wraz z wprowadzeniem w autobusach systemów GPS. Po prostu od tego czasu nie można kupić biletu u kierowcy. Jak usłyszeliśmy w lubińskim magistracie, autobusy muszą jeździć punktualnie, więc kierowca nie może zajmować się sprzedażą przejazdówek.
Taryfę może zmienić rada miejska, wojewoda lub sąd
- W opisywanej sprawie każda ze stron działa zgodnie z prawem - uważa sędzia Mirosława Rozbicka-Ostrowska z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu.
Jak wyjaśnia sędzia, zakłady komunikacyjne stosują dwie stawki cen za bilety (inna w kiosku, a inna u kierowcy), gdyż obliguje ich do tego uchwała rady miejskiej. To radni zatwierdzili dwie różne stawki, do czego mieli prawo. Ten zapis w uchwale mógł zakwestionować wojewoda, w ciągu miesiąca od przesłania jej do niego przez radę miejską. Jeśli służby prawne wojewody uznały, że uchwała nie zawiera błędów, to nowe stawki weszły w życie.
Teraz zbadanie tej sprawy jest możliwe tylko przez sąd administracyjny, jeśli wpłynęłaby taka skarga. WSA we Wrocławiu mógłby się podeprzeć wyrokami sądów z innych miast, choć nie są one wiążące. Mimo to takie orzeczenia są zawsze brane pod uwagę.
Czy bilet na autobus komunikacji podmiejskiej, kupiony u kierowcy, powinien kosztować więcej niż w kiosku? Czekamy na Wasze opinie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?